Ojrzyński: Zabrakło bardzo niewiele

Ojrzyński: Zabrakło bardzo niewiele
asinfo
Arka Gdynia przegrała na wyjeździe z FC Midtjylland 1:2 w rewanżowym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Europy i odpadła z rozgrywek. - Gratulacje dla drużyny, która pokazała pazur - powiedział trener Leszek Ojrzyński, cytowany przez klubową oficjalną stronę internetową.



Jego podopieczni u siebie wygrali 3:2. W rewanżu prowadzili 1:0, ale w 77. minucie rywale doprowadzili do remisu, który dalej premiował jednak Arkę. W doliczonym czasie gry duńska drużyna zdobyła zwycięską bramkę, która przesądziła o jej awansie.



- Były okazje do zdobycia bramki na 2:0. W drugiej połowie byliśmy lepszą drużyną i mogliśmy to inaczej rozegrać. Zadecydowało doświadczenie rywali. Dwa lata temu przegrał tutaj Manchester United, teraz przegrała Arka i to w doliczonym czasie gry. To boli, ale życie toczy się dalej - powiedział trener Arki.



- Najgorzej byłoby się poddać i rozmyślać, ale my mamy ligę i Puchar Polski. Będziemy na pewno wracać do tego meczu. Przeprowadzimy analizę, a w głowie też będą się kłębić myśli, że było tak blisko. Będziemy też śledzić, na kogo nasz przeciwnik trafi w czwartej rundzie - przyznał.



- Nie mam pretensji do zawodników. Jesteśmy nowicjuszami w Lidze Europy. Zabrakło bardzo niewiele, bo remis dawał nam przepustkę do kolejnej rundy. Najbardziej boli, że nie było już praktycznie czasu na odrobienie strat i żadne korekty. Czekaliśmy z trzecią zmianą i chcieliśmy ją przeprowadzić, jak będziemy przy piłce, by ukraść trochę sekund. Potem dostaliśmy bramkę na 2:1 i nie było już sensu robić tej zmiany - stwierdził.



- Wstydu nie przynieśliśmy, walczyliśmy. Chłopaki dali z siebie bardzo dużo i postawili gospodarzom bardzo wysoko poprzeczkę. Po meczu jedni płaczą, a drudzy się cieszą. Tak jest w życiu i tak jest w piłce. Przygoda z Ligą Europy się skończyła. Mamy teraz rozgrywki krajowe - podkreślił.



- Pierwsza bramka dała gospodarzom nadzieję, bo wcześniej było im ciężko. Wychodziliśmy z dobrymi akcjami, mieliśmy sytuacje na podwyższenie wyniku, a nasz bramkarz dobrze bronił. Tak to się jednak układa i trzeba się z tym pogodzić. Wiele już w życiu widziałem, ale po raz pierwszym moja drużyna była tak blisko sukcesu w debiucie w Lidze Europy. Okazało się jednak, że to było za mało - żałował.

Przeczytaj również