Prevc poleeeeciał! Z Polaków tylko Żyła dał radę

Peter Prevc wygrał zawody Pucharu Świata na skoczni Vikersundbakken w norweskim Vikersund.


Dalsza część tekstu pod wideo
Sensacją powiało w kwalifikacjach - Andrzej Stękała poleciał aż na 235 metr, co było jego rekordem życiowym, a nieco dalsza odległość pozwoliłaby zawodnikowi na pobicie rekordu Polski! By jednak zobaczyć ten skok w należytym kontekście, warto wspomnieć o próbie Petra Prevca, który zaliczył 247,5 metra.


W samym konkursie pierwszy z naszych reprezentantów zjechał Maciej Kot i niestety nie uleciał daleko - zaledwie na 199 metr. Andrzej Stękała poprawił jego wynik, ale tylko o 10,5 metra, co wobec doskonałych kwalifikacji musiało być dla niego rozczarowaniem. A w tej części konkursu wiało pod narty, skoczkowie przed i po Stękale osiągali znacznie dalsze odległości. Słabiutko zaprezentował się też Dawid Kubacki, któremu zmierzono 195 metrów.


Na szczęście nie wszyscy Polacy wypadli tak kiepsko. Piotr Żyła ze skokiem na odległość 216 metrów oraz Kamil Stoch (213 metrów) pokazali się już z lepszej strony. 


Niespodzianką była odległość Roberta Kranjca - specjalista od "mamutów" stracił szanse na awans po skoku na odległość 181,5 metra i był to najkrótszy "wyczyn" spośród wszystkich zawodników.


Pierwszą serię wygrał Peter Prevc - uzyskał 237 metrów i choć był to wynik o metr gorszy od Stefana Krafta, to Prevc został liderem na półmetku rywalizacji. Jego przewaga wynosiła jednak tylko 1,2 punktu. Awans do drugiej serii uzyskała trójka Polaków. Żyła był na 18 miejscu, Stoch plasował się tuż za nim, Stękała zajmował 27 lokatę. Kubackiemu zabrakło dwóch miejsc do awansu, Kot zajął przedostatnie miejsce, wyprzedzając jedynie Kranjca.


W drugiej części konkursu Stękała potwierdził, że skok kwalifikacyjny był raczej przypadkiem niż zwiastunek wielkiej formy. Odległość 194,5 metra była dość słaba, warto jednak odnotować, że niedługo potem sędziowie zdecydowali się podnieść belkę...


...co niewiele pomogło Kamilowi Stochowi. Skoczek uzyskał 200,5 metra i nie wyglądał na zadowolonego.


Zdecydowanie lepiej od swoich kolegów zaprezentował się Piotr Żyła - 228 metrów dawało mu po jego skoku drugą pozycję (wcześniej Kasai poleciał aż 237,5 metra).


Emocje miały jednak dopiero nadejść. Mocno zaatakowali Norwegowie: 243,5 metra Farfanga okazało się tylko przygrywką do aż 248 metrów Gangnesa. Po chwili Tande poleciał na 242 metr i to on objął prowadzenie. Szybko zmienił go Freund z odległością 236,5 metra, ale i sporym zapasem po pierwszej serii. Pozostawało trzech skoczków.


Andreas Stjernen uzyskał 231 metrów, spychając Freunda z pozycji lidera. Po chwili Kraft powtórzył ten rezultat i... powtórzył również manewr spychania, obejmując prowadzenie. Czekaliśmy już tylko na Petera Prevca. I to czekaliśmy długo, bo sędziowie zwlekali z pozwoleniem na jego próbę.


Wreszcie Słoweniec dostał zielone światło i poleeeeeeciał - 249 metrów, ale z podpórką! Tylko 2,5 metra krócej niż wynosi rekord świata! Faworyt w kapitalnym stylu wygrał zawody. 

Przeczytaj również