To on ma być liderem nowego Newcastle. Jest już w klubie. "Potrzebujemy takich gwiazd"

To on ma być liderem nowego Newcastle. Jest już w klubie. "Potrzebujemy takich gwiazd"
screen YT
Przejęcie Newcastle przez szejków to świetna wiadomość dla Allana Saint-Maximina. Przebojowy, błyskotliwy skrzydłowy wreszcie dostanie wartościowych partnerów do gry. Wtedy jego gwiazda powinna rozbłysnąć na dobre.
Reakcja samego piłkarza na przejęcie klubu przez Saudyjczyków podsumowuje rządy poprzedniego sternika. Mike Ashley i jego autodestrukcyjny sposób zarządzania Newcastle to materiał na dobrą książkę, w której właściciel byłby znienawidzonym przez wszystkich antagonistą. Dramatyczne poczynania “Srok” sprawiły, że Saint-Maximin tak naprawdę nigdy nie zyskał uznania, na jakie zasługuje. Teraz to się wreszcie powinno zmienić.
Dalsza część tekstu pod wideo

Jak sroka w gnat

Przyjście Saint-Maximina w 2019 roku do Newcastle było z jednej strony decyzją zrozumiałą, z drugiej dość zaskakującą. Gra w Premier League to pewnie marzenie każdego młodego zawodnika, jednak występy w angielskiej elicie były w rzeczywistości jedynym magnesem na nowych pracowników. Na St. James’ Park nikt nie mógł liczyć na młody, rozwijający się zespół i owocowe czwartki. Co najwyżej brak perspektyw, wewnętrzne konflikty właściciela z kibicami i dramatyczną postawę drużyny, która zmuszała do częstszej kąpieli oczu.
Francuz na pierwszy rzut oka zdawał się kompletnie nie pasować do tego otoczenia. Oto do zmurszałej szatni pełnej, nie oszukujmy się, do bólu przeciętnych zawodników, wparował synonim piłkarskiego “dripu”. Opaska Gucci na głowie, błyszczące kolczyki w uszach, a na boisku spektakularne wyczyny rodem z Cirque du Soleil, które chociaż w minimalnym stopniu rozświetlały krajobraz nad Newcastle. Artysta trafił do grona rzemieślników.
- Przyspieszenie i ruchy Saint-Maximina na boisku zapierają dech w piersiach. Sam byłem obrońcą w Premier League i grałem przeciwko wielu dobrym zawodnikom. Widać, że Allan stanowi gigantyczne zagrożenie dla defensorów. Jest ich koszmarem. Napędza akcję po akcji. To skarb Newcastle i jeden z niewielu pozytywów w tej ekipie - mówił Gary Neville na antenie “Sky Sports”.
Kibice angielskiej piłki momentalnie zakochali się w stylu i umiejętnościach Saint-Maximina. Trudno nie polubić gracza, który na murawę wychodzi po to, aby dać show i pokazać wszystkim wokół, że jest lepszy od swoich rywali. Pod względem poziomu efektowności 24-latek plasuje się w ścisłej czołówce graczy na Wyspach. Sęk w tym, że nadal nie wystarcza to, aby wyrobił sobie zasłużoną renomę. Wytłumaczenie jest banalnie proste - klub Newcastle do niedawna mało kogo obchodził. Saint-Maximin mógł jedynym powodem, aby rzucić okiem na poczynania “Srok”, chociaż praktycznie każdy kibic o zdrowych zmysłach automatycznie przełączał kanał, kiedy w telewizji akurat zaczynał się mecz podopiecznych Steve’a Bruce’a. Wraz z nowymi właścicielami te czasy powinny dobiec końca.

Nietykalny

- Gdy spojrzysz na pozycję Newcastle w tabeli, jako ich piłkarz powinieneś się przejmować. Jedynie Saint-Maximin może być spokojny. On jako ostatni może się martwić o swoją pozycję - przyznał Darren Bent na łamach radia “TalkSport”, kiedy sfinalizowano przejęcie Newcastle przez Saudyjczyków.
- Allan jest i będzie naszą gwiazdą. Oczywiście, teraz będziemy chcieli inwestować w klub na wszystkich poziomach, łącznie ze wzmocnieniami drużyny. Potrzebujemy gwiazd takich, jak Saint-Maximin - zapewniła Amanda Staveley, nowy dyrektor “The Magpies”.
Przekaz klubu jest jasny - zostawiamy szarą przeszłość za sobą, a kolorytu na St. James’ Park mają dodać nowi zawodnicy sprowadzeni nie zamiast Saint-Maximina, ale po to, by uwypuklić jego talent. Zabrzmi to brutalnie, ale przez ostatnie dwa lata Francuz po prostu nie miał z kim grać w ekipie “Srok”. Raczej żaden prosperujący skrzydłowy nie ma w pokoju plakatów braci Longstaff, Jeffa Hendricka i Jonjo Shelveya, marząc o boiskowej współpracy z nimi. Wielu zawodników z obecnej kadry Newcastle nie nadąża za nieprzeciętnymi umiejętnościami Saint-Maximina. Gdy on nabiera rozpędu na skrzydle, wrzuca czwarty i piąty bieg, jego partnerzy jeszcze na ogół nie włożyli kluczyka do stacyjki.
- Futbol to nie jest fizyka kwantowa, potrzebujesz najlepszych zawodników, aby móc rywalizować. Bez nich cierpisz jako drużyna. Pytanie brzmiało: czy ktoś może zrobić różnicę na boisku? Pewnie tylko Allan mógł tego dokonać - stwierdził w zeszłym sezonie Steve Bruce, kiedy ASM w pojedynkę zapewnił “Srokom” zwycięstwo.
Saudyjczycy pod żadnym pozorem nie będą myśleć o sprzedaży 24-latka. Gdyby nie on, do całej transakcji właściwie mogłoby nie dojść. Okazała historia Newcastle to jedno, ale wszyscy dobrze wiemy, że klub ten wybrano niemal wyłącznie ze względu na prestiż Premier League. A “Srok” nie byłoby już na pierwszym poziomie rozgrywkowym, gdyby nie Allan Saint-Maximin. W poprzednim sezonie drużyna z nim w składzie punktowała na takim poziomie, że mogłaby z powodzeniem walczyć o europejskie puchary. Pod nieobecność spowodowaną kontuzją ekipa Steve’a Bruce’a zmieniła się w czerwoną latarnię ligi. Saint-Maximin za wszystkich, nikt za Saint-Maximina.

Złapać wszystkie sroki za ogon

Od kilku dni media żyją tematem wielkich zakupów Newcastle. Ze “Srokami” łączeni byli już Philippe Coutinho, Timo Werner, Jesse Lingard, James Tarkowski czy Donny van de Beek. Wzmocnienia będą - to pewne. Według doniesień dziennikarzy “The Athletic” klub może sobie pozwolić na wydanie nawet 220 mln euro bez naruszania zasad Finansowego Fair Play. Już w styczniowym okienku można zatem spodziewać się na rynku wolnej amerykanki w saudyjskim wykonaniu. Cel jest jeden - sprowadzić Saint-Maximinowi jakościowych partnerów.
Ryan Fraser, Joelinton, Jacob Murphy, Isaac Hayden i można by tak jeszcze wymieniać bez końca. Na żadnym z nich raczej nie oprze się projekt na miarę walki o najwyższe cele w Premier League. Aktulnie “Sroki” zajmują przedostatnią lokatę w tabeli, która stanowi idealne odzwierciedlenie rzeczywistego poziomu większości zawodników. Saint-Maximin to wręcz piłkarski geniusz, ale nawet on nie zdoła zakamuflować wszystkich braków i indolencji swoich kolegów z drużyny. Chociaż i tak robi, co może, o czym świadczy fakt, że brał udział przy ponad 60% bramek zdobytych przez “The Magpies” w tym sezonie.
Nowi właściciele wkraczają do Newcastle z nieograniczonym budżetem oraz fundamentem, na którym trzeba zbudować przyszłość. Trener prawdopodobnie zostanie zwolniony i zastąpiony kimś bardziej kompetentnym, a przynajmniej połowa kadry powinna zacząć przeszukiwać oferty pracy. Jedynie Saint-Maximin może spać spokojnie, ponieważ teraz zostaną wynagrodzone jego trudy w ostatnich dwóch sezonach.
Skrzydłowy na własnych barkach utrzymał “Sroki” w Premier League. Cierpiał, będąc zmuszonym do gry z piłkarzami o wątpliwej przydatności. Po rewolucji powinien otrzymać za to wszystko zapłatę. Jeśli szejkowie z Arabii Saudyjskiej podejdą z głową do swojej nowej inwestycji, Francuz zostanie otoczony wartościowymi zawodnikami, a nie bandą statystów. Już nie będzie gwiazdą peryferii walczącą o przetrwanie. Stanie się twarzą jednego z najciekawszych projektów w europejskiej piłce. Saint-Maximin, patron futbolu na najwyższym poziomie.

Przeczytaj również