Trochę Courtois, trochę Neuer. Donnarumma ma wszystko, by sukcesami przegonić Gianluigiego Buffona

Trochę Courtois, trochę Neuer. Donnarumma ma wszystko, by sukcesami przegonić Gianluigiego Buffona
Fabrizio Carabelli / PressFocus
Każdy, kto w wieku 21 lat rozegrał prawie 200 meczów w Serie A i zbliża się do “dwudziestki’ w reprezentacji, może śmiało o sobie mówić: no, chyba jestem całkiem niezły. Gianluigi Donnarumma z pewnością jest. Włoch należy do tych bardziej pokorniejszych, dojrzalszych, może dlatego, że z Milanem ciągle miał pod górkę. A to obecnie najlepsze miejsce we Włoszech do ćwiczenia charakteru.
O Gianluigim Donnarummie, utalentowanym nastoletnim bramkarzu, zrobiło się głośno, zanim jeszcze przestał rosnąć. Młody “Gigio” wyszedł spod dłuta akademii Milanu w wieku 16 lat i został najmłodszym bramkarzem, który zadebiutował we włoskiej elicie. Stres? Panika? W żadnym razie. Jego pierwszy występ przeciwko Sassuolo wyglądał nie jak mordercza walka o trzy punkty, a jak dobra zabawa na podwórku. Pełny stadion na San Siro nie zrobił na nim absolutnie żadnego wrażenia.
Dalsza część tekstu pod wideo

Mógł być Interistą

Być może nie wszyscy wiedzą, ale region Kampania, położony blisko szpica włoskiego buta, to miejsce, gdzie rodzą się fantastyczni napastnicy. To stąd pochodzą m.in. Ciro Immobile, Fabio Quagliarella czy Antonio Di Natale. A ostatnio ruszyli tam z bramkarską linią produkcyjną. W 2007 roku do jednego z małych klubików na zachodnim wybrzeżu weszli reporterzy robiący materiał o młodych talentach. Wówczas cały kraj żył jeszcze “Squadrą Azzurra”, cudownymi mistrzami świata, którzy rok wcześniej założyli na szyje złote medale po ograniu Francji. Społeczeństwo żądało więc informacji o młodych chłopcach, którzy lada moment mieliby zastąpić Gigiego Buffona, Fabio Cannavaro, Andreę Pirlo i Alessandro Del Piero. Pracownik ASD Castellammare, skromnej drużyny piłkarskiej, dał wtedy cynk: słuchaj, mam tu takiego ośmiolatka na bramce. Będzie najlepszy.
Niewiele brakowało, a chłopak poszedłby do Interu. Umowę sporządzono, potrzebny był tylko podpis rodziców. Mały Gigi łzami wybłagał, by go tam nie zapisywać. Jak by miało to wyglądać? Donnarumma, fan “Rossonerich” od urodzenia, miałby zakładać koszulkę w czarno-niebieskie pasy? Basta! Poza tym w domu rósł już jeden Milanista. Starszy brat Antonio dołączył do akademii w 2006 roku. Z Mediolanu wysyłał paczki z koszulkami, proporczykami i innym prezentami dla młodszego rodzeństwa. Gigi mógł trafić tylko do ośrodka treningowego Milanello.
Zbliżał się przełomowy moment. Czas pierwszego poważnego sprawdzianu, czas debiutu. Październik 2015 roku. Donnarumma świetnie przypomina sobie te chwile.
- Sinisa Mihajlović (ówczesny trener Milanu - przyp. autor) powiedział na ostatnim treningu, że zechce mnie sprawdzić - opowiada natchniony bramkarz. - Zapytał mnie, czy się boję. Odpowiedziałem, że nie, chociaż na chwilę zmiękły mi kolana. Trener to zauważył, uśmiechnął się jednak i poklepał mnie po ramieniu - relacjonował 21-latek. Klamka więc zapadła. Z tego miejsca nie dało się wycofać.
Nie wszyscy jednak należeli do fanów tej decyzji. Tak pamięta to serbski szkoleniowiec.
- W ciągu tygodnia poprzedzającego mecz z Sassuolo do Milanello przyjechał Silvio Berlusconi. Wspomniałem mu, że chciałbym sprawdzić juniora, a on zrugał mnie i wpływał, bym jednak wystawił Diego Lopeza. Powiedziałem mu, że ma dwie możliwości: może mnie zwolnić i sam poprowadzić skład, jaki chce, albo zostawić mnie w spokoju i zobaczyć, jak gra Donnarumma. Wybrał to drugie - opowiadał Mihajlović w dzienniku “Il Corriere della Sera”.

“Kosa” z fanami

Zostawił go, ale nie na długo. Kilka miesięcy później po Mihaljoviciu w Milanie zostały wspomnienia, a Donnarumma świadkował rewolucji, jaką przechodziła drużyna “Il Diavolo”. Trzech prezesów, pięciu menedżerów (nie licząc tych tymczasowych), niezliczona liczba zmian kadrowych. Ale ręki na bramkarski brylant nikt nie śmiał podnieść. On sam musiał szybko dojrzeć. Wokół niego roiło się od agentów, chcących mieć go w swoim “portfelu”. Pochwycił go najsprytniejszy z najbardziej przebiegłych - Mino Raiola. Oczywiście wykorzystał młodego gracza do promocji własnej marki.
W 2017 roku Raiola włączył Donnarummę w waleczne, napięte i bezkompromisowe negocjacje kontraktowe, pełne iskier, wzajemnych oskarżeń, które zebrały swoje żniwo. W wojnę zaangażowali się również kibice Milanu. Podczas turnieju Euro U-21 na meczu Włoch z Danią tifosi obrzucili golkipera pieniędzmi, na trybunie rozwiesili baner z napisem przekształcającym jego nazwisko: “Dollarumma”. Dopiero, gdy Gigi publicznie oświadczył, że jego przyszłość należy do “Rossonerich”, fani chwilowo odstąpili od dalszych akcji.
Warunki postawił jednak zaporowe. 6 milionów euro rocznych zarobków to największy kontrakt w drużynie. Sam Zlatan Ibrahimović inkasuje “zaledwie” cztery. Do tego gwarancja ponownego podpisania umowy z jego bratem, którego działacze musieli w pośpiechu sprowadzać z greckiego Asteras Tripolis. Antonio otrzymał od klubu całkiem niezłe uposażenie (milion euro na czysto rocznie), lecz przez trzy lata ani razu nie zameldował się na boisku w Serie A. Grał tylko w Coppa Italia i Lidze Europy - łącznie trzykrotnie. Nic dziwnego więc, że kibice kpią z niego i nazywają “pasożytem”.

Trochę Courtois, trochę Neuer

Kariera tego bardziej utalentowanego z braci ciągle galopowała. W kwietniu 2018 roku w wieku 19 lat został najmłodszym graczem, który osiągnął 100 spotkań w Serie A. Zvonimir Boban podczas premiery swojej autobiografii został zapytany, czy Donnarumma mógłby wypełnić deficyt przywództwa w szatni Milanu, oświadczył, że “właściwie robi to od jakiegoś czasu”.
- To facet z jajami, ma dużo pasji, na wskroś żyje życiem klubu. Zapomnijcie o jego wieku. Ma bardzo duży wpływ w gronie zawodników - oświadczył były fantastyczny piłkarz i ówczesny dyrektor sportowy “Rossonerich”.
Udowadnia to na boisku. Gigi najlepiej wypada wtedy, gdy drużynie kompletnie nie idzie. Kiedy na początku ubiegłego sezonu Milan występował pod wodzą Marco Giampaolo i przegrywał mecz po meczu, najwięcej słów uznania kierowano pod adresem bramkarza. To dzięki niemu drużyna wywalczyła pierwsze zwycięstwo przeciwko Brescii, broniąc genialnie strzał Sabelliego. Powołanie do reprezentacji już od dawna było tylko kwestią czasu. “Jedynkę” otrzymał w marcu 2017 roku, ale dopiero gdy jego imiennik, Gianluigi Buffon, usunął się w cień dwa lata temu, selekcjoner Roberto Mancini zdecydował, że pierwszym golkiperem będzie Donnarumma. Strzegł bramki Włochów we wszystkich meczach pierwszej edycji Ligi Narodów.
Gdy przyjrzymy się bliżej stylowi 21-latka, z trudem znajdziemy jakiekolwiek słabości. Uwagę zwracają nie tylko atrybuty fizyczne (196 centymetrów wzrostu) i refleks. W ostatnich latach poprawiła się u niego tak bardzo fetyszyzowana w tych czasach przez ekspertów umiejętność gry nogami, co jest z kolei konsekwencją treningów z Pepe Reiną. Zasięg ramion predestynuje go również do przechwytywania większości dośrodkowań skierowanych w jego pole karne, co plasuje go w czołówce bramkarzy na świecie. Być może ustępuje w tym elemencie tylko Belgowi Thibaut Courtois.
Przy tylu zaletach i spełnianych oczekiwaniach to jednak wciąż nieukończony produkt. Chociaż we Włoszech pojawiają się argumenty, że weteran Torino Salvatore Sirigu prezentuje najwyższą i najrówniejszą formę z włoskich bramkarzy oraz rzadko puszcza farfocle, co nadal przydarza się Donnarummie. Z kolei Wojciech Szczęsny z zagranicznych “portiere” w Serie A osiąga najwyższe liczby. Pomimo tego, nie ma debaty, który z golkiperów ma wyżej zawieszoną poprzeczkę i w przyszłości może ją przeskoczyć. Potencjał Gigiego to nadal jedna wielka zagadka, ale nikt nie będzie zaskoczony, jeśli sukcesami przegoni Buffona. W wieku zaledwie 21 lat już teraz reprezentuje teraźniejszość i przyszłość “Squadra Azzurra”.

Przeczytaj również