Najlepsi i najgorsi, czyli subiektywne podsumowanie Ekstraklasy. A kto piłkarzem sezonu? Czekamy na głosy! [ANKIETA]

Najlepsi i najgorsi, czyli subiektywne podsumowanie Ekstraklasy. A kto piłkarzem sezonu? Czekamy na głosy! [ANKIETA]
Dziurek / shutterstock.com
Poniższe klasyfikacje to tylko posezonowa zabawa. Czytelnikom należy się wyjaśnienie, że o ile sprawa typowania najlepszych jest w zasadzie jasna, to przeciwny biegun zwykle budzi zastrzeżenia. Niech będzie jasne, że jeśli piszę o kimś w kategorii „najgorszy” dotyczy to w oczywisty sposób piłkarzy znanych, którzy odcisnęli swoje piętno na naszej lidze.
Nie przyjmuję pretensji w stylu: „Autor kłamie, bo to ja byłem najsłabszy”! Grałem 3 minuty, dostałem kartkę i dwa razy wywaliłem się bez żadnego powodu. Bardzo przepraszam, ale przed takim graczem jeszcze wiele pracy i fikołków, by został zauważony i awansował do czołówki.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zestawienia i propozycje, choć oparte na boiskowych faktach, są oczywiście subiektywne. Inne po prostu być nie mogą, ponieważ futbol to zasadniczo nie jest skok w dal, gdzie klasę zawodnika mierzy się centymetrami. O jednym mogę Was zapewnić: Nie jestem uprzedzony do żadnego klubu czy piłkarza i mam to za swój atut.

Piłkarze. Najlepszy i najgorszy zagraniczny transfer

Zdecydowanie najlepszym transferem było sprowadzenie z rezerw Villarrealu Carlosa Daniela Lopeza Huesca, szczęśliwie znanego w Polsce jako Carlitos. Nie rozumiem tych, którzy na jego przykładzie szydzą, że skoro trzecioligowy Hiszpan jest tu gwiazdą…
Po prostu znalazł swoje miejsce i odpowiedni czas. Wyróżnienie nie tylko za tytuł króla strzelców, ale przede wszystkim za błysk oraz techniczną lekkość, która rozjaśnia naszą ligową codzienność.
Za najgorszy transfer uważam sprowadzenie 35-letniego Eduardo do Legii. Fakt, że był to transfer bezgotówkowy tylko pogłębia moją negatywną opinię. Pokazuje bowiem miejsce, w jakim znalazła się polska piłka klubowa. Oto mistrz Polski, klub znany z tego, że ma tylko jednego napastnika, sprowadza mu konkurenta, którego jedyny walorem jest dość chwalebna przeszłość.

Piłkarze. Najlepszy i najgorszy transfer krajowy

Za topowy uważam sprowadzenie przez Górnik Zabrze Damiana Kądziora z suwalskich Wigier. Nie w tym rzecz, że kosztował marne 75 tysięcy euro.
Piłkarz rozegrał w 1 Lidze kapitalny sezon i wydawało się, że stanie się celem numer jeden dla naszych ligowych potentatów. Nic z tego. Jak był niechciany, tak niechcianym został. Skorzystał Górnik. Wypada życzyć Damianowi powodzenia w dalszej karierze. 
Najgorszym transferem krajowym był transfer grupowy, który na dodatek nie doszedł do skutku. Chodzi o tych wszystkich młodych, utalentowanych chłopaków, którym nikt nie dał szansy.
O tych, którzy idąc na studia czy podejmując pracę muszą przedwcześnie wyzbyć się piłkarskich aspiracji. Winię kluby, które selekcję kandydatów oddały w ręce agentów. A ile, mili moi, można z dnia na dzień zarobić na 19-latku z okręgówki?

Piłkarze. Najlepszy i najgorszy reprezentant grający w polskiej lidze

Jeszcze niedawno najsmutniejsza kategoria, w której można było wybierać pomiędzy Pazdanem a Jędrzejczykiem. Przyglądając się szerszej niż powinna być kadrze narodowej, stawiam na Rafała Kurzawę.
Serce mi się raduje, gdy z miną absolutnego niewiniątka przymierza się do swoich zabójczych podań. Nie mogę się wprost doczekać, gdy będzie wrzucał precyzyjne piłki już nie na głowy chłopaków z Górnika, a Lewandowskiego i Milika. To prawdziwy rzemieślnik w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Najgorszy jest oczywiście pupilek trenera Nawałki, Peszko. Powszechne jest zdumienie kibiców, że jego kandydatura jest rozpatrywana w kontekście Mundialu. Uznając go za najgorszego kadrowicza w lidze będę go bronił na zasadzie, że jest zawodnikiem perspektywicznym, ponieważ ma dopiero 33 lata.
Co dziwniejsze ma szansę zaistnieć i zapisać się złotymi zgłoskami, wpuszczony choćby na 5 minut, bo czego jak czego, ale kompleksów to pan Sławomir nie ma.

Piłkarze. Największe odkrycie i najboleśniejsze rozczarowanie

O dziwo, w tej kategorii jest duża konkurencja. Wedle mnie na miano „Odkrycia sezonu” zasłużył Szymon Żurkowski z Górnika.
Statystyki tego dwudziestolatka nie powalają na kolana, ale jego wpływ na grę zabrzan jest nieoceniony, a chłopak ma dopiero 20 lat i jest to jego debiutancki sezon na tym poziomie rozgrywek. Wciąż słyszę: Biega, biega i walczy, ale zwróćcie uwagę, że gdy ma piłkę przy nodze szuka nietuzinkowych rozwiązań.
Dla mnie najboleśniejszym rozczarowaniem jest Filip Starzyński. Patrząc na jego najlepsze momenty można odnieść wrażenie, że przydomek „Figo” nie został mu nadany na wyrost.
Niestety, amplituda poziomu gry tego piłkarza, już nie tylko z meczu na mecz, ale z kwadransa na kwadrans, zupełnie przesłania jego niewątpliwy talent. W złych/przeciętnych momentach wygląda na kogoś, kto właśnie wylądował na murawie i nie wie, gdzie jest. Szkoda.

Piłkarze. Najlepszy i najgorszy obcokrajowiec

Jesienią na szczycie był zdecydowanie Angulo, ale w przekroju całego sezonu wybieram jednak Carlitosa. To najefektowniej grający piłkarz Ekstraklasy. Do tego jak już wspomniałem Król strzelców, jakby nie było. Uprzedzę krytykę, że to tylko król naszego podwórka, ale pamiętajmy, że na bezrybiu i rak ryba.
Najgorszy moim zdaniem był Deniss Rakels. Męczy nas swoją grą od 2011 roku i w tym czasie zdobył jako napastnik 27 goli. Zdecydowaną większość z tych bramek (26) strzelił w ciągu dwóch wyjątkowych sezonów w Cracovii, które zaowocowały nieudanym wypadem do Reading.
Rakels to piłkarz akurat tak toporny, jak reprezentacja Łotwy. Nic to, że Probierz mu podziękował za grę. Na pewno znajdzie się klub, który uwierzy w nietuzinkowe umiejętności tego gracza.

Trenerzy. Najlepszy i najgorszy szkoleniowiec

Najlepszy Marcin Brosz z Górnika, choć trenerzy Mamrot i Brzęczek w równym stopniu zasługują na to wyróżnienie. Wszyscy wiemy za co, ale należy wspomnieć, że przede wszystkim mamy do czynienia z trenerami sensu stricte, nie zaś managerami, organizatorami czy wiodącymi za sobą hordy ulubieńców cwaniakami. Zapamiętajmy to w kontekście przyszłości naszej reprezentacji.
Marnych trenerów było wielu, ale żaden się nie równał przy Jankielu… Wróć! Przy panu Jozaku. Obrażając wrażliwość czcicieli narodowego wieszcza, chciałem zwrócić uwagę na ten trenerski ewenement i jawny wygłup, jakim szefostwo Legii obdarzyło naszą ligę.
To, że dla warszawskiego klubu wszystko skończyło się dobrze jest raczej zasługą nieudolności konkurencji.

Kluby. Największe zaskoczenie i rozczarowanie

Na plus zdecydowanie Górnik Zabrze. Za młodzież i strzelone gole. To wprost niesamowite, ale w kończącym sezon meczu z Wisłą zagrał kwartet „dzieciaków”, którzy zostali wprowadzeni do drużyny wiosną!
Metryki strach czytać, a za rutyniarza w tym gronie może uchodzić 21-letni Smuga, niedawna gwiazda Victorii Sulejówek. Że najlepsi odejdą po sezonie? Cóż, Górnik po prostu odmładza skład! I to jest wedle mnie ligowy dowcip roku.
Na przeciwnym biegunie Lechia Gdańsk. W tym przypadku różnica pomiędzy papierowymi możliwościami drużyny, a rzeczywistością okazała się równie zadziwiająca jak w przypadku Górnika, tyle że na odwrót.
Moment, gdy klub znalazł się na krawędzi degradacji niektórych pewnie otrzeźwił, ale nie mam przekonania, że to otrzeźwienie przetrwa wakacyjną przerwę.

Piłkarska temida. Pozytywne zaskoczenie & rozczarowanie

Jednorodnie, ponieważ obydwie kategorie związane są z VAR. Pozytywem jest sam fakt wprowadzenia systemu i determinacji z jaką przeprowadzono eksperyment, który jak mniemam stał się z biegiem sezonu oczywistym elementem naszych ligowych spektakli.
Rozczarowaniem jest fakt, że pomimo możliwości śledzenia i spokojnej analizy newralgicznych wydarzeń nadal zdarzają się sędziowskie błędy, które Jan Tomaszewski zwykł nazywać wielbłądami. W ostatniej kolejce udowodnił to sędzia Lasyk, który ujrzał na powtórce faul, którego nie sposób się dopatrzyć. Cud prawie, ale ja za takie cuda dziękuję.

Najdziwniejszy wyczyn kibiców

Wydawało się, że popis kibiców Piasta Gliwice, dzięki któremu ich drużyna o mało nie spadła z Ekstraklasy ma taki ciężar gatunkowy, że nic go nie przebije. O tym, że nie ma rzeczy niemożliwych przekonali nas kibice poznańskiego Lecha.
Przy Bułgarskiej widzieliśmy tylko finał popisu, który trwał od tygodnia. Na dodatek mecz z Legią pokazała TVP na otwartej antenie. Wspaniała reklama ligi, wizytówka kibicowania i po prostu zaproszenie na stadiony. Aż się chce wyjść z domu…
Jacek Jarecki
***
Zapraszamy do wspólnej zabawy w typowanie najlepszych piłkarzy i trenera mijającego sezonu. Poniżej przygotowaliśmy kilka propozycji, z których możesz wybrać swoich faworytów za miniony sezon:
 

Przeczytaj również