Piłkarz widmo w Chelsea. Pochettino rozkłada ręce. "Niedługo zamieszka u fizjoterapeutów"

Piłkarz widmo w Chelsea. Pochettino rozkłada ręce. "Niedługo zamieszka u fizjoterapeutów"
Gareth Evans/News Images / pressfocus
Paweł - Grabowski
Paweł Grabowski29 Feb · 16:20
Mauricio Pochettino dostał piłkarzy za miliard funtów, ale na koniec to Conor Gallagher, czyli wychowanek, przedłużył jego marzenia o Pucharze Anglii. Chelsea znowu błądziła w meczu z Leeds (3:2). Momentami wyglądało to tak jakby ktoś wyjął im wtyczkę, a całość w roli widza oglądał Christopher Nkunku - człowiek, który doznał czwartej kontuzji w sezonie i nikt nawet nie wie w jakich okolicznościach.
Przyklepali ten transfer tak dawno, że od tego czasu ponad 30 trenerów przewinęło się przez Premier League. Nkunku stał w poczekalni już zimą 2022 roku. Jeszcze jako zawodnik Lipska mógł przyglądać się wstrząsom w Chelsea i zacierać ręce, że gdy w końcu wkroczy na scenę, pomoże drużynie złapać pion. Czas w piłce pędzi nieubłaganie, więc szybko znaleźliśmy się przy wiośnie 2024, gdzie przez półtora roku niewiele się zmieniło. Chelsea dalej boksuje w środku tabeli. Nadal szuka tożsamości. A najlepsze jest to, że liderami okazali się ludzie z drugiego planu, niekoniecznie ci, na których wyłożono walizkę z forsą.
Dalsza część tekstu pod wideo
Juergen Klopp po finale Carabao Cup mógł uśmiechać się do chwil, gdy zabiegał o wartego ponad 100 mln funtów Moisesa Caicedo. Wziął w jego miejsce sześć razy tańszego Wataru Endo i nie wyszedł na tym najgorzej. Arsenal też nie płacze, że przegrał negocjacje, bo pewnie dziś nie miałby Declana Rice’a. Porażka przy transferze Mudryka docelowo dała mu Trossarda i Jorginho. Triumfuje też Brighton, bo na Caicedo i Cucurelli zarobiło 200 milionów i tylko Chelsea wygląda w tej zabawie blado, bo paląc pieniędzmi w piecu, ogrzała wszystkich, tylko nie siebie.

Graciarnia piłkarzy

Przykład Christophera Nkunku jest jak zjawisko paranormalne. Wydawało się, że kto jak kto, ale on musi odpalić i żadne problemy Chelsea nie zahamują jego potencjału. Oczywiście, Francuz jest innym przykładem niż choćby chybotliwy Mychajło Mudryk. Trudno go za coś ganić skoro w ogóle nie widzimy go na boisku. Symbolicznie wygląda moment, gdy Pochettino z bezradną miną tłumaczy, że tym razem nie wie, w jakich okolicznościach piłkarz Chelsea doznał kontuzji. Na razie rozegrał on 319 minut w Premier League, co stanowi siedem procent możliwego czasu gry. Strzelił dwa gole w przegranych spotkaniach z Wolves i Liverpoolem. Ani razu nie wyglądał jak zawodnik z Lipska, który gdy startował do piłki, to paliła się ziemia.
Nkunku jeszcze dwa lata temu był jednym z najbardziej łakomych kąsków na rynku. Chelsea w chwili negocjacji też kręciła się w innym miejscu jako triumfator Ligi Mistrzów z 2021 roku i na tamten moment klubowy mistrz świata. Mówiono, że Todd Boehly zrobił majstersztyk, przyklepując transfer gwiazdy Bundesligi za raptem 53 mln funtów. To miał być początek świetnej współpracy: młoda gwiazda plus wielki klub z ambicjami. Zaraz potem “The Blues” wykręcili statystykę, w której nie strzelili gola w ponad jednej trzeciej meczów Premier League. Najlepszy strzelec w sezonie Kai Havertz uzbierał marne siedem goli. Zaczęły się zmiany, powstały teksty i dyskusje o graciarni piłkarzy, a karuzela kręciła się tak mocno, że Nkunku latem 2023 przyszedł do zupełnie innego klubu niż ten, z którym zimą 2022 podpisał kontrakt.
christopher nkunku chelsea 17.02.24
Conor Molloy/News Images / pressfocus

Piłkarz widmo

Wchodził do szatni Chelsea z 36 golami i 17 asystami w dwóch ostatnich sezonach Bundesligi. Jawił się jako zbawca pokiereszowanej drużyny, która potrzebowała i dalej potrzebuje impulsu w ofensywie. Chelsea w ciągu czterech ostatnich sezonów kupiła ośmiu napastników za ok. 300 mln funtów. Sam Erling Haaland strzelił więcej goli niż ich cała ofensywa w poprzednim sezonie. Oczekiwania były więc wysokie - tym trudniej teraz zaakceptować to, że Nkunku pozostaje piłkarzem widmo. Rozsypał się latem podczas tournée w Stanach Zjednoczonych, gdy Pochettino testował go na różnych pozycjach. Kulejąc na Soldier Field w Chicago pewnie nie przypuszczał, że od tego czasu zanotuje trzy kolejne pauzy. A dzieje się to wszystko w sezonie, gdy na horyzoncie jest EURO 2024.
Chelsea w tym czasie grała raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze potrafiła stwarzać sytuacje. Właściwie od początku sezonu zajmuje czołowe miejsce w rankingu zmarnowanych szans, choć trzeba zaznaczyć, iż ten sezon w ofensywie już teraz wygląda lepiej niż poprzedni. Po pierwsze: objawił się Cole Palmer, samozwańczy lider mimo 21 lat i gość od strzelania w ważnych meczach. Dorobek Havertza z poprzedniego sezonu przebił już w grudniu i aktualnie ma dziesięć goli w lidze. Raheem Sterling wyrównał statystykę z rozgrywek 22/23 (sześć goli), do tego ma więcej asyst (też sześć) i ogólnie wygląda na lepszego piłkarza. Jest jeszcze Nicolas Jackson, na którym skupia się krytyka, choć w meczu z Leeds odhaczył on dziesiątego gola w sezonie (we wszystkich rozgrywkach) i widać, że nie jest tak zły jak próbują nam wmówić social media.

Nierozwiązany problem

Każdy z tych graczy wydaje się na dobrej trajektorii, do tego nie torpedują ich urazy, a to jest podstawowa przewaga, gdy obok postawimy Nkunku. Francuz, gdy zimą wrócił po kontuzji kolana, narzekał na zaległości treningowe. Wrócił 24 grudnia, zapukał w Wigilię, pojawił się potem jeszcze w dwóch meczach, a potem znowu zniknął z powodu urazu biodra. Luty miał być jego, gdy wreszcie doszedł siebie, ale teraz znowu wypada, a Pochettino ocenia przerwę na 3-4 tygodnie i robi to z tak kwaśną miną, jakby sam w to nie wierzył. Na 35 meczów sezonu w tylko dwóch widzieliśmy Nkunku w podstawowym składzie. Gorszy przypadek w Premier League to chyba tylko Thiago Alcantara, który leczył się dziewięć miesięcy, wszedł na pięć minut w meczu z Arsenalem i znowu wrócił do pokoju medyków.
Chelsea latem będzie musiała wydać kolejne sumy na napastnika - wrócą pewnie tematy Ivana Toneya albo Victora Osimhena. Pochettino długo był naiwny, gdy na pytania o strzelców, rzucał nazwiskiem Armando Broi, choć ten też nie jest okazem zdrowia, a gdy dostawał szanse, po prostu ich nie wykorzystywał. Jeden gol w tym sezonie Premier League to dorobek jeszcze gorszy od Nkunku.
armando broja chelsea 2023/24
Ryan Crockett/News Images / pressfocus
Stamford Bridge ciągle pozostaje nieprzyjaznym miejscem dla egzekutorów, wymieniając choćby Fernando Torresa, Radamela Falcao, Alvaro Moratę, Gonzalo Higuaina, czy Romelu Lukaku. Być może jest to rekord tej dyscypliny: wydać tak dużo środków na ofensywę i dodać w zamian tak mało. Presja na Nkunku, gdy kolejny raz wróci po urazie, będzie coraz większa. Jak tak dalej pójdzie, to Francuz niedługo zamieszka w pokoju fizjoterapeutów.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.
christopher nkunku chelsea 17.02.24
Conor Molloy/News Images / pressfocus

Przeczytaj również