Siedem grzechów głównych Solskjaera. Z nim Manchester nigdy nie będzie United z trofeami

Siedem grzechów głównych Solskjaera. Z nim Manchester nigdy nie będzie United z trofeami
Mitch Gunn / shutterstock.com
Manchester United grzęźnie w kryzysie. Powodów słabnącej formy “Czerwonych Diabłów” nie trzeba daleko szukać. Ole Gunnar Solskjaer od prawie trzech lat trzyma się “na kole” w Old Trafford. W tym czasie zdążył już popełnić wszystkie trenerskie grzechy główne. Oto te najpoważniejsze.
Niestety dla kibiców United, to nie okazałe zwycięstwo z Leeds na początku sezonu, ale prędzej ostatni mecz przeciwko Leicester był papierkiem lakmusowym kadencji Solskjaera. Piękny gol wynikający z talentu jednostki, a nie funkcjonowania kolektywu, przegrana walka w środku pola, defensywna kompromitacja i brak pomysłu, aby wprowadzić jakiekolwiek zmiany w niezbyt przekonującej grze. Ten sam zespół, który dwa tygodnie wcześniej poległ na Łazienkowskiej w starciu z podopiecznymi Czesława Michniewicza, brutalnie uwypuklił wszystkie mankamenty “projektu” norweskiego szkoleniowca.
Dalsza część tekstu pod wideo

1. Niepoukładana pomoc

Środek pola od dawien dawna stanowi piętę achillesową United. Decyzja o ściągnięciu zarówno Jadona Sancho, jak i Cristiano Ronaldo, zamiast topowego pomocnika, to już temat na inną dyskusję. Fakty są jednak takie, że Solskjaer zupełnie niepotrzebnie kombinuje, chociaż gotowe zestawienie w drugiej linii nasuwa się samo. Fred z dyscyplinarnych powodów powinien zostać jak najszybciej odsunięty od składu. Mimo fatalnej formy, Brazylijczyk wciąż gra w prawie każdym spotkaniu Manchesteru. Z Leicester zabrakło go nie ze względu na taktyczne olśnienie Ole Gunnara, a brak czasu na odpoczynek po przerwie reprezentacyjnej.
“Diabły” potrzebują zatem dwóch defensywnych pomocników. Mają Scotta McTominaya oraz Nemanję Maticia. Tymczasem Solskjaer z kompletnie niewiadomych przyczyn w ostatnich tygodniach wrócił do formacji z Paulem Pogbą ustawionym znacznie niżej niż na starcie rozgrywek. W pierwszych czterech kolejkach sezonu Francuz grał jako ofensywna ósemka w asymetrycznym ustawieniu 4-2-3-1. Zwolniony z większości obowiązków defensywnych mistrz świata zanotował w tym czasie siedem asyst. Później Pogbę cofnięto i zespół przegrał rywalizację o linię pomocy z Villarrealem czy Leicester.
Każdy trener w miejsce Maticia i McTominaya wolałby dla przykładu Declana Rice’a, ale akurat Solskjaer to jeden z ostatnich menedżerów, który może narzekać na poziom wzmocnień swojej drużyny. Brak dwóch klasowych szóstek nie sprawia, że najlepszym pomysłem będzie destabilizacja całej formacji i ograniczanie atutów Paula Pogby, w formie - jednego z liderów Manchesteru.

2. Bałagan w defensywie

Manchester United nie ma obrony, a Solskjaer nie ma w tej kwestii nic na swoją linię obrony. W tym sezonie ekipa z Old Trafford zachowała jedno czyste konto w jedenastu spotkaniach. Licząc końcówkę poprzednich rozgrywek, będzie to bilans jednego meczu na zero z tyłu z ostatnich dwudziestu. Obserwując poczynania Harry’ego Maguire’a, Luke’a Shawa czy Aarona Wan-Bissaki wydaje się, że nic w defensywie nie funkcjonuje jako jeden organizm. Prawy obrońca zanotuje wślizg, stoper czasem wygra pojedynek główkowy, ale nie ma w tym wszystkim systemu, który przede wszystkim ograniczyłby rywalom dostęp do bramki.
Traconych goli mogło być przecież jeszcze więcej, jeśli spojrzymy na to, że Everton oddał dziesięć strzałów z pola karnego, grając na wyjeździe, Villarreal stworzył minimum cztery doskonałe sytuacje, a i Leicester mogło skończyć ostatni mecz z większym dorobkiem bramkowym. “Lisy” w samej drugiej połowie sobotniego starcia zanotowały 16 uderzeń. Solskjaer nie stworzył zatem monolitu, ale pięć odosobnionych cegiełek, które na papierze straszą, na boisku śmieszą. Shaw nie jest tym Shawem czarującym na mistrzostwach Europy, Raphael Varane gra jak… Varane w ostatnich trzech sezonach, a Harry Maguire to taki sam boiskowy lider jak i kapitan. O przywiązaniu do nazwisk najlepiej świadczą wydarzenia z King Power Stadium.
- To była trudna decyzja, bo Harry nie trenował zbyt wiele przed meczem, ale nie zgłaszał żadnych problemów, więc zdecydowałem się go wystawić - stwierdził Solskjaer przed pierwszym gwizdkiem spotkania z Leicester. Efekty posłania w bój Maguire’a widoczne są poniżej.
- Kiedy oglądam Chelsea, Liverpool czy Manchester City, widzę zgrane zespoły. Grają drużynowo, czego nie mogę powiedzieć o United. Głównym zadaniem Olego jest stworzenie drużyny - stwierdził niedawno Gary Neville na antenie “Sky Sports”.

3. Taktyczna amatorszczyzna

Wielkim problemem drużyny jest również brak jasno zarysowanego pomysłu na grę. Bo każdy zespół, nawet ten z najwyższej półki, może mieć zadyszkę, spadek formy, serię meczów bez zwycięstwa. Ale klarowna filozofia gry w połączeniu z wysoką jakością piłkarzy zawsze sprawi, że prędzej czy później hegemon wróci na właściwe tory. Tylko, że zaraz miną trzy lata od zatrudnienia Solskjaera i nadal trudno ocenić, czy Norweg chce grać z kontry, pozycyjnie, hybrydowo.
- Od dłuższego czasu rozgrywamy takie spotkania. Tracimy łatwe bramki, które kosztują nas punkty. Zasłużyliśmy na porażkę, musimy znaleźć odpowiednią taktykę i mentalność. Potrzebujemy reakcji, trzeba coś zmienić - bez kozery mówił Paul Pogba po sobotniej porażce.
Przeciwko Evertonowi United skupili się na wysokim posiadaniu piłki, które na nic się nie przekładało, podczas gdy rywale odpowiadali kontratakami. Z Villarrealem wczytano protokół tysiąca i jednej wrzutki. Z Leicester wszyscy piłkarze Manchesteru, być może natchnieni trafieniem Masona Greenwooda, bombardowali bramkę Kaspera Schmeichela uderzeniami z dystansu. Co mecz to inny pomysł, w którym nie odnajdują się ani Bruno Fernandes, ani Pogba, ani Cristiano Ronaldo.
- Nie prezentowaliśmy ostatnio dobrej formy, straciliśmy zbyt wiele punktów i koniecznie musimy się temu przyjrzeć. W trakcie przerwy na reprezentację skupiliśmy się na tym, co źle funkcjonowało, ale musimy zwrócić uwagę na całe nasze ustawienie, balans. Coś musi się zmienić - przyznał Solskjaer na ostatniej konferencji prasowej.
Chelsea przegrała dwa spotkania z rzędu przeciwko Manchesterowi City i Juventusowi. Styl gry “Obywateli” czasem sprawia, że multum okazji nie przekłada się na żadnego gola. Liverpool też nie wygrywa każdego spotkania. Ale zawsze wiemy, że w układance Thomasa Tuchela należy spodziewać się znakomicie ułożonej defensywy, Pep Guardiola zamknie rywala na jego połowie, a kapela Juergena Kloppa zabiega każdego przeciwnika. A Manchester United zaraz gra z Atalantą, Tottenhamem, Liverpoolem czy City i nadal nie wiadomo, czy pójdzie na wymianę ciosów, zagra na wysokie posiadanie piłki, czy jeszcze inaczej. Gdyby nie wiedzieli tego tylko kibice i rywale, nie byłoby problemu. Gorzej, że chyba sami piłkarze Manchesteru United nie wiedzą, co zgotuje im Ole Gunnar Solskjaer.

4. Marnotrawstwo potencjału

Solskjaer przejął drużynę pod koniec 2018 roku, a długoletnią umowę podpisał kilka miesięcy później. W tym czasie na wzmocnienia wydano prawie pół miliarda funtów, a do drużyny trafili m.in. Harry Maguire, Bruno Fernandes, Cristiano Ronaldo, Raphael Varane czy Jadon Sancho. Mało który menedżer na świecie może mówić o takim komforcie pracy. Sęk w tym, że w żadnym stopniu skład idealny na papierze nie przekłada się to na poczynania całego zespołu.
Trudno nie znaleźć analogii do sytuacji Chelsea sprzed roku. Na ławce trenerskiej zasłużony piłkarz i legenda klubu, setki milionów wydane na wzmocnienia i nic. “The Blues” do połowy poprzedniego sezonu grali fatalnie i nawet najwięksi optymiści na Stamford Bridge nie postawiliby złamanego pensa na ostateczny triumf w Lidze Mistrzów. Okazało się, że Frank Lampard mógł być znakomitym pomocnikiem, poprawnie radzić sobie w Derby County, ale to nie upoważnia go do prowadzenia jednego z największych klubów na świecie. Manchester United też nie potrzebuje już dobrego ducha i autorytetu w szatni. Solskjaer jako piłkarz zapewnił drużynie triumf w Champions League ponad dwie dekady temu, ale z każdym kolejnym meczem w roli trenera zarysowuje własny pomnik. Czy ktoś naprawdę wierzy, że Antonio Conte albo Zinedine Zidane, mając do dyspozycji obecny skład “Czerwonych Diabłów”, radziłby sobie gorzej od niego?

5. DNA porażki

Z Solskjaerem na ławce Manchester nie wygrał żadnego trofeum. Spośród ostatnich ośmiu spotkań United triumfowało w dwóch - przeciwko West Hamowi, kiedy Mark Noble zmarnował karnego w ostatniej akcji meczu i z Villarrealem, gdy Cristiano Ronaldo uratował zespół w doliczonym czasie gry. Sytuacja w tabeli jeszcze nie jest tragiczna, chociaż tak naprawdę z wyścigu o mistrzostwo zespół wypisał sam trener.
Po wydaniu kilkuset milionów euro oraz trzech latach pracy, słowa o tym, że Manchester nie powinien być wymieniany w gronie faworytów do tytułu, brzmią tragikomicznie. Wyklinani w Teatrze Marzeń Louis van Gaal i Jose Mourinho potrafili dołożyć coś do gabloty. I wymówki o rozwijającym się projekcie nie przesłonią rzeczywistości. Z samym atakiem w osobach Ronaldo, Sancho, Greenwooda, Fernandesa, Marcusa Rashforda i Edinsona Cavaniego nie ma mowy o żadnym sezonie przejściowym i przygotowaniu pod walkę o puchary. One mają być tu i teraz.

6. Niewyciągnięte wnioski

W kadencji Solskjaera uderza to, że wciąż nie narodził się długofalowy pomysł na lepszą teraźniejszość i przyszłość. Manchester United raz wygra 5:1, po chwili przegra trzy mecze. W jednej kolejce Pogba zanotuje cztery asysty, Bruno dołoży hat-tricka i nagle zacznie się prężenie muskułów, żeby tydzień później przyszedł bolesny prysznic. Jeden, drugi, trzeci. Aż szkoda marnować tyle wody. Nawet tej przysłowiowej.
- Jaka jest tożsamość Manchesteru? Jaki jest plan Solskjaera na zespół? On nie ma żadnego planu taktycznego. Jego zespół nie jest w stanie wywierać presji na takich rywalach jak Manchester City. Wszystko w United opiera się na indywidualnych cechach poszczególnych piłkarzy. Te umiejętności często przekładają się na wynik, ale to nigdy nie jest rezultat zespołowy - stwierdził Danny Blind.
- Boję się o Manchester United. Wyglądają jak zespół pełen niewiarygodnie utalentowanych zawodników, którzy nie wiedzą, jak grać razem - dodał Alan Hutton.
W poprzednim sezonie wiele punktów drużynie w pojedynkę zapewnił Bruno Fernandes. W pierwszych miesiącach Solskjaera na ławce trenerskiej brylowali Pogba i Rashford. Teraz pewnie o kilku zwycięstwach sam przesądzi Cristiano Ronaldo. Tylko że na dłuższą metę nic z tego nie wyniknie.

7. Grzech zaniechania

Ostatni grzech nie odnosi się jedynie do Solskjaera, ale Manchesteru United jako całej organizacji. Klub obraca setkami milionów euro, może sobie pozwolić na prawie każdy transfer, bo wciąż stanowi magnes dla zawodników. I w całej tej układance brakuje już tylko jednego puzzla, który mógłby to wszystko spoić. Trenera. Niestety dla Manchesteru, od czasu Sir Alexa Fergusona żaden inny szkoleniowiec nie miał takiego wsparcia zarządu, jak Ole Gunnar Solskjaer.
Tuż po porażce z Leicester David Ornstein z “The Athletic” poinformował, że Norweg nadal cieszy się ogromnym zaufaniem włodarzy i opcja zmiany menedżera nie wchodzi w grę. Za chwilę mecz z Atalantą, później ligowe starcia z Liverpoolem i Manchesterem City, ale pewnie nawet seria kolejnych porażek nie zmieni optyki rodziny Glazerów. Solskjaer jest ich wybrańcem. A jeśli coś pójdzie nie tak, można przecież znów wydać sto milionów euro. Może tym razem na Rice’a, Harry’ego Kane’a czy jeszcze inną gwiazdę, która na chwilę ucieszy kibiców, ale nie zatuszuje braków na ławce trenerskiej. Drużyny jak nie było tak nie ma. Manchester z Solskjaerem nigdy nie będzie United.

Przeczytaj również