Manchester City. Vincent Kompany wspomina gola życia. "Pomyślałem, że zrobię coś wielkiego" [WIDEO]

Krzyczeli, żeby nie strzelał, ale ich zignorował. Vincent Kompany wspomina gola życia dla City [WIDEO]
Oleh Dubyna / Shutterstock.com
Vincent Kompany nie strzelił w karierze zbyt wielu goli, ale to akurat jego bramka miała olbrzymi wpływ na to, że Manchester City sięgnął po mistrzostwo w najbardziej zaciętym sezonie w historii Premier League. - Postanowiłem, że uderzę mimo sprzeciwów kolegów - wspomina Belg swoje trafienie w meczu z Leicester City.
Sezon 2018/19 w Anglii był wyjątkowo wyrównany. Długo w tabeli prowadził Liverpool, ale wpadł w kryzys i dał się wyprzedzić Manchesterowi City. W końcówce rozgrywek oba zespoły wygrywały mecz za meczem. Małą przewagę mieli piłkarze Pepa Guardioli, których w przedostatniej kolejce czekało jeszcze jedno poważne wyzwanie. Grali u siebie z Leicester City, które złapało wiatr w żagle po przyjściu Brendana Rodgersa.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Zabrzmi to głupio, ale gdy się obudziłem i wyjrzałem przez okno, to pomyślałem, że wieczorem zrobię coś wielkiego. W pierwszej połowie wykonałem ważny blok, więc poczułem, że ta chwila mogła już minąć - wspomina Kompany.
Manchester City długo nie mógł znaleźć odpowiedniego rytmu. Gdy już wypracował sobie dobrą okazję, to jego piłkarze pudłowali na potęgę.
- Do przerwy było 0:0. Musieliśmy zachować spokój. To nie było łatwe, bo graliśmy przed swoimi kibicami, którzy wszystko mocno przeżywali. Z biegiem czasu zaczęli się bardzo denerwować, co można było poczuć na boisku. Po kolejnych niewykorzystanych sytuacjach jęk zawodu stawał się coraz głośniejszy. Zniecierpliwienie rosło. Mówiłem kolegom, by zachowali spokój. Byliśmy zbyt emocjonalni, zbyt agresywni, zbyt nerwowi. W trakcie meczu zacząłem myśleć, że przeciwko takiej drużynie jest potrzebne coś specjalnego - przyznał Belg.
Na dwadzieścia minut przed końcem meczu, a obrona Leicester się zaciskała. Kompany postanowił wtedy wziąć sprawy w swoje ręce.
- Już w meczu z Watfordem zbliżałem się do pola karnego, ale za każdym razem Ilkay Guendogan krzyczał do mnie, żebym nie strzelał. Później pomyślałem, że zrobiłem głupio, że go posłuchałem. Mogłem spróbować. W meczu z Leicester postanowiłem, że mimo sprzeciwów kolegów oddam strzał. Kasper Schmeichel był w niewiarygodnej formie przez całą noc, więc kluczem było trafienie w okienko - podkreśla ówczesny kapitan Manchesteru City.
Kompany włączył się do akcji ofensywnej, podciągnął z piłką kilka metrów, wykorzystał nadspodziewanie dużą przestrzeń, przymierzył i...
- Nie powiem, że wiedziałem, że będzie gol, jak tylko kopnąłem piłkę. Ale było dobrze, uderzenie było czyste. Mój bilans bramkowy jest taki, że nic nie było pewne, musiałem czekać, aż piłka znajdzie się w siatce. Później wszystko się rozmyło. Emocje były szalone, radość - czysta, a ulga całkowita. To był świetny moment. Tytuł był o krok bliżej. Żaden z kolegów, którzy na mnie wskoczyli, nie wiedział jednak, że to mój ostatni mecz na stadionie w Manchesterze - stwierdził Kompany.
Belg dojrzewał do podjęcia decyzji o odejściu z klubu przez kilka miesięcy. Pożegnał się z nim w wyjątkowych okolicznościach. Manchester City wygrał z Leicester 1:0, a w ostatniej kolejce przypieczętował mistrzostwo pokonując na wyjeździe Brighton. Później triumfował jeszcze w Pucharze Anglii - był to ostatni mecz Kompany'ego dla "The Citizens".
Redakcja meczyki.pl
Marcin Karbowski07 May 2020 · 11:56
Źródło: fourfourtwo.com

Przeczytaj również