"Plenerowe kino", wolny weekend i zalatany selekcjoner. Tak kadra szykuje się na Belgię

"Plenerowe kino", wolny weekend i zalatany selekcjoner. Tak kadra szykuje się na Belgię
źródło Marcin Karczewski / PressFocus
Na piątkowym treningu reprezentacja Polski została podzielona na dwie grupy - atakującą i broniącą. Po zajęciach, w których zastosowano nowy, imponujący sprzęt, piłkarze dostali wolne do końca weekendu. Za to selekcjoner poleciał do Belgii, by z trybun obejrzeć w akcji najbliższego rywala.
W środę reprezentacja Polski rozegrała pierwszy z czterech czerwcowych meczów Ligi Narodów UEFA. Dzień po zwycięstwie 2:1 z Walią piłkarze, którzy grali mniej albo wcale, rozegrali wewnętrzny sparing, w którym dwa gole strzelił Karol Linetty. Naszą wideorelację z tej gry można nadrobić tutaj.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kadra podzielona - za kulisami treningu

Piątkowy trening zaczął się o 10. Jako pierwsi na obiekt KS ZWAR przyjechali piłkarze ofensywni, a właściwie ci odpowiedzialni za budowanie akcji, z podziałem na pomocników i napastników. Cztery zdrowe "dziewiątki", a więc Buksa, Lewandowski, Piątek i Świderski, ćwiczyły obracanie się z piłką i obrońcą "na plecach", a następnie oddawanie strzału - najpierw ze środka pola karnego, a potem z narożnika. Podzielili się na dwie dwójki - Lewandowski podawał do Piątka i vice versa, a Buksa do Świderskiego. Był w tym wszystkim element rywalizacji - który duet zdobędzie więcej bramek. Trzeba jednak przyznać, że tego dnia nasi napastnicy nie błyszczeli skutecznością, a i naprawdę doskonale dysponowany był Wojciech Szczęsny, który zaliczył kilka niewiarygodnych parad.
Później napastnicy w tych samych duetach ćwiczyli przekątne podania na wolne pole, za obrońcę i kończenie takich akcji strzałem na dalszy słupek (i znowu raz po raz kapitalnie bronił Szczęsny) oraz sytuacyjne strzały z bliska po mocnych podaniach wzdłuż linii bramkowej. Na koniec tradycyjnie poćwiczono rzuty karne.
Na drugiej połowie boiska środkowi pomocnicy i skrzydłowi, podzieleni na dwie ekipy, trenowali budowanie akcji ofensywnych na jeden kontakt - najpierw ze skrzydła na środek i podaniem na dobieg, gdzie trzeci biorący udział w akcji miał zakończyć ją strzałem. W drugim ćwiczeniu odwrotnie - po wymianie w środku piłka trafiała na skrzydło, a stamtąd była dośrodkowywana do trzech wbiegających środkowych pomocników.
Czesław Michniewicz uczulał zawodników na ciągłe poruszanie, nie podawanie piłki na miejsce do czekającego kolegi, tylko na dobieg, wymuszanie ruchu i na tym, by podania były mocne, niełatwe do opanowania. Podpowiadał też strzelcom, że dla bramkarza najgorsza są strzały "dołem, po długim rogu". Skutecznością imponowali Mateusz Klich i Karol Linetty, a ładnymi strzałami w okienko popisali się Szymon Żurkowski i Sebastian Szymański.
Po ponad godzinie na boisko przyjechali obrońcy. Dwunastkę podzielono na trzy, czteroosobowe bloki obronne (Bereszyński-Glik-Bednarek-Puchacz, Gumny-Wieteska-Kiwior-Pestka, Kędziora-Walukiewicz-Kamiński-Kun), które na zmianę ćwiczyły poruszanie się całą, zwartą formacją w jednej linii, wzdłuż i wszerz boiska, w zależności od tego, gdzie pod nogami rywali krąży piłka. Gdy jedna czwórka broniła, druga robiła za przeciwników.
Potem trenowano przecinanie wysokich podań górą i wyskakiwanie do indywidualnego pressingu w odpowiednim momencie akcji. Na koniec stoperzy ćwiczyli przerywanie wybiciem niskich dośrodkowań blisko bramki wykonywanych przez bocznych obrońców. Za część defensywną zajęć odpowiadał nowy asystent Michniewicza, Alessio De Petrillo. Prowadził je w głównej mierze po włosku, a kolegom w tłumaczeniu często pomagał Kamil Glik. Dało się słyszeć też "Andiamo Roma" kierowane do Jana Bednarka...

Granie na ekranie

Każde z ćwiczeń poprzedzała kilkuminutowa odprawa zaprezentowana na potężnym ekranie, który stanął przy boisku. Michniewicz długo pokazywał na nim i tłumaczył zachowania bloków obronnych z wybranych meczów, a nawet z ostatnich treningów. To nowinka, którą chciał wprowadzić już w Legii, ale się nie doczekał.
- Testowaliśmy dziś nowy sprzęt, który umożliwia analizę na bieżąco. Myślimy o tym żeby zabrać go do Kataru. Będziemy go wykorzystywać też tutaj w kolejnych dniach i na kolejnym zgrupowaniu. Tak też zrobimy w poniedziałek, na treningu przed meczem z Belgią. Z piątkowego meczu Belgia - Holandia wybierzemy kilka sytuacji i będziemy je na bieżąco pokazywać. Jeden zespół będzie odwzorowywał Belgię - jak pressują, jak rozgrywają akcje. Nie jesteś w stanie zapamiętać tego wszystkiego z odprawy przed treningiem, to gdzieś ucieka z czasem, a tak będziemy przypominać to na bieżąco. Musimy szukać tych marginesów, tego, co możemy poprawić - tłumaczył dziennikarzom po treningu.
Oczywiście nad boiskiem latał dron, który nie tylko rejestruje całe zajęcia, ale umożliwia też przekaz na żywo z tego jak poruszają się formacje. Można od razu wychwytywać błędy i je poprawiać. Takie małe różnice mogą działać na korzyść naszej drużyny tam, gdzie zabraknie samych umiejętności.

Czas relaksu

Teraz kadrowicze mają wolne do końca weekendu. Każdy może wykorzystać ten czas, jak chce, ale część planuje zostać w Warszawie i razem uczcić awans na mistrzostwa świata. Ustalili też już podział premii, o czym informowaliśmy tutaj.
- 16 dni w jednym miejscu i w jednej grupie to jest naprawdę szmat czasu. Krótka przerwa bardzo się przyda, bo od poniedziałku nie będzie już przerwy. Trening jest ważny, ale odpoczynek też. Ci, którzy w naszej ocenie mają trochę braków albo wracają po kontuzji, będą w sobotę i niedzielę trenować indywidualnie - mówił Michniewicz.
W tej grupie będą m.in. Krystian Bielik, Arkadiusz Milik (w sobotę odbędzie pierwsze treningi z piłką) i Matty Cash (w niedzielę). Cash w poniedziałek będzie gotów do normalnego treningu z drużyną. Milik - na ten moment nie wiadomo. Poza tym nie ma żadnych nowych urazów. Piotr Zieliński w piątek trenował indywidualnie, ale to tylko środek zapobiegawczy. Ma delikatnie naciągnięty mięsień przywodziciela i nie było sensu obciążać go w treningu strzeleckim.
Wiadomo też, że starszych kolegów na jakiś czas opuszczą Jakub Kiwior i Sebastian Walukiewicz, którzy mają pomóc reprezentacji U21 w „meczu ostatniej szansy” - we wtorek z Niemcami (więcej tutaj). W piątek nie trenował również Grzegorz Krychowiak, który opuścił zgrupowanie z powodów osobistych.

Loty szpiegowskie

Kadra ma czas wolny do kolacji w niedzielę, ale sztab nie odpoczywa. Już w piątek po południu Michniewicz i analityk Hubert Małowiejski polecieli do Brukseli, gdzie wieczorem Belgia zmierzy się z Holandią. Będą tam przyglądać się obu naszym najbliższym rywalom. Według Louisa van Gaala, pod względem personaliów Belgia to najsilniejsza kadra na świecie. Nasz selekcjoner chce się o tym przekonać na własne oczy.
- Dzisiaj dostaliśmy nowe, oficjalne piłki Ligi Narodów. Żartowaliśmy, że warto im się dobrze przyjrzeć, bo w Belgii raczej nie będziemy ich za często dotykać – przyznał pół-żartem, pół-serio.
W sobotę z samego rana wróci do Warszawy, by przygotowywać się do drugiego tygodnia zgrupowania. A równolegle w Stanach Zjednoczonych działa wysłannik PZPN, dyrektor sportowy Marcin Dorna, który przygląda się reprezentacji Meksyku. W środę był jeszcze na Wembley na meczu Argentyna - Włochy, a już w piątek oglądał jak na stadionie w Phoenix Urugwaj rozbił Meksyk 3:0. Z kolei w poniedziałek będzie w Chicago na meczu Mekyk - Ekwador.
- Kolega Alessio DePetrillo jest asystentem selekcjonera reprezentacji Urugwaju i mamy też informacje bezpośrednio do niego. Przygotowujemy się, zbieramy materiały, ale nie zajmujemy się jeszcze rywalami grupowymi. Na razie mamy trzy bardzo ważne mecze w Lidze Narodów i na tym się skupiamy - podsumował zapracowany selekcjoner.

Przeczytaj również