Reprezentacja Polski. Ostatni taniec Łukasza Piszczka. Niezapomniane chwile: "Piszczu", dziękujemy!

Król strzelców Euro, czarna plama w Lubinie, legenda Borussii, wybitny reprezentant. Ostatni taniec "Piszcza"
Meczyki.pl
W obronie zapora nie do przejścia, bez wytchnienia wspomagający formacje ofensywne. Nieustępliwy, walczący o każdy milimetr boiska, zasuwający od linii do linii, pozbawiony strachu przed pojedynkami z oponentami pokroju Cristiano Ronaldo czy Francka Ribery’ego. Choć zawsze darzył przeciwników szacunkiem, podczas meczów nigdy nie okazywał im respektu. Żywa legenda Borussii Dortmund. Podążając tropem trwalszej niż ze spiżu maksymy, mógłbym rzec: Łukasz Piszczek wielkim piłkarzem jest.
Dzisiejsze starcie na Narodowym przeciwko Słowenii w ramach eliminacji do Euro 2020 to nie tylko starcie o trzy punkty, ale przede wszystkim pożegnanie z kadrą narodową najwspanialszego – i piszę to z pełną odpowiedzialnością – prawego obrońcy w dziejach polskiej piłki nożnej, Łukasza Piszczka.
Dalsza część tekstu pod wideo
Cieszymy się, że popularny „Piszczu” wreszcie uległ namowom ze strony PZPN-u, wyrażając zgodę na ostatni występ z orzełkiem na piersi. Na początku chciał odejść bez echa, nieobarczony medialnym szumem. Żadnych czerwonych dywanów, orderów, dyplomów, oficjalnych podziękowań, błysku fleszy, świateł jupiterów. Ponieważ Łukasz Piszczek to człowiek, u którego dominują następujące cechy charakteru: skromność, taktowność, krzewienie wartości rodzinnych, wrażliwość, złote serce oraz brak jakiegokolwiek parcia na szkło.
Niemniej w tym szczególnym dniu należy mu się honorowy szpaler utworzony przez byłych reprezentacyjnych kolegów, gdy będzie opuszczał plac gry. Kibice na pewno zgotują Piszczkowi gorącą owację na stojąco, okraszoną gromkimi oklaskami, kiedy spiker zamknie jego karierę donośnie intonując znane fanom imię i nazwisko. Emocjonalność sympatyków tego kapitalnego sportowca zostanie wystawiona na próbę, bo łez wzruszenia nie sposób zatamować. Nam nie pozostaje nic innego, jak przedstawić zasobny życiorys „Piszcza”.

Strzelec wyborowy

Łukasz Piszczek przyszedł na świat 3 czerwca 1985 roku w Czechowicach-Dziedzicach. Dzięki swojemu tacie, Kazimierzowi, w wieku siedmiu lat zaangażował się w trenowanie piłki nożnej i dołączył do zespołu młodzików LKS Goczałkowice-Zdrój. Niezwykły potencjał chłopca nie umknął uwadze łowców talentów klubu Gwarek Zabrze, którzy zakontraktowali młodziana w 2001 roku.
Gdy „Piszczu” występował na pozycji napastnika zabrzańskiej drużyny, zdecydowanie wyróżniał się na tle rówieśników, ustanawiając niesamowite rekordy strzeleckie na poziomie juniorskim. Już wtedy cechowało go znakomite przemieszczanie się wśród gąszczu obrońców ekip przeciwnych. Czuł grę, z łatwością dochodził do dogodnych sytuacji, zachowywał się jak rasowy lis pola karnego, futbolówka wręcz szukała go w szesnastce rywali, doskonale wykorzystywał podania kolegów, w trakcie meczów posiadał świetne wyczucie czasu.
W 2003 roku Łukasz stanowił najpewniejszy punkt zespołu, który – w dużej mierze dzięki niemu – sięgnął po tytuł mistrzów Polski juniorów. Ówczesny trener zawsze rozpoczynał ustalanie składu wyjściowej jedenastki od nazwiska Piszczka. Rok później, podczas trwania turnieju Euro U-19, „Piszczu” zdobył cztery gole, co zaowocowało koroną króla strzelców imprezy, którą podzielił się z zawodnikiem reprezentacji Turcji, Alim Öztürkiem.
Wieści o młodym, perspektywicznym i sumiennie wykonującym powierzone zadania łowcy bramek prędko rozeszły się nie tylko na krajowym podwórku, ale również na arenie międzynarodowej. Wkrótce Łukasz Piszczek podpisał umowę z Herthą Berlin, lecz żeby nie stać się kolejnym piłkarzem przyspawanym do ławki rezerwowych, podjął wspólnie z włodarzami klubu ze stolicy Niemiec decyzję o wypożyczeniu do Zagłębia Lubin.

Mistrzowski przekręt

Oczywiście mowa o aferze korupcyjnej, w której palce maczało Zagłębie. Sprawa dotyczyła bezpośrednio wyjazdowego meczu Zagłębia z Cracovią w ostatniej kolejce sezonu 2005/06. Zawodnicy Zagłębia przekazali wówczas kwotę stu tysięcy złotych piłkarzom z Krakowa za uzyskanie remisu w tym spotkaniu i faktycznie starcie zakończyło się bezbramkowym remisem, dzięki czemu Zagłębie zajęło trzecie miejsce w Ekstraklasie.
Według ustaleń biegłych sądowych i śledczych badających sprawę, bazujących na protokołach przesłuchań, „Piszczu” odgrywał znaczącą rolę podczas narady zespołu oraz nakłanianiu ich na tzw. zrzutkę.
Piszczek przyznał się do udziału w incydencie korupcyjnym, jednak nie unikał konfrontacji z wymiarem sprawiedliwości, osobiście stawiał się na rozprawy sądowe, składał obszerne wyjaśnienia w prokuraturze i dobrowolnie poddał się karze. Natomiast niektórym postaciom istotnie zamieszanym w proceder ustawiania meczów tak naprawdę nigdy nie postawiono zarzutów.
Werdykt sędziowski obejmował następujące sankcje wobec wychowanka LKS Goczałkowice-Zdrój: rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, sto tysięcy złotych grzywny oraz zwrot ponad 48 tysięcy złotych premii otrzymanej za zakwalifikowanie się do Pucharu UEFA. To była kara za błędy młodości.

Brakujące trofeum

Po zawirowaniach w związku z aferą korupcyjną, choć sprawa ciągnęła się jeszcze latami, Piszczek powrócił do Berlina. W drużynie Herthy zadebiutował w meczu Pucharu Niemiec, zaś tydzień później zaliczył pierwszy występ na boiskach Bundesligi. W tamtej kampanii rozegrał dwadzieścia cztery spotkania oraz zaliczył premierowe trafienie w spotkaniu z Hannoverem.
W następnym sezonie Łukasz nabawił się kontuzji biodra, eliminującej go z gry na trzy miesiące, natomiast kolejny okazał się kompletną klapą. Jego drużyna musiała pogodzić się ze spadkiem do drugiej klasy rozgrywkowej. Gdy „Piszczu” grał w berlińskim zespole, szkoleniowiec Lucien Favre wymyślił dla niego nową pozycję, ustawiając Polaka na prawej obronie, co – według trenera – miało wzmocnić ofensywną siłę rażenia Herthy.
Kiedy doszło do degradacji drużyny ze stolicy Niemiec, zainteresowanie osobą Piszczka wcale nie osłabło. Ustawił się rój klubów chętnych na zakontraktowanie uniwersalnego piłkarza. Zawodnik związał się kontraktem z Borussią Dortmund i od razu zaprzyjaźnił się z Jakubem Błaszczykowskim. Potem do wspomnianego duetu w Zagłębiu Ruhry dołączył Robert Lewandowski. Trójka polskich graczy przez lata tworzyła trzon drużyny BVB pod wodzą Jurgena Kloppa.
***
- Kiedy wracaliśmy z Berlina, pan Watzke przyszedł do mnie i stwierdził: “Masz pozdrowienia od Mourinho. Powiedział, że jesteś jedynym zawodnikiem, który nie chciał do niego przyjść”.
***
Polski tercet z niezmordowanym Łukaszem Piszczkiem szalejącym wzdłuż prawej linii święcił cudowne sukcesy, dwukrotnie zgarniając srebrzystą paterę za wygranie Bundesligi, dwa razy zdobywając DFB Pokal i – też dwukrotnie – sięgając po Superpuchar Niemiec. Do kolekcji trofeów w klubowej piłce kopanej brakuje Łukaszowi tylko zwycięstwa w Champions League, a to było na wyciągnięcie ręki, gdy Borussia Dortmund przegrała finał elitarnych rozgrywek z Bayernem Monachium 1:2 w 2013 roku na Wembley. „Piszczu” zapowiada, że chce bronić barw BVB do czerwca 2021 roku, więc może jeszcze wszystko przed nim.

„Piszczu”, dziękujemy!

Trudno wyobrazić sobie polską piłkę nożną bez Łukasza Piszczka. Kto pod jego nieobecność będzie szarżował na prawej flance z taką gracją i walecznością? Kto wykona firmowy rajd skrzydłem z wycofaniem futbolówki do zawodnika nadbiegającego ze środka pola w szesnastkę przeciwników? Kto bezkompromisowo powstrzyma wślizgiem gwiazdy światowego formatu?
Utarło się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Otóż są, a żywym przykładem przytoczonego przeze mnie kontrargumentu jest Łukasz Piszczek.
Dostarczył nam tylu niezapomnianych chwil, momentów wzruszeń, fenomenalnych emocji, uśmiechów rozładowujących nawet najbardziej ponurą atmosferę. Zanotował mnóstwo występów krzepiących serca, jak chociażby idealnie wypieszczona centra na głowę Arkadiusza Milika w meczu z Niemcami.
Głęboko wierzymy, że nie żegnamy się ostatecznie, że usłyszymy jeszcze nazwisko Piszczka, gdy przyjdzie nam rozmawiać na tematy rozwoju, szkolenia, albo po prostu przyszłości reprezentacyjnej piłki nożnej. W imieniu własnym oraz wszystkich miłośników futbolu w Polsce jedno krótkie: Dziękujemy!
Mateusz Połuszańczyk
Redakcja meczyki.pl
Mateusz Połuszańczyk , Mateusz Połuszańczyk
19 Nov 2019 · 09:00
Źródło: własne

Przeczytaj również