Niezgoda zadowolony z przenosin do Ruchu, ale nie z miejsca "Niebieskich" w tabeli

Niezgoda zadowolony z przenosin do Ruchu, ale nie z miejsca "Niebieskich" w tabeli
asinfo.pl
Przychodząc do Ruchu liczyłem przede wszystkim, że będę więcej grał niż w Legii – mówi Jarosław Niezgoda, który w rozmowie z oficjalną stroną chorzowian podsumował 4 miesiące gry w Niebieskich barwach.


Dalsza część tekstu pod wideo
- W Legii właściwie nie łapałem się do osiemnastki meczowej. W Ruchu wyglądało to już zupełnie inaczej. W pierwszych dwóch meczach po moim przyjściu siedziałem tylko na ławce, ale już w Pucharze Polski z Lechem udało mi się zadebiutować. Niestety mecz przegraliśmy, ale chyba dobrze się zaprezentowałem, bo w kolejnym spotkaniu wyszedłem już w podstawowym składzie. Wydaje mi się, że z każdym kolejnym spotkaniem dawałem trenerowi sygnał, że warto na mnie stawiać, bo strzelam regularnie bramki - przyznaje Niezgoda.


- Przychodząc do Ruchu liczyłem przede wszystkim, że będę więcej grał niż w Legii. Jeżeli chodzi o mnie, to wyszło bardzo dobrze. Zagrałem w zasadzie pół rundy i myślę, że moje statystyki są całkiem niezłe. Szkoda tylko, że mamy tak niezadowalające miejsce w tabeli - żałuje młody napastnik.


Zawodnika zapytano również o to, co zawodziło w jesiennych spotkaniach. - Niestety nie mam na to żadnej recepty. Czegoś nam brakowało. Czasem zbyt łatwo przegrywaliśmy mecze. Najbardziej bolały nas te porażki jednobramkowe, bo wcale źle nie graliśmy, ale po własnych, niewymuszonych błędach dawaliśmy rywalom strzelić gola. Często też za szybko traciliśmy bramki i musieliśmy gonić wynik, a wiadomo, że wtedy o wiele trudniej o korzystny rezultat - zaznacza.


- Teraz, niestety naszym głównym celem jest utrzymanie w lidze. Nie wiem co było zakładane przed sezonem, ale na pewno nikt nie dopuszczał nawet do myśli takiej sytuacji jaka jest teraz. Pamiętajmy jednak, że awans do pierwszej ósemki będzie bardzo ciężki, ale nie niemożliwy. Jeżeli dobrze wejdziemy w nową rundę, to wszystko jest do zrobienia - podsumowuje swoją wypowiedź podopieczny Waldemara Fornalika.

Przeczytaj również