Real Madryt. Gareth Bale rozprawia się z krytykami. "Cieszę się z tej ksywki, jest świetna"

Bale był jednym z bohaterów letniego okienka transferowego w mediach. Dziennikarze niemal każdego dnia pisali na temat piłkarza, jego przyszłości i podejścia do piłkarskich obowiązków. W publikacjach można było przeczytać m.in.o tym, że woli grać w golfa niż w piłkę nożną, a także o fatalnych relacjach Walijczyka ze sztabem szkoleniowym Realu Madryt i wielomilionowym kontrakcie w Chinach. Teraz piłkarz odniósł się do tych insynuacji.

- To nie był dla mnie łatwy czas, ale też mogę powiedzieć, że był najgorszy. Pamiętam, gdy siedziałem na ławce w Tottenhamie, gdy trenował nas Harry Redknapp - wyznał piłkarz.

- Teraz w Realu Madryt nie było idealnie, ale wiedziałem, jak sobie z tym radzić. Są wzloty i upadki, a ludzie mówią, co im ślina na język przyniesie. Nie słucham ich, nie czytam artykułów. Wiem, że większość nie ma zielonego pojęcia o tym, co się dzieje. Ich słowa nie mają na mnie żadnego wpływu - dodał.

Bale odniósł się też do pseudonimu, który otrzymał w związku z tym, że uwielbia grać w golfa.

- Golfista? Jestem golfistą. Cieszę się z tej ksywki, jest świetna. To Courtois tak o mnie powiedział i już rozmawiałem z nim o tym. Powiedział, że to był żart. Piłka nożna to dla mnie sport numer jeden. Golf to moje hobby i nie ma w tym nic złego, że lubię to. Dzięki golfowi nauczyłem się, jak zachowywać spokój - zaznaczył.

- Z wakacyjnego urlopu wróciłem z opuszczoną głową. Wiedziałem, że muszę robić swoje. Gdy ciężko trenujesz, to w przyszłości czeka cię za to nagroda. Zawsze daję z siebie wszystko i jestem profesjonalistą. Wiem, że przede mną jeszcze wiele turbulencji w klubie. Musimy usiąść do rozmów i wyjaśnić tę sytuację, wyciągnąć wnioski - dodał.

- Teraz czuję się dobrze. Nie mogę powiedzieć, że cieszę się grą. Cieszę się, że występuję, ale nie mogę powiedzieć, że sprawia mi to wielką radość - zakończył.