Przełomowe słowa Modera, podziękowania Probierza. W tle dziwna "afera" autografowa. Kolejny dzień zgrupowania

Przełomowe słowa Modera, podziękowania Probierza. W tle dziwna "afera" autografowa. Kolejny dzień zgrupowania
Adam Starszynski/Pressfocus
Samuel - Szczygielski
Samuel Szczygielski19 Mar · 20:55
Publikując ten tekst jest około 48 godzin do pierwszego meczu barażowego. Na Stadionie Narodowym z Estonią zagramy o być albo nie być… w finale. Finale - rzecz jasna - o mistrzostwa Europy w Niemczech. Jak wyglądały pierwsze dwa dni zgrupowania reprezentacji Polski?
Wtorek, czyli dzień numer dwa, to kilka istotnych punktów w planie dnia kadry. Wydawał się idealnym dniem na zmieszczenie w harmonogramie kilku zajęć pozaboiskowych. Niektórzy z piłkarzy udzielali wywiadów, z reguły po jednym, żeby nie zajmować sobie za bardzo głowy (Adam Buksa, Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski, Jakub Kiwior, Paweł Bochniewicz czy Krzysztof Piątek). Za to wszyscy mieli sesję podpisywania koszulek, to standardowa praktyka na początku zgrupowania. O ile doba ma 24 godziny, o tyle często doba hotelowa… wydaje się być dłuższa. Czas się ciągnie, a siedzenie w pokojach staje się męczące, dlatego też kadrowicze nie narzekali na dzisiejsze aktywności pozaboiskowe.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dawidowicz trenuje i walczy z czasem

A propos boiska - wszystkie treningi odbywają się o tej samej porze (17:00) i w tym samym miejscu, a więc na Stadionie Narodowym, za co zresztą operatorowi zarządzającemu stadionem na pierwszej konferencji prasowej dziękował Michał Probierz. Sztab reprezentacji miał z tym spore problemy jesienią, czasami na wieczór przed porannym treningiem brakowało jasności, na którym boisku, w jakiej dzielnicy czy podwarszawskiej miejscowości odbędą się zajęcia. A teraz wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik.
Na murawie pojawił się już Bartosz Slisz, jedyny, którego zabrakło wczoraj. Pomocnik Atlanta United przyleciał do Warszawy w poniedziałek w godzinach popołudniowych, odbył trening regeneracyjny w hotelu i zjadł kolację z całą drużyną. W każdym z zajęć boiskowych wziął udział Paweł Dawidowicz, na którego zdrowie chuchaliśmy i dmuchaliśmy przez ostatnie kilka tygodni, aż tuż przed zgrupowaniem, dzień wcześniej, doznał on kontuzji i zszedł z murawy w spotkaniu z Milanem. Ale nie dość, że przyleciał do Warszawy, to jego udział nie zakończył się na badaniach u doktora Jacka Jaroszewskiego i usłyszeniu negatywnej diagnozy, tylko Dawidowicz trenuje i ma się coraz lepiej. Oczywiście spędza więcej czasu w gabinecie fizjoterapeuty niż inni zawodnicy, ale jest szansa, że w czwartek będzie gotowy do gry od pierwszej minuty.
Dominik Marczuk, Taras Romanczuk, Paweł Dawidowicz na treningu kadry, 18.03.2024
Adam Starszynski / pressfocus
Co działo się wokół kadry? Na Twitterze powstała afera, a raczej gówno-burza, ponieważ jeden z użytkowników nagrał, jak Robert Lewandowski rzekomo odmawia złożenia autografu na kartce małemu chłopcu. A kapitan reprezentacji Polski brał wtedy z samochodu swoje osobiste bagaże, a chwilę później uszczęśliwił tego chłopca i dostał on autograf idola. Tak jak… dobre 100 innych osób. Lewandowski świadomie wybrał główne wejście do hotelu i chciał zadowolić każdego fana. A mógł wybrać opcję wjazdu tyłem, gdzie za bramą kibice nie mają żadnego dostępu. Temat to może mały, ale piłkarz Barcelony mimo wielu próśb od fanów spełnia duży procent z nich i warto to podkreślać.

Moder gotowy na grę od początku

Dobrą informacją jest z pewnością powrót Jakuba Modera, niewidzianego w koszulce z orzełkiem na piersi od dwóch lat. Pomocnik Brighton znów poczuje klimat starcia barażowego, bo ostatni występ w kadrze zaliczył w Chorzowie, a to - jak się domyślacie - oznacza mecz ze Szwecją o awans na mistrzostwa świata. Wtedy grał w pierwszej ’’jedenastce” obok Krystiana Bielika i Jacka Góralskiego. Teraz w kadrze nie ma żadnego z nich. Natomiast eksperci w wyjściowym składzie na Estonię Modera nie przewidują. Jest on po długiej kontuzji i nie wiadomo, na ile ma siły fizyczne. Ale jak odniósł się do tego sam zainteresowany, gdy zapytaliśmy go o to na wtorkowej konferencji prasowej?
- Nie było mnie w kadrze dwa lata. Super jest wrócić. Najważniejszy jest teraz awans. Jestem cierpliwą osobą i na spokojnie podchodziłem do tej kontuzji - nawet, gdy ta przerwa się przedłużała. Wiadomo, była frustracja, ale na chłodno przyjmowałem całą rehabilitację. Teraz nie mam żadnych dolegliwości z kolanem. Jestem w stu procentach gotowy, żeby pomóc kadrze. Ostatnio zagrałem 75 minut w Premier League, gdzie ta intensywność jest na najwyższym poziomie. Więc co najmniej na tyle jestem gotowy.
Na razie nie ma żadnych konkretnych przecieków a propos składu, który wystawi Michał Probierz, ale wydaje się, że selekcjoner będzie kierował się logiką. A mamy w ’’jedenastce” kadry niepewność przy kilku pozycjach, ale nie ciągnie się za tym wielka dyskusja i podział na dwa obozy - np. Świderski vs Buksa, Frankowski vs Zalewski, czy Dawidowicz vs Salamon. Dyskusja publiczna się toczy, ale to jeszcze nie etap maksymalnego grzania tematem meczu z Estonią. To nastąpi w czwartek wieczorem.
Zagramy na EURO 2024 czy obejdziemy się smakiem? To byłby cios dla całej polskiej piłki i każdego kibica reprezentacji Polski, która na europejskich turniejach rangi mistrzowskiej występuje od 2008 roku. Nieprzerwanie. Kadra Michała Probierza nie może się z tego wyłamać, tę serię po prostu trzeba przedłużyć, choćby nie wiem co.
michał probierz piotr zieliński reprezentacja polski trening 18.03.24
Adam Starszynski / pressfocus

Przeczytaj również