Oni najbardziej mogą żałować przesunięcia Euro 2020. Zabrana trampolina i szansa na ostatni blask

Oni najbardziej mogą żałować przesunięcia Euro. Zabrana trampolina i szansa na ostatni blask
ph.FAB / Shutterstock.com
Paneuropejski turniej o mistrzostwo Starego Kontynentu również przegrał z - nomen omen - pandemią. Euro 2020 zostało przemianowane w Euro 2021. Ten rok parzysty nie będzie miał bohaterów wyłonionych niejako z automatu przez wielką, piłkarską imprezę. A są przecież tacy, którzy zupełnie inaczej to wszystko sobie zaplanowali.
Wtorkowa decyzja UEFA była tak spodziewana, że nie można było mówić o jakimkolwiek zaskoczeniu. W środku ogólnoświatowej walki z koronawirusem priorytetem stało się dokończenie sezonu 2019/20 w krajowych i międzynarodowych rozgrywkach klubowych. Turnieje reprezentacyjne muszą poczekać.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nie wszystkim zawodnikom uśmiecha się odłożenie Euro na przyszłe lato. Wybraliśmy kilku piłkarzy, którzy mogą szczególnie żałować obecnego futbolowego zawirowania i zmiany terminu mistrzostw.

Cristiano Ronaldo

Nie może być żadnych wątpliwości, że drugi najlepszy piłkarz na świecie (a może jednak najlepszy?) pozostaje niezwykle zdeterminowany, by znowu odegrać się Leo Messiemu. Skoro Argentyńczyk mógł sięgnąć pod koniec ubiegłego roku po swoją szóstą “Złotą Piłkę”, 35-letni Ronaldo z pewnością nie myśli od tamtej pory o niczym innym jak ponownym wyrównaniu wyniku największego rywala.
Portugalczyk rozpoczął rok 2020, strzelając gola za golem w rozgrywkach Serie A i z pewnością liczył, że dobry występ na drugim największym turnieju reprezentacyjnym - na którym nie będzie Messiego - pomoże mu w osiągnięciu celu. W końcu nie po to Ronaldo zdobywał aż 11 bramek w 8 meczach Portugalii w eliminacjach, by czekać kolejny rok na swój zapewne ostatni w karierze europejski czempionat.
Czy jako 36-latek zawodnik Juventusu nadal będzie w takiej formie jak obecnie?

Robert Lewandowski

Nawet Cristiano Ronaldo nie strzelił dotychczas w tym sezonie tylu goli, co kapitan reprezentacji Polski. I o ile sięgnięcie po “Złotą Piłkę” może w dalszym ciągu znajdować się poza zasięgiem Lewandowskiego, o tyle napastnik Bayernu mógł postawić sobie za cel odciśnięcie wreszcie większego piętna również na wielkim turnieju reprezentacyjnym. Trudno uwierzyć, by dorobek dwóch bramek w dotychczasowych 11 występach w finałach mistrzostw Europy i świata stanowił dla “Lewego” źródło satysfakcji.
Niektórzy liczyli zresztą po cichu, że kontuzja, jakiej Lewandowski nabawił się w pierwszym meczu ⅛ finału Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea, pozwolił mu odpocząć, a następnie zakończyć sezon mocnym akcentem. Zarówno na arenie klubowej, jak i reprezentacyjnej.
Czy nasz kapitan będzie potrafił powtórzyć tak kapitalny sezon jak ten trwający?

Jadon Sancho

We wrześniu 2013 roku ówczesny prezes Angielskiego Związku Piłki Nożnej, Greg Dyke, wyznaczył krajowej reprezentacji długofalowy cel: zdobycie mistrzostwa świata w Katarze dziewięć lat później.
Jak wiadomo, apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia, a czwarte miejsce na mundialu w Rosji tylko rozbudziło - co prawda i tak stosunkowo ciche - nadzieje na Wyspach. Ciągle młoda drużyna Garetha Southgate’a miała przystąpić do tegorocznego turnieju Euro 2020 jako jeden z faworytów. Tymczasem dla Jadona Sancho nadchodząca impreza miała stanowić świetną szansę potwierdzenia, że to właśnie on jest obecnie największym młodym talentem na Starym Kontynencie. Co więcej, kolejne dobre występy w reprezentacyjnej koszulce w połączeniu z wczesnym odpadnięciem Borussii Dortmund z trwającej edycji Ligi Mistrzów mogły przyspieszyć zapewne nieunikniony w którymś momencie transfer dynamicznego skrzydłowego z powrotem do jednego z klubów Premier League.
Czy koronawirus nie odwlecze być może potencjalnie najdroższego transferu tegorocznego, letniego okna transferowego?

Georginio Wijnaldum

Niewykluczone, że nikt bardziej niż Holandia nie mógł doczekać się finałów Euro 2020. W końcu “Oranje” nie uczestniczyli w międzynarodowym turnieju od sześciu lat, kiedy niespodziewanie sięgnęli po brązowe medale mistrzostw świata w Brazylii.
To właśnie Wijnaldum strzelił ostatniego gola w wygranym spotkaniu o trzecie miejsce z gospodarzami na tamtym turnieju. I to właśnie pomocnik Liverpoolu - z dorobkiem ośmiu bramek w siedmiu meczach - był najlepszym strzelcem zespołu Ronalda Koemana w eliminacjach do zaplanowanego pierwotnie na najbliższe lato czempionatu. Podczas gdy w klubie Wijnaldum pozostaje w cieniu tercetu Salah - Mane - Firmino czy swojego… reprezentacyjnego kolegi, Virgila van Dijka, w kadrze wydaje się odgrywać w ostatnim czasie znacznie ważniejszą rolę.
Czy tak samo będzie za rok?

Federico Chiesa i Sandro Tonali

W naszym zestawieniu nie może oczywiście zabraknąć piłkarzy z Włoch, najbardziej dotkniętych przez panującą pandemię.
Są wśród nich tacy, którzy zapewne wiedzą, że w kolejnym sezonie będą reprezentować barwy innych klubów niż obecnie. Swoje aktualne drużyny zaczęli już bowiem zwyczajnie przerastać. Zarówno 22-letni napastnik Fiorentiny, jak i 19-letni pomocnik Brescii rozpoczęli nowy rok od, odpowiednio: czterech zdobytych bramek i trzech zanotowanych asyst w rozgrywkach Serie A.
Ich zespoły nie zaliczają się zarazem do najmocniejszych w lidze. Chiesa strzela gole dla drużyny z dolnej części klasyfikacji. Tonali i jego klubowi koledzy wydają się z kolei skazani na spadek z Serie A. I choć mecze Fiorentiny i Brescii z pewnością są uważnie obserwowane przez większe kluby nie tylko z Półwyspu Apenińskiego, całkiem możliwe, że skauci czekali na potencjalne występy obu zawodników na Euro 2020, by potwierdzić, czy i ile warto wydać na ich ewentualne transfery pieniądzy.
Czy Chiesa i Tonali nie stracą swoich szans?

Renato Sanches

Wieczór, podczas którego reprezentacja Polski znalazła się o krok od medalu mistrzostw Europy, będziemy wspominać latami. Nawet jeżeli powoli staje się on coraz bardziej odległym wspomnieniem. Dla wówczas niespełna 19-letniego portugalskiego pomocnika ćwierćfinałowy mecz Euro 2016 w Marsylii może wydawać się jeszcze dalszą perspektywą.
Kiedy wydawało się, że Renato Sanches dołączy do grona największych, niespełnionych talentów w europejskim futbolu w ostatnich latach, dziś 22-latek chyba wreszcie znowu wyszedł na prostą. Wychowanek Benfiki osiągnął w minionych miesiącach wysoką formę w barwach Lille i - choć w eliminacjach Euro 2020 nie zagrał ani minuty - znowu znalazł się w szerokiej kadrze ciągle aktualnych mistrzów Europy. Może wzorem Jamesa Rodrigueza (wydającego się osiągać najlepszą formę w latach, w których rozgrywany jest mundial) Sanches jest po prostu “zawodnikiem olimpijskim” i na paneuropejskim turnieju znowu pokazałby swój nieprzeciętny talent?
Tylko czy ta reguła zadziała także w roku nieparzystym?
***
Oczywiście znajdziemy również zawodników, którzy informację o przełożeniu turnieju mogli przyjąć z uczuciem ulgi. Mowa przede wszystkim o zawodnikach zmagających się z długoterminowymi kontuzjami. Występy Nicolo Zaniolo (Włochy), Meriha Demirala (Turcja) czy Krystiana Bielika (Polska) na Euro 2020 wydawały się mało prawdopodobnie, jeśli nie wykluczone. Teraz może się okazać, że ta wielka impreza jednak ich nie ominie.
Wojciech Falenta

Przeczytaj również