Z nimi Raków Częstochowa powalczy o awans do Ligi Konferencji. "Na pewno nie będzie faworytem"

Z nimi Raków Częstochowa powalczy o awans do Ligi Konferencji. "Na pewno nie będzie faworytem"
twitter.com/slaviaofficial
W czwartek Raków Częstochowa rozegra pierwszy mecz czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji. W przeciwieństwie do dwumeczu ze Spartakiem Trnawa, tym razem na pewno nie będzie faworytem. Na drodze staje bowiem doświadczona i utytułowana Slavia Praga.
W Lidze Mistrzów urywali punkty Barcelonie i Interowi. W Lidze Europy eliminowali Leicester i Rangers. W klubowym rankingu UEFA są wyżej niż Olympique Marsylia, Dynamo Kijów, Valencia czy Milan. A jednak wydaje się, że Raków może ich zaskoczyć, tak jak przed rokiem Legia. Poznajmy lepiej Slavię Praga.
Dalsza część tekstu pod wideo

Co to za klub?

Slavia to jeden z najstarszych i najbardziej utytułowanych czeskich klubów. Zdobył sześć tytułów mistrza Czech za czasów Austro-Węgier, 13 tytułów mistrza Czechosłowacji i siedem mistrzostw kraju już w niezależnej Republice Czech. Tradycyjnie uznawana za drugą siłę w kraju od kilku lat wyprzedza osiągnięciami i popularnością odwiecznego rywala - Spartę. Sezon 2020/21 zakończyła bez porażki, w sumie nie przegrywając 54 spotkań z rzędu.
Klub z charakterystyczną, czerwoną gwiazdą w herbie ma nieporównywalnie większe doświadczenie w europejskich pucharach od Rakowa. Już w sezonie 1995/96 doszedł do półfinału Pucharu UEFA, a w 2019 i 2021 roku do ćwierćfinału Ligi Europy (odpadał z Chelsea i Arsenalem). Dwukrotnie grał też w fazie grupowej Ligi Mistrzów (2007/08 i 2019/20). W zeszłym sezonie doszedł do ćwierćfinału Ligi Konferencji, gdzie wyeliminował go późniejszy finalista, Feyenoord. W rankingu UEFA zajmuje bardzo wysokie, 32. miejsce.
W 2015 Slavię zaczęli przejmować inwestorzy z Chin. Od 2018 roku należy ona w całości do funduszu CITIC Group i potężnego holdingu Sinobo Group. Chińczycy nie wykładają jednak na klub wielkich pieniędzy. Zarabia on głównie na sprzedaży swoich najlepszych piłkarzy za granicę. Rekordzista, Tomas Soucek, odszedł do West Hamu za ponad 16 milionów euro.

Droga do rundy play-off:

Po trzech mistrzostwach z rzędu zeszły sezon Slavia skończyła na drugim miejscu za Viktorią Pilzno. To dało tylko eliminacje Ligi Konferencji. Na razie zespół Jindricha Trpisovsky'ego radzi sobie w nich bez zarzutu. W drugiej rundzie wygrał z St Joseph's FC z Gibraltaru 11:0 w dwumeczu. W trzeciej pokonał u siebie Panathinaikos 2:0 po dość chaotycznym meczu, który oba zespoły kończyły w dziesiątkę. W rewanżu było 1:1, a wyrównujący gol dla Slavii padł w 94. minucie po błędzie greckiej obrony.

Aktualna forma:

Latem w klubie, jak co roku, doszło do sporych zmian. Na transferach zarobiono ponad 16 milionów euro, z czego połowa to wpływy za prawego obrońcę Alexandra Baha, który odszedł do Benfiki. Kupowano, jak zawsze, wyróżniających się graczy z innych czeskich klubów. Najdroższy był brazylijski stoper Eduardo Santos z MFK Karvina. Kosztował 1,2 mln euro.
Slavia ma za sobą trzy kolejki nowego sezonu Fortuna Ligi. Zaczęła od niespodziewanej porażki 0:1 z Hradecem Kralove, ale dwa kolejne spotkania wygrała - 4:1 z Trinity Zlin i 3:2 z FK Jablonec. Trzeba jednak podkreślić, że na krajowym podwórku trener Trpisovsky rotował, by dać odpocząć najważniejszym piłkarzom przed eliminacjami LKE.

Na nich warto zwrócić uwagę:

Ales Mandous - bramkarz, który długo czekał na swój moment. Wszędzie był rezerwowym i wydawało się, że duża kariera nie jest mu pisana. Jego agent Jan Levy, syn Stanislava, szukał mu klubu, m.in. w Polsce, ale nie było chętnych. W końcu jednak wybił się w Sigmie Ołomuniec i w wieku 29 lat zapracował na transfer do Slavii. Przychodził jako awaryjne zastępstwo kontuzjowanego Ondreja Kolara, ale z czasem wykorzystał słabszą formę rywala i przebił się do pierwszego składu. Był bohaterem rewanżu z Panathinaikosem.
Tomas Holes - uniwersalny żołnierz trenera. Nominalny środkowy pomocnik, który może też zagrać na stoperze i na prawej obronie. Zakłada opaskę kapitana pod nieobecność kontuzjowanego Jana Borila. Jest podstawowym reprezentantem Czech, na Euro 2020 strzelił gola i zaliczył asystę w wygranym 2:0 meczu 1/8 finału z Holandią. Transfermarkt wycenia go aż na 7 milionów euro. Dobry znajomy Tomasa Petraska, z którym znają się z Hradeca Kralove.
Peter Olayinka - doświadczony lewoskrzydłowy schodzący do środka na prawą nogę. W klubie od pięciu lat. Jeden z niewielu, którzy pamiętają jeszcze rywalizację w Lidze Mistrzów z Barceloną, Borussią i Interem. Slavia regularnie dostawała za niego oferty, ale nigdy nie zdecydowała się na sprzedaż. Pod nieobecność klasycznego środkowego napastnika to często na Olayinkę spada ciężar strzelania goli.
Yira Sor - superszybki skrzydłowy, który w zeszłym sezonie Ligi Konferencji strzelił sześć goli w sześciu meczach. W krajowej lidze, gdzie miał mniej przestrzeni, a zespół rzadziej grał z kontrataku, już tak dobrze nie było. Sprowadzając go z Banika Ostrawa Slavia zagrała na nosie Sparcie, która długo zabiegała o Nigeryjczyka. A niedługo zapewne sprzeda go za kilka milionów euro.

Poznajmy trenera:

Jindrich Trpisovsky pracuje w Slavii prawie tak długo jak Marek Papszun w Rakowie, bo od grudnia 2017 roku. Właśnie stuknęło mu 230 meczów na ławce "Czerwono-białych", z których wygrali 150 i tylko 36 kończyli na tarczy. Do stolicy ściągnął go dyrektor sportowy Jan Nezmar, z którym razem pracowali w Slovanie Liberec i też grali w Lidze Europy.
Dziś Nezmara nie ma już w Slavii, a jego następcą na stanowisku jest Jiri Bilek, były piłkarz Zagłębia Lubin. Za to Trpisovsky, jako autor wszystkich sukcesów klubu w ostatnich latach, zapracował na miano najgorętszego trenerskiego nazwiska w Czechach. Coś jak Papszun w Polsce, z którym łączy go nie tylko staż, ale też zamiłowanie do sportowego stylu i czapki bejsbolówki.

Prawdopodobny skład:

Ales Mandous - David Doudera, Aiham Ousou, Eduardo Santos, Oscar Dorley - Tomas Holes, Christ Tiehi - Ivan Schranz, Ibrahim Traore, Peter Olayinka - Ondrej Lingr

Polskie ślady:

W przeciwieństwie do Dudelange, a więc rywala Lecha Poznań, ze Slavią Praga mamy lepsze wspomnienia. W czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy zeszłego sezonu ówczesny mistrz Czech spotkał się z Legią Warszawa. Pierwszy mecz, w Pradze, skończył się remisem 2:2, a gospodarze dwa razy odrabiali straty po golach Mahira Emreliego i Josipa Juranovicia. W rewanżu Holes już w 3. minucie zobaczył czerwoną kartkę i Legia, choć nie bez przygód, wygrała 2:1, a dwie kolejne bramki dołożył Emreli.
Dziś w Legii nie ma już ani Juranovicia, ani Emrelego, ani trenera Czesława Michniewicza. Kadra Slavii też przeszła sporo zmian i dziś wydaje się jeszcze nieco słabsza. Dwumecz z Legią pamiętają m.in. wspomniany Holes, Dorley, Traore, Schranz, Olayinka, Lingr, Jakub Hromada czy Lukas Masopust.
Obecny selekcjoner reprezentacji Polski udowodnił, że faworytów da się pokonać. Przy odrobinie szczęścia Papszun i jego Raków mogą powtórzyć ten wyczyn.

Przeczytaj również