Tajna broń Kloppa na wiosnę. Real Madryt i Manchester doskonale go pamiętają. "To Mały Diament Liverpoolu"
Liverpool w ciągu najbliższych 29 dni rozegra dziewięć spotkań. Ciągle mierzy się na czterech frontach i choć ostatnio mocno pustoszą go kontuzje, ani myśli, by spuszczać głowę. Juergen Klopp świetnie w tym sezonie zarządza zmianami, a ostatni mecz Harveya Elliotta przypomniał, jak pięć lat temu zabiegały o niego Real Madryt i Manchester City. Wiosna może należeć do pomocnika “The Reds”.
Ten moment jest coraz bliżej. Wydarzy się na Anfield w starciu z Luton, gdy 21 lutego Elliott rozegra setny mecz w barwach Liverpoolu. Nawet Trent-Alexander Arnold nie złamał tej granicy tak szybko. Steven Gerrard - też nie. Czasem aż trudno uwierzyć, że Elliott ma 20 lat. Owszem, nie jest pierwszoplanową postacią Kloppa, ciągle można mu wiele zarzucić, ale mało który gracz w Premier League potrafi w taki sposób zmieniać dynamikę meczów. Żaden z pomocników Liverpoolu nie wypada tak dobrze w statystykach pressingu. Niewielu ma taką zwrotność i czucie przestrzeni, a kiedy do tego dochodzą liczby, trzeba mówić wprost: tak, to jest super rezerwowy Kloppa.
Być może nie byłoby ostatniego zwycięstwa Liverpoolu nad Burnley, gdyby nie wejście Elliotta. Jego dwie asysty dały drużynie spokój. Poza tym sama obecność 20-latka zwiększyła ruch w drugiej linii i dała nowy impuls, gdy kontuzji doznał Trent Alexander-Arnold. Piłkarze Kloppa do jego wejścia męczyli się przeciwko drużynie Kompany’ego. Grali bez Salaha, Szoboszlaia, Gravenbercha, Bradleya i Konate. Chory był też Alisson. Właśnie takie spotkania potrzebują nieoczywistych bohaterów, a Elliott już nie pierwszy raz pokazał, że takim bohaterem potrafi być. Nie jest łatwo błyszczeć w takim zespole jak Liverpool - tym bardziej trzeba chwytać szansę.
Mały Diament
Klopp już w grudniu zwracał na to uwagę. Gdy jego zespół pokonał Crystal Palace (2:1) na Sellhurst Park po golu w 90. minucie, długo rozpływał się nad swoimi rezerwowymi. Curtis Jones zaliczył asystę do Salaha, a zaraz potem Salah dał piłkę Elliottowi, który pojawił się na kwadrans i którego gol dał drużynie trzy punkty. Klopp mówił, że to właśnie silna ławka jest powodem udanej przebudowy i tego, iż zespół znowu potrafi przewodzić w lidze. Pod względem goli i asyst lepszych rezerwowych ma tylko Brighton i Arsenal. Liverpool jest niewiele gorszy, poza tym dochodzą też czynniki niepoliczalne, których na pierwszy rzut oka nie widać. Elliot np. w meczu z Crystal Palace po wejściu na boisko miał 31 kontaktów z piłką i ani razu jej nie stracił. W ostatnim spotkaniu z Burnley (3:1) zaliczył tylko pięć niecelnych podań, a przecież nie grał tylko wszerz.
Rzadko się o nim mówi, chociaż bardzo szybko przyklejono mu etykietkę jednego z największych talentów w Anglii. Przed nim żaden inny 16-latek nie kosztował 1,5 mln funtów. W maju minie pięć lat od jego debiutu w Premier League w barwach Fulham, co pokazuje, że mówimy o graczu z dużym bagażem doświadczeń, choć metryka wskazywałaby coś innego. Pep Lijnders, asystent Kloppa, w 2019 roku nazwał Harveya “Małym Diamentem”. Trochę przyhamowała go kontuzja dwa lata temu, ale rozgrywki 2022/23 były przełomem, a te obecne mogą jeszcze wyżej ustawić 20-letniego pomocnika w hierarchii Kloppa. Elliott nie przepadł, choć transfery Mac Allistera, Szoboszlaia, Gravenbercha i Endo spokojnie mogły zrzucić go z rowerka.
Elliott dawniej przedstawiany był jako nieszablonowy skrzydłowy. Talent tak wielki, że od 15. roku życia przeszedł wszystkie roczniki reprezentacji Anglii. Real Madryt, Manchester City i PSG wysyłały pielgrzymki ludzi, by namówić jego ojca na transfer, ale Liverpool miał tę przewagę, że młody oglądał ich mecze niemal od kołyski. Scott Elliott już w 2006 roku potrafił zabrać go na mecz Maccabi Haifa, usiąść na The Kop i szepnąć: kiedyś tu zagrasz. Elliott skończył dopiero trzy lata. Ojca ma tak szalonego, że ten jeździł za nim po całej Europie, był nawet kilka lat temu na Pucharze Syrenki w Ząbkach.
To nieustanne popychanie do przodu plus czasem mocne dokręcenie śruby stworzyło piłkarza o charakterze twardziela, ale z nogami jak z gumy. Elliott mocno zakumplował się z Salahem, który radzi mu w kwestiach diety, motoryki i tego jak z wątłego ciała zrobić pancerz. Na pewno brakuje mu liczb, mimo że w poprzednim sezonie rozegrał 46 meczów i był pod tym względem piątym graczem w klubie. Jedna bramka szału jednak nie robi. Teraz też ma jedną, a Klopp zachęca go, by podobnie jak Curtis Jones w ostatnich tygodniach nie bał się na boisku wyrażać siebie. Media zrobiły z niego “super rezerwowego”, chociaż on sam nie lubi tego powiedzenia i walczy o to, by być podstawowym graczem Kloppa.
Wyścig z czasem
Ostatnie spotkanie z Burnley pokazuje jak silną ma motywację i jak wiele jest w stanie zrobić. On wie, że musi wyciskać na maksa każdy tydzień z Kloppem, bo wiele ich nie zostało. Zbliża się też okres, gdy Gareth Southgate co tydzień prezentowany jest na stadionach Premier League i w ciągu półtora miesiąca podejmie kluczowe decyzje w sprawie EURO 2024. Elliott jeszcze nie zadebiutował w dorosłej reprezentacji, ale przecież latem wywalczył złoto na mistrzostwach kontynentu U-21, a ostatnio w meczu z Ukrainą (2:3) pierwszy raz był kapitanem tej drużyny.
Skoro Cole Palmer i Rico Lewis przeszli niedawno szczebel wyżej, to i Elliott jest blisko, by tego dokonać. Anglicy dawno, a może nawet nigdy nie mieli tak ogromnej konkurencji w składzie. Są jednym z absolutnych faworytów, a każdy gracz ma świadomość, że największa przygoda życia czeka za rogiem.
Problemem Elliotta jest to, że mimo ogromnej determinacji i zaciętości, często zdarzają mu się momenty, gdy odstaje fizycznie. Klopp nie może pozwolić sobie, by zbyt wielu graczy o takich warunkach krążyło w środkowej strefie, poza tym w dobrej formie był ostatnio Curtis Jones. Jego atutem będzie teraz kalendarz zespołu i to, że do końca sezonu jest tak napchany, że Klopp będzie rotował i szukał przewagi z ławki. Kontuzja Szoboszlaia przed finałem Pucharu Ligi każe wskazywać Elliotta jako tego, który może tego dnia wyskoczyć z pudełka. Młodzi zawodnicy często potrzebują takich momentów - spotkań, gdy biorą mecz za kark, a reflektory świecą tylko na nich. Innymi słowy: Elliott musi powtórzyć mecz z Burnley, ale zrobić to głośniej i na większej scenie.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.