Kiedyś gra u boku gwiazd, potem stopniowy zjazd. 34-latek wraca w wielkim stylu. Jest najlepszym strzelcem

Kiedyś gra u boku gwiazd, potem stopniowy zjazd. 34-latek wraca w wielkim stylu. Jest najlepszym strzelcem
screen YouTube
Tegoroczny Puchar Narodów Afryki obfituje w liczne sensacje. Faworyci przegrywają i żegnają się z turniejem, a najlepszym strzelcem imprezy jest piłkarz, który na co dzień występuje jako obrońca w klubie z trzeciej ligi hiszpańskiej. Futbol nigdy nie przestanie nas zaskakiwać.
Emilio Nsue to zawodnik, który lwią część kariery ma już z pewnością za sobą. Licznik pokazuje mu 34 wiosny, co może sugerować, że za maksymalnie kilka lat zawiesi buty na kołku. Zanim jednak to zrobi, chce napisać wyjątkowo ciekawą historię.
Dalsza część tekstu pod wideo

Gra u boku przyszłych gwiazd

Nsue jako młokos zapowiadał się naprawdę bardzo dobrze. Regularnie występował w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii, bo choć jego korzenie sięgają Gwinei Równikowej, to urodził się na Majorce. Zdobył nawet mistrzostwo Europy do lat 19, grając u boku takich piłkarzy jak Dani Parejo, Cesar Azpilicueta czy Javi Martinez.
Na Majorce zaczynał też swoją karierę klubową. Dla najbardziej znanego zespołu z tej hiszpańskiej wyspy, już na poziomie seniorskim, rozegrał 152 mecze. Poznał smak gry w La Liga, strzelił 16 goli i już wówczas był niezwykle uniwersalny. Występował jako napastnik, skrzydłowy, środkowy pomocnik czy boczny obrońca. Niemal full zestaw.
Emilio Nsue
Maxisport / shutterstock.com
Przez kolejne lata Nsue zwiedził jeszcze kilka dość dobrze znanych w Europie klubów. Real Sociedad, Middlesbrough, Birmingham, a w końcu cypryjskie APOEL Nikozja i Apollon Limassol. Stopniowo zjeżdżał więc w dół, bo w żadnym z tych miejsc nie robił szczególnej furory. Kiepsko szło mu w Anglii, nieco lepiej na Cyprze.
W międzyczasie jego dawni koledzy z młodzieżowych kadr Hiszpanii zaczęli robić wielkie kariery, a on powołanie do dorosłej kadry mógł pozostawić jedynie w sferze marzeń. Dość szybko, bo w wieku 22 lat, zdecydował się zatem na występy w reprezentacji swojej drugiej ojczyzny, a więc Gwinei Równikowej.

Stopniowy zjazd

Od lipca 2021 roku, czyli momentu pożegnania z APOEL-em, do lutego 2022 roku Nsue nie miał nawet klubu. W końcu przygarnął go zespół z Bośni i Hercegowiny - FK Tuzla City. Urodzony na Majorce piłkarz nie błyszczał jednak nawet tam. Był głównie zmiennikiem, rozegrał 10 spotkań i szybko spakował walizki.
Emilio Nsue
Maxisport / shutterstock.com
Wówczas, po kilku latach błąkania się, przyszedł czas powrotu do Hiszpanii. Nsue nie był już jednak zdecydowanie łakomym kąskiem dla liczących się klubów z Półwyspu Iberyjskiego. Musiał pogodzić się z faktem, że pracodawcy trzeba szukać w niższych ligach. Zakotwiczył natomiast nie byle gdzie, bo w ekipie CF Intercity. To klub występujący na trzecim poziomie rozgrywkowym, mający jednak dość spore aspiracje, działający mocno innowacyjnie. Większy tekst poświęciliśmy mu TUTAJ.
- CF Intercity jest projektem dotąd niespotykanym na piłkarskiej mapie Hiszpanii. Od początku chce działać w zupełnie inny i innowacyjny sposób niż reszta ligowej stawki. Dlatego właśnie jednym z pierwszych celów klubu było jak najszybsze wejście na giełdę. To praktyka powszechnie stosowana przez drużyny z największych europejskich lig. Kibice mogą kupować akcje takich zespołów jak Ajax Amsterdam, Benfica, Borussia Dortmund, Manchester United czy Juventus. W Hiszpanii jest to jednak absolutna nowinka - pisaliśmy już w 2022 roku.

Obrońca czy napastnik?

Nsue właśnie latem 2022 roku dołączył do klubu i przypomniał o tym, że nadal potrafi grać w piłkę. W poprzednim sezonie radził sobie przyzwoicie, grając głównie jako prawy obrońca. Samego siebie przechodzi jednak w obecnej kampanii trzeciej ligi hiszpańskiej. Tym razem jest rzucany po pozycjach. Czasami występuje jako boczny defensor, a bywa i tak, że gra na skrzydle lub… w ataku.
Emilio Nsue
Transfermarkt
W trzech ostatnich meczach ligowych Nsue faktycznie występował ustawiony wyżej. Efekt? Trzy gole. Po jednym w każdym ze spotkań. W takiej formie 34-latek poleciał na Puchar Narodów Afryki i tam jeszcze podkręca tempo. To, co wyczynia w mistrzostwach Czarnego Lądu, może robić ogromne wrażenie.
Gwinea Równikowa to póki co jedna z rewelacji turnieju. Na starcie Nsue i spółka zremisowali z faworyzowaną Nigerią (1:1), a potem przy wydatnym udziale piłkarza CF Intercity wygrali z Gwineą Bissau (4:2) oraz gospodarzem - Wybrzeżem Kości Słoniowej (4:0).

Idzie po koronę króla strzelców

Nsue w drugim ze wspomnianych spotkań ustrzelił hat-tricka i dokonał tego jako najstarszy zawodnik w historii Pucharu Narodów Afryki oraz pierwszy gracz od 2008 roku. Kilka dni później zdobył też dwie bramki w meczu z gospodarzami imprezy. Ma więc na swoim koncie pięć trafień i jest w tym momencie (24.01.2023, godz. 11.00) najlepszym strzelcem całego turnieju.
Nsue zakłada kapitańską opaskę i występuje na PNA jako napastnik. Jego ostatnie ofensywne dokonania być może doprowadzą do tego, że pomysł gry 34-latka na prawej obronie zostanie definitywnie porzucony. Szkoda marnować bowiem taką smykałkę do strzelania goli.
Gwinea Równikowa niespodziewanie wygrała grupę i może szykować się do rywalizacji w fazie pucharowej. Tam na etapie 1/8 finału zagra z… Gwineą. Według bukmacherów nie będzie jednak faworytem tego starcia. Jeśli natomiast Nsue nie spuści z tonu, być może kolejny raz poprowadzić zespół do zaskakujących zwycięstw.

Przeczytaj również