Politycy mówią o "melinach i burdelach", on ich zawstydza i pomaga ubogim. Piłkarze, naśladujcie Rashforda!

Politycy mówią o "melinach i burdelach", on ich zawstydza i pomaga ubogim. Piłkarze, naśladujcie Rashforda!
Salvio Calabrese / PressFocus
Chociaż Marcus Rashford to jeden z najlepszych angielskich piłkarzy, to ostatnimi czasy równie głośno jest o jego działalności pozaboiskowej. Anglik w pojedynkę robi dla milionów obywateli więcej niż setki polityków. Stanowi wielki wzór do naśladowania dla młodego pokolenia.
Decydująca bramka przeciwko PSG w Lidze Mistrzów, później głośne wsparcie fundacji wysyłającej żywność dla ubogich, następnie hat-trick z Lipskiem oraz kolejne działania na rzecz biednych dzieci. Tak w dużym skrócie można podsumować ostatnie tygodnie wychowanka “Czerwonych Diabłów”. Napastnik od lat imponuje kapitalną formą na murawie, ale to przede wszystkim dobry, opiekuńczy, skory do pomocy i nad wyraz empatyczny człowiek.
Dalsza część tekstu pod wideo
A przecież dopiero co obchodził 23. urodziny. Większość piłkarzy z jego pokolenia wiedzie aż przesadnie hedonistyczny tryb życia, w którym mecze i treningi przeplatane są hulankami i nieustannymi imprezami. Piękne samochody i szybkie kobiety? To nie jest styl gwiazdy United. Gdy inni po zejściu z murawy układają grzywki i szykują się na podbój parkietu, on przejmuje się losem milionów dzieci, które marzą tylko o pełnym talerzu.

Związać koniec z końcem

Rashford stara się pomagać, bo w dzieciństwie sam poznał gorycz biedy, głodu i ubóstwa. Jego matka stanęła przed karkołomnym zadaniem wykarmienia licznej gromadki. Ojciec porzucił małego Marcusa i czwórkę jego rodzeństwa. Wythenshawe, robotnicza dzielnica Manchesteru, to miejsce, gdzie diabeł niejednokrotnie mówi dobranoc. Tam dorastał snajper z Old Trafford.
- W dzieciństwie mama pracowała cały dzień, żeby mieć pewność, że co wieczór zjemy przynajmniej jeden posiłek. Pamiętam, że kończyła pracę koło 18:00, wracała autobusem do domu i od razu zaczynała gotować. To był długi czas przez cały dzień - zdradził w rozmowie z “The Sun”.
Rashford oczywiście doceniał starania matki, ale wiadomo, że człowiek nie może prawidłowo funkcjonować, jedząc raz dziennie. Chłopak miał szczęście, bo z pomocą przyszła szkoła. Wtedy darmowe posiłki dla potrzebujących były normą. Marcus mógł jadać obiady w świetlicy i teraz walczy o te same przywileje. Chce, by ludzie z podobnym życiorysem, z podobnych kręgów społecznych, dostąpili chociaż takiego “luksusu”, jak ciepły posiłek podawany w placówkach edukacyjnych. Wydawałoby się, że tego typu sprawami powinni przejmować się politycy. Ostatnie wydarzenia pokazują, że niestety to piłkarz musiał wziąć sprawy w swoje ręce.

House of Cards

W Anglii 1,3 miliona dzieci żyje w rodzinach, gdzie roczny dochód nie przekracza 7400 funtów. Wstrząsające liczby. To nie jest problem jednej biednej dzielnicy w Manchesterze. To ogólnokrajowa gehenna. Dzieciaki z tak biednych gospodarstw domowych mają prawo do bezpłatnych posiłków szkolnych, ale w trakcie wakacji państwo o nich zapomina. Są przez kilka tygodni zostawione na pastwę losu. Właśnie dlatego Marcus Rashford w czerwcu wystosował list otwarty do rządu, gdzie prosił o dofinansowanie projektu darmowej żywności dla najmłodszych zubożałych. Zdawał sobie sprawę, że w skutek pandemii wiele rodzin stało się jeszcze biedniejszych i problem głodu nabiera na sile. Początkowo premier Boris Johnson przystał na propozycję 23-latka i przedłużył rządowy program o trzy miesiące. Problemy pojawiły się, gdy zawodnik Manchesteru chciał pomóc jeszcze bardziej.
W październiku opozycyjna Partia Pracy wystosowała wniosek o kolejne przedłużenie projektu, by rząd opłacał posiłki przynajmniej do świąt wielkanocnych. Wszystko po to, aby wesprzeć pociechy, które naprawdę zasługują na to, żeby spełniać ich podstawowe potrzeby. Koszt na głowę wyniósłby ok. 15 funtów tygodniowo. Niestety brytyjscy posłowie postąpili inaczej. Rezultat głosowania brzmiał 322 do 261 za wstrzymaniem dofinansowań. Powód takiej decyzji? Ben Bradley z Partii Konserwatywnej napisał na Twitterze, że nie ma sensu kierować rządowych pieniędzy do “melin i burdeli”. Później usunął wpis i tłumaczył się, że to słowa wyrwane z kontekstu i nie chciał nikogo urazić.. Ale w internecie nic nie ginie. Oburzające słowa pokazały stosunek władz do najmłodszych obywateli, którzy znajdują się w potrzebie. Media nie pozostawiły suchej nitki na egoistycznych politykach.
- Musimy przestać stygmatyzować, osądzać i wskazywać palcami. To nie jest polityka, to są ludzie. Te dzieci to przyszłość tego kraju. To nie są kolejne liczby w tabelkach. Nie mam wykształcenia politycznego, ale mam wykształcenie społeczne. Sam to przeżyłem. Dopóki nie zostaną dopuszczone do głosu, będę mówił w ich imieniu. Mówimy o niszczycielskim wpływie koronawirusa, ale niedożywienie wśród najmłodszych może stać się największą pandemią, z jaką nasz kraj miał kiedykolwiek do czynienia - stwierdził lider “Czerwonych Diabłów”.

Społeczna rewolucja

Skandaliczna decyzja władz spotkała się z natychmiastową reakcją obywateli. Marcus Rashford został pewnego rodzaju liderem akcji, bo jako jeden z niewielu już od dawna aktywnie działał na rzecz najbiedniejszych. W marcu zaangażował się w zbiórkę pieniędzy zainicjowaną przez organizację charytatywną “FareShare”. Początkowo planowano zebrać 100 tysięcy funtów. Dzięki działaniom napastnika na konto fundacji trafiło, bagatela, 20 milionów.
- Zaskoczyła nas skala przedsięwzięcia. Nie możemy wystarczająco podziękować Marcusowi za zwrócenie uwagi na naszą pracę. Zebrane pieniądze pomogą zapełnić talerze ubogich rodzin. To ważne, zwłaszcza w czasie kryzysu spowodowanego pandemią. A niestety spodziewamy się, że znacznie więcej rodzin będzie miało trudności finansowe - komentowała dla “The Guardian” Alyson Walsh, dyrektor “FareShare”.
W październiku rozpoczęły się działania na masową skalę. Firmy z całej Wielkiej Brytanii postanowiły przekazać pieniądze na rzecz walki z głodem wśród młodzieży. Do akcji wkroczyły “Tesco”, “Asda” i setki, a nawet tysiące mniejszych marek. Wystarczy wejść na oficjalne konto Marcusa Rashforda. Skrzydłowy od kilkunastu dni regularnie informuje o kolejnych przedsiębiorstwach, które postanowiły zrobić coś, czego nie podjął się rząd.

Zwykły bohater

Za działania przynoszące spektakularne efekty, Rashford został nagrodzony Orderem Imperium Brytyjskiego. Kilka dni temu odebrał także statuetkę “Pride of Britain”. Patrick Bamford z Leeds przyznał, że napastnik MU powinien zostać odznaczony tytułem szlacheckim. Pod wrażeniem dobroduszności 23-latka jest także menedżer Liverpoolu, Juergen Klopp.
- Jestem czarnoskórym chłopakiem z rodziny o niskich dochodach w Wythenshawe. Dla nich mógłbym być tylko kolejną statystyką. Wyłącznie dzięki mojej mamie, rodzinie i trenerom jedyne statystyki, z którymi mnie kojarzycie, to gole. To byłoby niesprawiedliwe, gdybym nie wykorzystał sławy do tego, żeby pomóc. Znaczna liczba dzieci kładzie się spać nie tylko głodna, ale w poczuciu, że nie ma żadnego znaczenia. Nikt nie powinien się martwić skąd przyjdzie jego następny posiłek - zaznaczył Marcus.
To z jednej strony piękne, a z drugiej przejmujące, że o los tylu Brytyjczyków bardziej dba 23-letnia gwiazda Premier League, a nie grono rządzących w wykrochmalonych koszulach. Gdzie byłby teraz Marcus Rashford, gdyby nie pożywienie, które otrzymywał od szkoły? A ilu takich jak on nie otrzyma tej szansy, bo politykom wystarczyło, że przez trzy miesiące przysyłali pieniądze do, jak to ujęto, “melin i burdeli”. Według danych “BBC” wakacyjny program kosztował 63 miliony funtów. Czy to naprawdę tak dużo w skali całego kraju?
Na koniec warto jeszcze raz pochylić się nad osobowością Rashforda, który jest wyjątkowym człowiekiem w świecie futbolu na Wyspach. To smutna prawda, ale grono angielskich piłkarzy zachowuje się jak duże bezmyślne dzieci w wielkim świecie. Przykłady można mnożyć. Kyle Walker i Dele Alli spędzili dwa dni w nocnym klubie w czasie przymusowego lockdownu. Na ostatnim zgrupowaniu Phil Foden i Mason Greenwood skupili się na sprowadzeniu kobiet do towarzystwa do hotelu, a nie grze dla reprezentacji.
Oczywiście, to ich życie, ich sprawa, ich wybory i mogą robić ze swoimi pieniędzmi co tylko zechcą. Pić, bawić się i imprezować do białego rana. Jednak świat byłby o wiele lepszy, gdyby znajdowało się na nim więcej “Rashfordów” niż “Walkerów” i “Greenwoodów”.

Przeczytaj również