Czemu Milan może wyrzucić Pioliego? Dokonał cudów, wygrywa, media piszą o zwolnieniu. "Jest jak hydra"

Czemu Milan może wyrzucić Pioliego? Dokonał cudów, wygrywa, media piszą o zwolnieniu.  "Jest jak hydra"
cristiano barni / Shutterstock.com
Radosław - Laudański
Radosław Laudański15 Feb · 15:11
Stefano Pioli to trener, który po latach przywrócił Milanowi godność, zdobył Scudetto i nadal osiąga niezłe rezultaty. Poradził sobie z kryzysami mimo trudnych warunków pracy. Nie wiadomo jednak czy to wystarczy, aby pozostać w klubie. Media we Włoszech huczą o jego zwolnieniu.
Za każdym razem kiedy Milan wpada w dołek, rozpoczyna się dyskusja na temat sensu dalszej pracy Stefano Pioliego. Mimo że osiąga on najlepsze wyniki od wielu lat, ciągle musi mierzyć się z wielkością klubu i marzeniami kibiców o dawnym Milanie. Mówi się, że jego miejsce może zająć pewien utytułowany trener. Obecna forma “Rossonerich” podaje jednak w wątpliwość sens tych dyskusji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kwestionowany odnowiciel

Milan wiele zawdzięcza Stefano Pioliemu. Dzięki niemu klub po 11 latach wygrał mistrzostwo Włoch, seryjnie występuje w Lidze Mistrzów, a także złapał poczucie stabilizacji. Pioli sprawił, że dziś mało kto pamięta o ośmiu chudych latach, w których “Rossoneri” znaleźli się w miejscu niegodnym tak zasłużonego klubu. Pioli to najdłużej pracujący i najlepiej punktujący trener od czasów Carlo Ancelottiego. Przed jego przyjściem Milan w ośmiu sezonach z rzędu zdobywał średnio co najmniej dziesięć punktów mniej niż w obecnych rozgrywkach, co pokazuje skalę metamorfozy, jaką przeszedł zespół.
Mimo tak dużych zasług dla klubu, nie wszyscy mają przekonanie co do tego, że Milan pod jego wodzą może się rozwijać. Dlaczego? Dziś głównymi zarzutami wobec Pioliego są: brak alternatywy do gry w ataku, źle dobrany sztab szkoleniowy i medyczny, brak realnej walki o mistrzostwo Włoch i odpadnięcie z fazy grupowej Ligi Mistrzów. W przeszłości kilkakrotnie wydawało się już, że dni szkoleniowca są policzone, ale Pioli jest najwyraźniej niczym hydra, której w momencie upadku odrasta kolejna głowa. Za każdym razem, kiedy ma za chwilę zostać zwolniony, zalicza serię zwycięstw w dobrym stylu.
- Kiedy Pioli i cały Milan mieli gorszy okres, piłkarze się za nim ujęli i nie tylko przekazali mocne wyrazy wsparcia, ale i zaczęli notować zdecydowanie lepsze wyniki. Nie można zatem mówić, że drużyna jest wewnętrznie wyczerpana czy skłócona, wręcz przeciwnie. Rozumiem, że zwłaszcza po Scudetto 2022 kibice marzą o kolejnych tytułach i rozwoju, że gra drużyny nie zawsze wygląda fajnie dla oka, ale... Mam trochę w głowie przykład Arsene'a Wengera i Arsenalu. Sytuacja była dobra i stabilna, kibice chcieli czegoś więcej, a okazało się, że długo wcale tak dobrze nie było - mówi w rozmowie z nami Marcin Długosz z portalu ACMilan.com.pl.
Stefano Pioli
Spada/Pressfocus

Gwarancja stabilizacji

Mimo licznych głosów krytyki, liczby wyraźnie bronią Stefano Pioliego. W obecnym sezonie Milan zdobył 52 punkty w 24 kolejkach Serie A. To taki sam wynik, jak podczas mistrzowskiego sezonu. To także drugi najlepszy rezultat “Rossonerich” w XXI wieku. Dlaczego zatem pojawiają się wątpliwości? Główną odpowiedzią może być dyspozycja rywali. Zarówno w momencie zdobywania Scudetto, jak i w wielu innych latach, taki dorobek gwarantowałby walkę o mistrzostwo Włoch, a czasami nawet pozycję lidera. W 15 sezonach w XXI wieku Milan traciłby maksymalnie pięć “oczek” do pierwszego miejsca i mógłby realnie walczyć o tytuł. Pioli cierpi przez to, jak silnych liderów w ostatnich dwóch latach ma Serie A. Rok temu Napoli, zdobywając 65 punktów po 24 kolejkach, osiągnęło drugi najlepszy wynik w XXI wieku. Obecnie Inter po 23 seriach gier zgromadził ich o pięć mniej, ale to i tak jeden z najlepszych rezultatów w historii współczesnego calcio.
Aktualny sezon nie odbiega od mistrzowskiego również jeśli chodzi o zdobywane i tracone bramki. “Rossoneri” strzelili 47 goli, co stanowi drugi najlepszy wynik w lidze. Podczas mistrzowskiej kampanii było tych trafień 49. Gorzej jest w defensywie - obrona Milanu straciła 27 bramek, co sprawia, że na tle ligi powinna się poprawić, ponieważ to dopiero ósmy wynik w Serie A. Ale jednocześnie zauważamy pewien progres w porównaniu do sezonu ze Scudetto - wtedy podopieczni Stefano Pioliego na tym etapie stracili 30 goli.
Względnie uporządkowana linia obrony może budzić szacunek, ponieważ szkoleniowiec “Rossonerich” musi mierzyć się z wyjątkowo trudnymi okolicznościami. W bieżącym sezonie sześciu stoperów pauzowało z powodu kontuzji w co najmniej pięciu kolejkach. Zespół musiał wychodzić z wieloma różnymi nazwiskami w defensywie. Cztery razy na pozycji stopera z konieczności grał Theo Hernandez, który przez długi czas kojarzył się głównie z polotem w ofensywie. Co ciekawe, Milan wygrał trzy z czterech meczów z Francuzem występującym w roli stopera i dwukrotnie zachował czyste konto.

Trudności

Kontuzje są zmorą Milanu. Podczas bieżącego sezonu na co najmniej pięć kolejek wypadło ośmiu graczy, z czego sześciu, których można uznać za ważnych dla drużyny. W zespole “Rossonerich” wielokrotnie dochodziło do urazów mięśniowych, które powodują dłuższą przerwę. Obecnie aż pięciu piłkarzy pauzuje w co najmniej dziesięciu seriach gier. To liczba kontuzji przewyższająca ligową stawkę. Tak naprawdę od początku pracy w Milanie Pioli musi zmagać się z wieloma urazami. Nie inaczej było podczas mistrzowskiej kampanii 2021/22. Wtedy jednak częściej wypadali gracze ofensywni. Ale Pioli to trener, który potrafi radzić sobie z tego typu przeszkodami.
Można więc się zastanowić, w jakim stopniu kontuzje wpłynęły na wyniki “Rossonerich” w tym sezonie. Milan w ośmiu meczach ligowych tracił punkty i w siedmiu z nich był wyraźnie osłabiony. Tylko raz kontuzje nie stanowiły alibi dla straty punktów. W zremisowanym 2:2 meczu z Salernitaną zabrakło tylko Malicka Thiawa i Pierre’a Kalulu, a mimo to piłkarze Pioliego nie potrafili pokonać faworyta do spadku. Niemniej, w każdym meczu, w którym Milan tracił punkty, przeciwnik miał więcej piłkarzy z pierwszego składu do dyspozycji trenera.
Problemy kadrowe przełożyły się również na brak awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Nieco temu zaprzecza jedynie pierwszy mecz przeciwko Newcastle, na San Siro. Wówczas zabrakło tylko Kalulu i Ismaela Bennacera, zespół stworzył współczynnik goli oczekiwanych na poziomie 2,05, ale nie potrafił strzelić gola. Z kolei w wyjazdowych spotkaniach z Borussią Dortmund i PSG mocno uwidoczniła się strata Rubena Loftus-Cheeka, który był kluczową postacią w wielu meczach. Podczas rewanżu z BVB sytuacja kadrowa znów się pogorszyła. Trener nie mógł skorzystać z Kalulu, Kjaera, Bennacera i Leao. Skończyło się porażką 1:3, mimo że Milan znów wykręcił współczynnik bramek oczekiwanych powyżej 2,0 i miał więcej klarownych sytuacji od rywala. Zamiast Ligi Mistrzów jest więc Liga Europy.
Inna trudność, z jaką mierzy się Pioli, to gorsza forma Rafaela Leao.
Rafael Leao w meczu Milan - Bologna
Spada / pressfocus
Portugalczyk nie strzelił gola w 16 meczach z rzędu - nigdy w karierze nie miał takiej serii. Ciekawa jest też inna statystyka, która pokazuje zmianę sposobu gry Milanu - Leao dośrodkowuje dwa razy częściej niż we wcześniejszych sezonach. Tyle że trudno uznać ten element za jego mocną stronę. Całość wskazuje, że obecny pomysł na grę zespołu może sprawiać trudności gwieździe “Rossonerich”.
- Wszystko zależy od tego jak spojrzymy na sytuację. Z jednej strony wściekłość kibiców na sztab szkoleniowy w obliczu tylu kontuzji jest zrozumiała, bo to niemożliwe, że wszyscy mają pecha czy tak po prostu jest. Z drugiej, jak na fakt, z czym Milan musiał się mierzyć w ostatnich miesiącach zwłaszcza w obronie, drużyna radzi sobie naprawdę bardzo dobrze - opowiada Długosz.
- Dziś jak ktoś słyszy o duecie środkowych obrońców Gabbia - Theo to nie łapie się za głowę, tylko ma poczucie, że powinno to gwarantować niezły poziom. Jeszcze dwa miesiące temu było inaczej. I według mnie trzeba za to docenić trenera, że był sobie w stanie poradzić z taką sytuacją. Ale, no właśnie, kto i w jakim stopniu do niej doprowadził - dodaje.

Niszczyciel kryzysów

Na kontuzjach nie kończą się trudności, z jakimi musi i potrafi zmagać się Stefano Pioli. To trener, który dobrze radzi sobie pod presją. Niejednokrotnie pokazał, że potrafi wyprowadzić drużynę z kryzysu. W zeszłym sezonie przeklętym czasem dla “Rossonerich” był styczeń i początek lutego. Wtedy po dwóch remisach Milan poniósł trzy porażki z rzędu, i to jakie. Lazio triumfowało 4:0, a Sassuolo 5:2. Kiedy na deser doszła do tego przegrana w derbach, wydawało się, że szkoleniowiec może nie przetrwać do końca sezonu. Wtedy zmienił jednak taktykę i przeszedł na trójkę obrońców. Milan co prawda stracił swój efektowny styl, ale wrócił na zwycięską ścieżkę. Dwa miesiące później, po dwóch porażkach i remisie, Milan dokonał sensacji i rozbił 4:0 Napoli na Stadio Diego Armando Maradona. Wówczas Napoli mogło pochwalić się imponującą formą i słusznie było postrzegane jako jedna z najlepszych drużyn w Europie. Tamta zaskakująca wygrana przyczyniła się jednak do końca wielkiego Napoli i późniejszego awansu Milanu do półfinału Ligi Mistrzów. “Rossoneri” znaleźli się tam po 16 latach przerwy.
W obecnym sezonie również Pioli musiał zmierzyć się z kryzysem. Na przełomie października i listopada po raz kolejny wydawało się, że jego posada może być zagrożona. Zespół najpierw przegrał z Juventusem, następnie zremisował ze słabym w tym sezonie Napoli, po czym zaliczył porażkę 0:3 w Lidze Mistrzów z PSG. Fatalną serię przypieczętował przegrany w całkowicie bezbarwnym stylu mecz z Udinese na San Siro. Po ostatniej klęsce wydawało się, że coś w Milanie się skończyło. Drużyna została pożegnana gwizdami, co wcześniej nie zdarzało się w takich sytuacjach. Wiele czynników sugerowało, że zakończył się pewien cykl. Nic bardziej mylnego. Stefano Pioli kolejny raz wstał niczym feniks z popiołów i jego zespół parę dni później wygrał rewanż z PSG i pokonał Fiorentinę w lidze.
Obecnie Milan wrócił na właściwą ścieżkę, “Rossoneri” wygrali sześć z ostatnich siedmiu meczów ligowych. Strata do Interu nie pozwala wierzyć w Scudetto, jednakże udało im się odrobić stratę do drugiego Juventusu, która wynosi jeden punkt.

Co dalej?

Media obszernie dyskutują na temat przyszłości szkoleniowca Milanu. Pioli posiada kontrakt do czerwca 2025 roku, ma już 59 lat i trudno spodziewać się tego, aby jego umowa została przedłużona. Co więcej, pogłoski sugerują, że musi ciężko pracować na choćby wypełnienie kontraktu. Mówi się o tym, że jego następcy należy szukać wśród szkoleniowców z tzw. “nowej fali”, jak Thiago Motta, Vincenzo Italiano i Raffaele Palladino, lub w osobie czterokrotnego mistrza Włoch Antonio Conte. Za rzekomego zwolennika zatrudnienia Conte uważa się Zlatana Ibrahimovicia, który od 11 grudnia 2023 roku pełni funkcję starszego doradcy właściciela klubu i zdanie Szweda może być ważne w kontekście wyboru następcy Pioliego. Należy jednak pamiętać o tym, że pogłoski na temat nowego trenera Milanu pojawiają się częściej, kiedy zespół osiąga złe wyniki, a teraz sytuacja znacząco się polepszyła.
- Jestem fanem Thiago Motty i jeśli miałbym wskazać swojego preferowanego trenera w przypadku rozstania ze Stefano Piolim, byłby to właśnie on. Antonio Conte to w pewnym sensie gwarant mierzenia wysoko. To byłby zupełnie inny Milan, ale w tym przypadku kluczowe pytanie brzmi tak, czy klub byłby w stanie sprostać wszystkiemu o co zażąda utytułowany trener. Kandydatury Raffaele Palladino i Vincenzo Italiano mnie osobiście w tym momencie niezbyt pociągają - podsumowuje nasz rozmówca.
Stefano Pioli
LiveMediaSrl / Shutterstock.com

Przeczytaj również