Oni dwaj mogą wprowadzić Arsenal do LM. Jeden przełamał traumę, drugi wreszcie błysnął. Wymowne słowa Artety

Oni dwaj mogą wprowadzić Arsenal do LM. Jeden przełamał traumę, drugi wreszcie błysnął. Wymowne słowa Artety
PressFocus
Dwa gole Eddiego Nketiaha oraz rzut karny skutecznie wykonany przez Bukayo Sakę przesądziły o równie niespodziewanej, co efektownej wygranej Arsenalu w środowych derbach Londynu przeciwko Chelsea. Przed sobotnim meczem z Manchesterem United “Kanonierzy” znowu poważnie liczą się w rywalizacji o start w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Czy to naprawdę może się udać?
- Jeśli jest jeden zawodnik, co do którego postąpiłem nie fair, to on - przyznał po chwili zastanowienia Mikel Arteta w trakcie konferencji prasowej po środowym meczu Arsenalu z Chelsea na Stamford Bridge. - Dał mi każdy powód do zrobienia czegoś innego. Jeśli Eddie nie grał dotychczas więcej, to moja wina, ponieważ coś mi uciekło, albo nie miałem odwagi wystawiać go częściej. Dziś znowu pokazał mi, jak bardzo się myliłem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Najmłodsi

To była spektakularna odpowiedź na krytykę. Po trzech porażkach z rzędu z rywalami ze środka ligowej tabeli - kolejno: Crystal Palace, Brighton i Southampton - Arsenal urządził sobie efektowne strzelanie na terenie klubowych mistrzów świata. W środowych derbach Londynu bramki dla “Kanonierów” zdobywali 22-letni Eddie Nketiah (dwie), o rok młodszy Emile Smith Rowe oraz o dwa lata młodszy Bukayo Saka. Ponadto asystę przy jednym z goli zaliczył 23-letni Martin Odegaard, a dwie akcje bramkowe zapoczątkowały podania rówieśnika Smitha Rowe’a - Nuno Tavaresa.
Powyższa wyliczanka jest o tyle istotna, że jeszcze na przedmeczowej konferencji prasowej menedżer Arsenalu musiał stanąć w obronie swoich młodych piłkarzy.
- Uderzajcie we mnie - nalegał Arteta w nawiązaniu do alarmującej serii występów zespołu od czasu marcowej przerwy na mecze reprezentacji. - Nie chcę, żeby uderzano w nich, ponieważ oni nie są przygotowani, żeby przyjąć te ciosy.
- Rachunek, jaki trzeba zapłacić za posiadanie tak młodego składu jest następujący: czasami takie rzeczy się przydarzą - zwrócił uwagę szkoleniowiec “Kanonierów”.
W zmierzającym ku końcowi sezonie Premier League to Arsenal może się pochwalić najmłodszą drużyną w stawce. Dość napisać, że po zimowym odejściu Pierre’a-Emericka Aubameyanga do Barcelony, w kadrze “Kanonierów” nie ma obecnie ani jednego zawodnika powyżej 30. roku życia. W wyjściowej jedenastce londyńczyków na ostatni mecz z Chelsea znalazło się ponadto nie więcej niż trzech graczy urodzonych wcześniej niż ćwierć wieku temu. A prawdopodobnie byłoby ich dwóch, gdyby tylko zdrowy był rewelacyjny w pierwszej połowie rozgrywek Takehiro Tomiyasu.
Za robiącymi wrażenie liczbami idzie jakość. Nikt w Premier League nie ma także równie bramkostrzelnego kwartetu młodych zawodników, co Arsenal. Zarówno dla Smitha Rowe’a, jak i dla Saki środowe trafienia na Stamford Bridge były 10. golami strzelonymi w lidze w tym sezonie. Odegaard zdobył dotychczas sześć bramek. Rezerwowy w ostatnim spotkaniu Gabriel Martinelli ma na koncie pięć trafień.

Przyczyna

Jeśli powyższe osiągnięcia ofensywnych graczy “Kanonierów” nie są wystarczająco imponujące, w środku trwającego tygodnia swoją cegiełkę niespodziewanie dorzucił do nich jeszcze jeden młody piłkarz. Sceptycy powiedzą, że zastępujący w dwóch ostatnich meczach Arsenalu w podstawowym składzie zarażonego koronawirusem Alexandre’a Lacazette’a Eddie Nketiah nie musiał zrobić aż tak wiele, by dwukrotnie wpisać się na Stamford Bridge na listę strzelców. Wystarczyło, że wykorzysta fatalne błędy obrońców przeciwnika.
Bardziej dogłębną perspektywę przedstawił Arteta.
- Dobre rzeczy spotykają dobrych ludzi - zauważył szkoleniowiec Arsenalu, poproszony o pomeczowy komentarz do zaskakująco dobrych występów przeciwko Chelsea zazwyczaj rezerwowych w tym sezonie Nketiaha, a także Mohameda Elneny’ego oraz Roba Holdinga.
- To bardzo proste - tłumaczył Arteta. - Mówiłem wam to wiele razy: ich dobre występy wynikają z tego, jak trenują. Gdybyście zobaczyli trening, jaki odbyliśmy w niedzielę po sobotniej przegranej z Southampton… jak trenowali Mo Elneny, Rob czy Nicolas Pepe. Myślę, że to dzięki temu dzisiaj wygraliśmy.
- Mamy w szatni naprawdę dobrych ludzi, którzy najbardziej pokazują to wtedy, kiedy nie grają lub kiedy nie idzie im najlepiej - podsumowywał Hiszpan. - Dziś zagrali na wysokim poziomie dzięki temu, jak o siebie dbają i jak bardzo zależy im na zespole.
Największe uznanie budzi bez wątpienia cierpliwość, jaką wykazał się od początku bieżących rozgrywek Nketiah. Jesienią angielski napastnik zdobył aż pięć bramek w trzech występach w wyjściowej jedenastce Arsenalu w Pucharze Ligi. Na premierową szansę od pierwszej minuty w lidze czekał jednak aż do ubiegłego weekendu. Wcześniej kilka razy dawał pozytywne sygnały swoimi wejściami na boisko z ławki rezerwowych, a najmocniej za sprawą asysty, jaką zanotował w przechylonym przez “Kanonierów” na własną korzyść w końcówce domowym spotkaniu z Wolverhampton (2:1).

Dojrzałość?

Trudno oprzeć się wrażeniu, że istnieje jeden kluczowy czynnik, który zadecyduje o tym, czy na ostatniej prostej sezonu Arsenal zdoła osiągnąć swój cel, czyli wywalczyć awans do Ligi Mistrzów. Tym czynnikiem jest dojrzałość. Podopieczni Artety zademonstrowali ją w imponującej dawce po ostatniej serii porażek: począwszy od niedzielnego treningu “wyrównawczego” dla zawodników rezerwowych po przegranej w Southampton, aż po świetny występ przeciwko Chelsea.
Ostatnia derbowa wygrana została oczywiście przypieczętowana za sprawą wyjątkowo symbolicznego momentu. W doliczonym czasie gry rezultat konfrontacji ustalił Saka, skutecznie wykonując swój pierwszy rzut karny od czasu zmarnowanej jedenastki w ubiegłorocznym finale EURO 2020.
- Myślałem, że do rzutu karnego podejdzie Gabriel Martinelli! - przyznał ze śmiechem Arteta podczas pomeczowej konferencji prasowej na Stamford Bridge. - Kiedy zobaczyłem, że robi to Bukayo, szczerze mówiąc od razu pomyślałem o tym, co wydarzyło się poprzedniego lata!
- Ale znowu, tak jak wam mówiłem, tamto zdarzenie przytrafiło się Bukayo z jakiegoś powodu - dodał szkoleniowiec Arsenalu. - On bardzo od tamtego czasu dojrzał. Dlatego notuje tak dobry sezon. W tamtym momencie na pewno miał to z tyłu głowy. Chylę przed nim czoła, że miał odwagę powiedzieć: “znowu biorę rzut karny na siebie”. Nawet gdyby nie trafił!
Teraz najważniejsze pytanie brzmi: czy młoda drużyna “The Gunners” będzie w stanie utrzymać równie wysoką intensywność na przestrzeni sześciu ostatnich meczów przed końcem rozgrywek?
Z jednej strony, dotychczasowe osiągnięcia młodych zawodników ofensywnych Arsenalu w zbliżającym się do linii mety sezonie robią spore wrażenie. Londyńczycy mogą być już spokojni o to, że w następnych rozgrywkach znowu zagrają w europejskich pucharach. W walce o upragniony awans do Ligi Mistrzów nadal mają też wszystko we własnych rękach i nogach. Z drugiej strony, nie sposób nie zwrócić uwagi na szerszy kontekst. A ten jest choćby taki, że konkurenci zespołu Artety nadal mają w swoich składach bardziej bramkostrzelne duety doświadczonych piłkarzy:
  • Tottenham - Son Heung-min (17) i Harry Kane (12) - 29 strzelonych goli
  • Manchester United - Cristiano Ronaldo (15) i Bruno Fernandes (9) - 24 gole
  • Arsenal - Emile Smith Rowe i Bukayo Saka (obaj po 10) - 20 goli
Nawet jeśli Arsenal rozprawi się w sobotnie popołudnie z Manchesterem United i pozbawi tym samym “Czerwone Diabły” ostatnich szans na ponowne włączenie się do walki o kwalifikację do Champions League, za faworyta w końcowej rozgrywce niezmiennie może uchodzić bardziej doświadczona ekipa Antonio Conte. O wszystkim może przesądzić zresztą bezpośrednia, derbowa konfrontacja na Tottenham Hotspur Stadium. Zostanie ona rozegrana w czwartek, 12 maja.

Rachunek

- To niesamowicie satysfakcjonujące - - powiedział jeszcze przed efektowną wygraną na Stamford Bridge o swoim młodym zespole Arteta. - Wspaniale jest zobaczyć, do czego są zdolni i co w rzeczywistości robią. Nie znajduję zbyt wielu podobnych przypadków.
- Z drugiej strony, kiedy przychodzi burza, trzeba być przygotowanym, żeby się z nią zmierzyć - zauważył menedżer Arsenalu.
Najmłodsza drużyna w Premier League pokazała w kończących się rozgrywkach sporą jakość i jeszcze większy potencjał w perspektywie kolejnych sezonów. Ceną za brak doświadczenia, jak to często bywa, okazały się równocześnie za to momentami niewytłumaczalne wpadki. Arsenal nadal może jednak zakończyć rozgrywki całkiem spektakularnym sukcesem. Jeśli tylko utrzyma pozytywne wibracje z ostatnich kilku dni. Czy to możliwe?
Czas powiedzieć: “sprawdzam”.

Przeczytaj również