Raphinha to Ronaldinho z 2022 r. Łączy ich coś więcej niż tylko narodowość. Laporta mówi o "złotej epoce"

Raphinha to Ronaldinho z 2022 r. Łączy ich coś więcej niż tylko narodowość. Laporta mówi o "złotej epoce"
shutterstock/własne
Nieoficjalny debiut miał więcej niż okazały. Część komentatorów po cichu mówi, że to Raphinha, a nie Robert Lewandowski będzie lepszym wzmocnieniem Barcelony w tym oknie transferowym. Za Brazylijczykiem stoi mnóstwo atutów, ale też i przeszłość jego patrona.
- Zawsze chciałem być jak Ronaldinho. To, co robił, sposób, w jaki cieszył się każdą minutą na boisku… Zafiksowałem się na jego grę. Czułem, że gdy występował na boisku, dawał wszystkim obietnicę: podaj mi piłkę, a sprawię, że się uśmiechniesz.
Dalsza część tekstu pod wideo
Te słowa mógłby wypowiedzieć każdy. Jeśli ktoś oglądał mecze na przełomie tysiącleci lub jeśli wracał do tych lat na Youtube, nie mógł nie natrafić na magię Ronaldinho, który dokonywał cudów w koszulce PSG, Barcelony i Milanu. Gdy pojawiał się na ekranie, nic nie wydawało się wówczas ważniejsze. Powyższa laurka nie pochodzi jednak od zwykłego kibica futbolu, a od Raphinhi, nowego gracza “Barcy”. Te słowa zostały opublikowane w artykule dla “Players’ Tribune”. R10 jest dla 25-letniego skrzydłowego trzema osobami: idolem, przyjacielem rodziny, a od niedawna duchem starych czasów, który przeniesie się z powrotem na Camp Nou.
Raphinhę nie można określać klonem Ronaldinho, ale nie ma obecnie innego piłkarza na świecie, który tak by go przypominał.

Przyszywany wujek, przyjaciel

Skąd wzięła się ta bliska więź? Sięga aż czasów dzieciństwa byłego piłkarza Leeds. Raphinha, podobnie jak Ronnie, wychował się w Porto Alegre. W wieku siedmiu lat poszedł nawet na urodziny Ronaldinho, który właśnie trafił do Barcelony po dwóch sezonach fenomenalnej gry dla paryżan. Ojciec młodego chłopaka był muzykiem w zespole Samba Tri i tego dnia został poproszony, aby zrobił atmosferę na imprezie u piłkarza. Raphinha senior skorzystał z okazji i wziął ze sobą syna. Solenizant witał gości w drzwiach swojego ogromnego domu, a najmłodszego z nich wziął na ręce.
- Zamarłem, nie wiedziałem, jak zareagować. Jego urok roztopiłby nawet najbardziej zdystansowane dziecko, ha ha. Jestem pewien, że to najlepsza impreza urodzinowa, na jakiej byłem. Nawet moich nie przeżywałem tak bardzo - mówił Brazylijczyk w rozmowie z dziennikarzami z “Players’ Tribune”.
Od tamtej pory spotkał dawną gwiazdę futbolu wiele razy i zawsze podkreślał, że to jego najlepszy kumpel. Ronaldinho z kolei ogląda mecze i podziwia technikę, styl oraz dynamikę młodszego rodaka. Kiedy Raphinha strzelił pierwszego gola dla Leeds w Premier League w listopadzie 2020 roku, otrzymał wideo z gratulacjami od idola. Zimą 2021 roku pojawił się smutny powód, by ponownie wspomnieć o tej wyjątkowej przyjaźni. Zmarła matka Ronaldinho. W następnym meczu “Raph” uhonorował jej pamięć, strzelając gola z rzutu wolnego w meczu przeciwko Southampton, a następnie pokazując napis pod koszulką.
To również właśnie Ronaldinho namawiał młodszego kolegę do przejścia do Barcelony, choć interesowały się nim także Chelsea czy Arsenal. Wychowanek Avai miał jednak w głowie tylko kontynuowanie kariery w barwach “Blaugrany”.

Wskrzesić Joga Bonito

Jeśli od dawna przeznaczeniem Raphinhi miała być gra dla “Barcy”, ścieżka do celu nie przebiegała łagodnie, obejmując m.in. bezlitosne odrzucenie jego talentu w Brazylii. Pomimo kilkunastu testów w Gremio i Internationalu Sport Club, piłkarz rozpoczynał karierę w mniejszym Avai, gdzie zresztą też nie potrafił przebić się do składu, głównie ze względu na liczne kontuzje. Wyleciał więc do Europy. Tam powoli budował pozycję: w Portugalii, w Rennes i w końcu w Leeds. Ale istnieje jeszcze jedna warstwa podobieństw z R10 i wykracza poza to, że jest Brazylijczykiem z nazwiskiem rozpoczynającym się na “R”. Mniejsza jeszcze o Ronaldinho. Na Camp Nou pamiętają jeszcze przecież Ronaldo, Romario i Rivaldo.
Kiedy Joan Laporta został po raz pierwszy prezydentem klubu w 2003 roku, uczynił Ronaldinho swoim głównym nabytkiem. Crackiem. Gwiazdą totalną. “Barca” była wówczas w kiepskiej formie, w tarapatach daleko gorszych niż obecna “Duma Katalonii”, ale R10 wprowadził magię, przywracając uśmiechy i prowadząc zespół do tytułów ligowych w 2005 i 2006 roku oraz Ligi Mistrzów w 2006 roku.
Teraz Laporta wrócił na drugą kadencję i w kolejnym trudnym momencie, gdy klub przeżywa zawirowania finansowe i pozostaje w tyle za Realem Madryt, skierował własną uwagę na kogoś, kto uważa się nieomal za bratanka Ronaldinho. Pod wieloma względami Ronnie stworzył pierwszą prezydenturę Joana. Czy R22 pomoże rozpalić drugą? Na prezentacji mówił o powrocie Joga Bonita (z portugalskiego “piękna gra”):
- Wszystkie złote epoki, których doświadczyliśmy w klubie, zawsze wiązały się z Brazylijczykami. Raphinha znów sprowadza nas do tego. Musimy przywrócić radość, nadzieję, magię. To bardzo ważne dla Barcelony - przekonywał.

Trudna walka o podpis

Co ciekawe, kiedy Laporta ściągał do Katalonii Ronaldinho, w tym samym czasie do zespołu przybył Deco, brazylijski pomocnik, który błyszczał w reprezentacji Portugalii. Obecnie jest menedżerem Raphinhi i to on prosił prezydenta Barcelony o wytrwałość, a swojemu klientowi poradził, aby nie spieszył się z odpowiedziami dla londyńskich klubów, również zainteresowanych transferem.
Przez pewien czas wydawało się, że wicemistrz Hiszpanii nie będzie w stanie wyłożyć grubych milionów za Brazylijczyka. Gdyby tak było, Raphinha pewnie wybrałby Arsenal, choć londyńczycy nie palili się do spełnienia żądań finansowych Leeds. Mimo że ruch ten pasowałby do koncepcji klubu z Emirates Stadium. “The Gunners” są w końcu widoczną marką w Brazylii i ma wielu przedstawicieli tego kraju zarówno w kadrze, jak i w sztabie technicznym. Kiedy jednak “Barca” dała Raphinhi słowo, że znajdzie na niego pieniądze, piłkarz mógł się zrelaksować. A “Kanonierzy” ściągnęli innego Brazylijczyka, Gabriela Jesusa.
Raphinha zaś miał zamiar spełnić swoje marzenie. Może, a nawet powinien być kolejnym reprezentantem “Canarinhos”, który przywróci brazylijskie stereotypy w stylu Ronaldinho i Neymara, oświetli trasę wyjścia Barcelony z ery mroku. Jeden drugiemu otworzył umysł na klub, na miasto, ale szerzej na różne możliwości i jak je realizować w piłce. Biorąc pod uwagę trzy pierwsze występy 25-latka w towarzyskich spotkaniach w Stanach Zjednoczonych (dwa gole, dwie asysty), szybko wziął te wszystkie rady do serca.

Przeczytaj również