Trener Jagiellonii: Wszyscy wiemy, po co tu przyjechaliśmy, a warunki są takie, że nic tylko trenować

Trener Jagiellonii: Wszyscy wiemy, po co tu przyjechaliśmy, a warunki są takie, że nic tylko trenować
asinfo
- Jeśli chodzi o całą podróż, to kilka godzin to trwało, ale jak się okazało już dzisiaj zawodnicy dobrze wyglądali od strony motorycznej, a właśnie temu poświęciliśmy oba dzisiejsze treningi. Raz trenowaliśmy praktycznie bez piłek, później już z nimi, ale zajęcia były dość wymagające pod względem wytrzymałościowym. Zawodnicy dobrze to jednak wytrzymali, więc podróż im nie przeszkodziła – mówił po pierwszym dniu w Belek trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot.
- Jak się chce popracować, to się pracuje, aczkolwiek ważnym aspektem było też to, że były to pierwsze treningi w tym roku na naturalnej murawie, na świetnie przygotowanych boiskach,  w dodatku przy fantastycznej pogodzie (słońce i 17 stopni). Do tego doszedł głód piłki spowodowany kilkutygodniowym urlopem. Nikt nie narzekał, wszyscy dobrze pracowali i przepracowaliśmy te zajęcia tak, jak należy, i nie brakowało przy tym radości – dodawał szkoleniowiec Żółto-Czerwonych, który nie może jeszcze liczyć na wszystkich zawodników na pierwszych treningach w Turcji.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Piotrek Wlazło pierwszy trening przepracował w stu procentach i dopiero po południu pracował indywidualnie. Przedłuża się za to problem Łukasza Sekulskiego, który opuścił już kolejną jednostkę treningową. Uraz przytrafia się być może w najważniejszym momencie dla piłkarza, bo jak mu jeszcze kilka dni ucieknie, to później może być kłopot. To nie są okresy przygotowawcze, które trwają po dwa miesiące, jak to miało miejsce jeszcze kilka lat temu. Teraz są one krótsze, mamy obecnie ten okres wytężonej pracy i nie ukrywam, że zależałoby mi, aby wszyscy zawodnicy go odpowiednio przepracowali – opowiadał trener Mamrot, dodając - Trochę inna sytuacja jest z Marianem Kelemenem, który jest bardzo doświadczonym bramkarzem i przepracował cały tydzień przed wyjazdem. Kwestia kilku dni i powinien wrócić do zajęć. Przytrafił się mu uciążliwy uraz, który nie powinien być jednak większym problemem, tym bardziej że specyfika pracy bramkarza jest trochę inna, niż zawodników z pola.
Tak jak zawodnicy, tak również trenerzy Żółto-Czerwonych nie próżnują od początku zgrupowania. - Dzisiaj był bardzo pracowity dzień, bo oprócz dwóch treningów miałem okazję zobaczyć sparing Viitorulu, z którym będziemy mieli okazję się zmierzyć na tym zgrupowaniu. Na pewno będzie to przydatne, choć wiadomo, że najważniejsze dla nas będzie to, co my będziemy chcieli robić na boisku. Dodatkowo wieczorem jeszcze była odprawa, więc wszyscy mieli, co robić. Tak jak my na pracę musimy poświęcić dużo czasu, tak dla zawodników jest to intensywny okres pod kątem fizycznym, ale mają oni też czas na odpowiednią regenerację, choć już im zapowiedziałem, że oprócz treningów fizycznych czy taktycznych, trochę czasu poświęcimy też na różne odprawy. Wszyscy wiemy, po co tu przyjechaliśmy, a warunki są takie, że nic tylko trenować. Niczym się nie musimy martwić, bo wszystko jest na najwyższym poziomie. Organizacja jest znakomita i trzeba się cieszyć, że nie musimy trenować na mrozie i sztucznym boisku, tylko w takich warunkach. Trzeba to umieć docenić – komentował trener Jagi, który nie ukrywa, że to zgrupowanie może być również okazją do nabrania nowych doświadczeń.
- Na razie to jest początek naszego zgrupowania i z innymi drużynami się praktycznie nie widzimy. Może później, pomiędzy treningami czy po sparingach będzie okazja do wymiany różnych obserwacji. Na pewno byśmy chcieli, bo każdy ma inny pogląd na piłkę, każda liga ma swoją specyfikę, więc warto na takie rzeczy zwracać uwagę. Widać było to choćby po dzisiejszym sparingu wspomnianego Viitorulu z albańskim Skenderbeu Korce, gdzie drużyny stawiały na agresywną grę i szybkie przejście z obrony do ataku, co funkcjonowało na dobrym poziomie – zakończył Ireneusz Mamrot.
Źródło: jagiellonia.pl

Przeczytaj również