W Manchesterze United może przepaść, ale zapracował na szansę. Rewelacja ostatniego sezonu na rozdrożu

W United może przepaść, ale zapracował na szansę. Rewelacja ostatniego sezonu Premier League na rozdrożu
Mitch Gunn / Shutterstock.com
Jeszcze rok temu Jesse Lingard był obiektem żartów. Gdy strzelał kuriozalnego gola w ostatniej kolejce sezonu 2019/20, uważano to za cud. Tymczasem Anglik zaliczył jedno z najbardziej imponujących piłkarskich odrodzeń, jakie mieliśmy okazję oglądać w ostatnich latach i otarł się nawet o wyjazd na EURO. Wydawać by się mogło, że teraz może być tylko lepiej. 28-latek stoi jednak na rozdrożu.
Kilka miesięcy temu wydawało się, że wychowanek nie ma przyszłości na Old Trafford, że Manchester United to dla niego zdecydowanie za wysokie progi. Ba, można było nawet zastanawiać się, czy ofensywny pomocnik będzie w stanie znaleźć angaż w Premier League. Wszystko zmieniło rewelacyjne wypożyczenie do West Hamu. Lingard stał się sensacją drugiej połowy rozgrywek na boiskach angielskiej ekstraklasy, po drodze zdobywając tytuł najlepszego zawodnika kwietnia.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pomimo imponującej formy podczas pobytu w Londynie, droga do składu 20-krotnych mistrzów kraju wcale nie należy do łatwych. Anglik stoi przed wyzwaniem rywalizacji z ogniwami jednej z najmocniejszych ofensyw w kraju. Stąd musi odpowiedzieć sobie na pytanie: czekać na szansę, czy szukać pewnej gry? Sytuację dodatkowo skomplikował ogromny pech (w postaci zarażenia koronawirusem), który dopadł popularnego "JLingza" tuż przed startem rozgrywek, pozbawiając go najlepszej okazji do udowodnienia swojej przydatności trenerowi.

Czy Lingard jest potrzebny w United?

Tego lata kibice "Czerwonych Diabłów" w końcu się doczekali. Jadon Sancho trafił na Old Trafford po dwóch latach podchodów i spekulacji. Tym samym Ole Gunnar Solskjaer dostał poważne wzmocnienie wachlarza swoich opcji ofensywnych. Cała czerwona część Manchesteru odetchnęła z ulgą, bo właśnie takiego prawoskrzydłowego potrzebowało United. Opcje na ławce również nie wyglądają źle.
Zakładając, że podstawowy kwartet ofensywny to Edinson Cavani na szpicy, za jego plecami Sancho, Bruno Fernandes oraz Marcus Rashford, to wśród rezerwowych mogą usiąść Anthony Martial, Mason Greenwood, a także Juan Mata i Daniel James. Do tego wyżej ustawiony może zostać również Paul Pogba. Francuz zaliczył cztery asysty w spotkaniu z Leeds, występując na pozycji fałszywego lewoskrzydłowego. Opcji z przodu jest wiele, oczywiście pewien spadek jakości w razie rotacji jest nieunikniony, lecz Norweg może stosować wiele rozwiązań. Od szybkich, dynamicznych, młodych zawodników, po doświadczonego i dobrze czującego się w ataku pozycyjnym Hiszpana.
W tym wszystkim brakuje jednak jeszcze jednego mianownika. Z zaskakująco udanego, wręcz sensacyjnego wypożyczenia do West Hamu wrócił Jesse Lingard. Anglik również chciałby łapać minuty w barwach klubu, z którym związany jest od dziecka. Najpierw jednak musi zyskać uznanie menedżera. Czy 28-letni już zawodnik na pewno jest potrzebny Norwegowi? No właśnie, tutaj pojawia się problem.
Bo chociaż Anglik zaimponował w ostatnich kilku miesiącach, to w jakiej roli mógłby okazać się przydatny? W teorii najlepiej czuje się jako ofensywny pomocnik lub, ewentualnie, skrzydłowy. Problem w tym, że raczej trudno upatrywać w nim zawodnika, który mógłby wejść w miejsce jednego z graczy pierwszego składu i zaproponować podobne atuty.

Trudno znaleźć dla niego miejsce

Zmiennik dla Bruno? Na papierze sensowny wybór, lecz boisko zawsze weryfikuje takie sprawy. Solskjaer, ściągając Portugalczyka i okazując mu pełne zaufanie, pokazał, że oczekuje od swojej "10" przede wszystkim kreatywności i umiejętności podejmowania dużego ryzyka, niosącego za sobą potencjalnie duże korzyści w poszukiwaniu partnerów.
Lingard to inny typ piłkarza. Można powiedzieć, że bezpośredni, ale zarazem chaotyczny w swoich poczynaniach. Zamiast kreować, częściej holuje piłkę. Jednocześnie ma większą tendencję do atakowania pola karnego, co pokazywał za kadencji Jose Mourinho i Louisa van Gaala oraz w West Hamie. Bliżej mu do "podwieszonego napastnika" niż rozgrywającego. To zatem zupełnie inna opcja.
To może któreś ze skrzydeł? Norweg szuka zawodników ścinających do środka, dryblujących w okolicy szesnastki rywali. Tutaj Lingard w teorii pasuje, lecz stwarza zdecydowanie większe zagroże, gdy występuje w strefie centralnej. Większość graczy "Czerwonych Diabłów" ustawianych na flankach (poza Danielem Jamesem, usiłującym nadrabiać nadzwyczajną szybkością) to świetni, efektowni i zarazem efektywni dryblerzy. 28-latek ustępuje im w tym elemencie gry. Ograniczenie go linią boczną oznacza, że staje się bardziej przewidywalny i łatwiejszy do zatrzymania, a zatem mniej pożyteczny dla drużyny.

Ma gdzie odejść

Oczekiwania, gdy przybywał w końcówce stycznia na London Stadium, nie były wysokie, ale Lingard niespodziewanie został liderem drużyny. W ciągu czterech miesięcy spędzonych na wypożyczeniu w Londynie zagrał w 18 meczach Premier League. Strzelił dziewięć goli, zaliczył cztery asysty. Nie może więc dziwić, że West Ham wciąż podobno o niego zabiega. Drugim zainteresowanym klubem jest Leicester City. “Lisy” widzą w osobie wychowanka United potencjalne zastępstwo w razie sprzedaży Jamesa Maddisona.
Zmiana barw na klub z gwarancją regularnych występów znacznie posłużyłaby Lingardowi. To bowiem gracz polegający w dużej mierze na pewności siebie. Zwyżki formy łapie okresowo, wówczas wychodzi mu niemal wszystko. Widzieliśmy to, gdy zeszłej zimy powędrował na wypożyczenie. Udany debiut pozwolił mu nabrać rozpędu, a potem przyszła lawina świetnych występów. Jeśli jednak miałby głównie siedzieć na ławce, zapewne bliżej byłoby mu do “starego” siebie.
Nie bez powodu legendy Manchesteru United, Roy Keane oraz Gary Neville, sugerowały pomocnikowi, że powinien opuścić Old Trafford. Z czysto sportowego punktu widzenia taki wybór wydaje się logiczny. Niemniej, kluczowe są ambicje samego zawodnika. W końcu to wychowanek 20-krotnych mistrzów Anglii, występy w ich barwach to z pewnością szczyt jego marzeń. Niestety, w pewnym momencie nadchodzi moment, w którym należy przeprowadzić chłodną analizę i zastanowić się, czy dla kariery lepsza nie byłaby zmiana otoczenia.
Wysokie żądania “Czerwonych Diabłów” do tej pory skutecznie odstraszały potencjalnych kupców. Media informowały o oczekiwaniach rzędu 30 milionów funtów lub sumach jeszcze większych. Pomimo fenomenalnej formy na wiosnę, taka kwota wydawała się wygórowana. Teraz jednak w czerwonej części Manchesteru podobno postanowili obniżyć wycenę. Prasa bulwarowa spekuluje, że obecnie wynosi ona około 20 milionów. To może otworzyć drzwi do potencjalnego transferu.

Odebrana szansa

Niewiele brakowało, a podjęcie decyzji mogło stać się zdecydowanie mniej skomplikowane. Lingard nie pojechał na Euro. W związku z tym przepracował z zespołem cały okres przygotowawczy. W sparingach spisywał się nieźle, był jednym z najczęściej występujących piłkarzy. Solskjaer komplementował go za dobrą pracę na treningach, mówił, że jego podopieczny zamierza walczyć o miejsce w składzie. Szansa na zaprezentowanie umiejętności na murawie, przynajmniej na starcie rozgrywek, wydawała się naprawdę realna.
Sancho dołączył do trenujących kolegów na krótko przed startem sezonu. Rashford przeszedł operację, która ma w końcu rozwiązać trapiące go od dłuższego czasu problemy z barkiem. Oznacza ona pauzę do października. Do tego Cavani dostał dodatkowy urlop, by po wyjeździe na Copa America móc wreszcie spędzić czas z rodziną w Urugwaju. Trzy podstawowe ogniwa ofensywy miały być niedostępne na starcie sezonu. Miejsce na ławce wydawało się pewne, ale…
Idealną szansę odebrał Lingardowi koronawirus. Pozytywny wynik testu, jaki otrzymał przed ostatnim sparingiem z Evertonem, oznaczał, że Anglik musiał poddać się izolacji i przerwać treningi z zespołem. Tym samym wypadł z obiegu. Na inaugurację od pierwszej minuty wyszedł Daniel James. I chociaż Manchester United kompletnie rozbił Leeds, występ Walijczyka pozostawał wiele do życzenia. W tym miejscu mógł znaleźć się 28-letni wychowanek. I z pewnością spisałby się lepiej.
Niestety, miał pecha. Tym samym znalazł się w kropce. Uciekła mu świetna okazja na zasygnalizowanie trenerowi, że jest gotowy, by ponownie wywalczyć sobie miejsce w zespole “Czerwonych Diabłów”. Jeśli przejdzie chorobę bez większych powikłań i szybko się z nią upora, może jeszcze skorzystać na ewentualnych brakach treningowych u niektórych kolegów. Obecnie z każdym dniem te szanse spadają.
Jeśli wierzyć plotkom, transfer wydaje się coraz bardziej prawdopodobny. Biorąc jednak pod uwagę wypowiedzi norweskiego menedżera, nie można wykluczyć, że Lingard naprawdę chce jeszcze powalczyć o karierę w “swoim” klubie. Świetne wypożyczenie do West Hamu sprawia, że można w końcu w niego uwierzyć. Pytanie tylko, czy nie lepiej uciec z Old Trafford w miejsce, gdzie będzie miał pewny plac.
Ze sportowego punktu widzenia tego mu właśnie potrzeba. Z drugiej strony, jeśli po okresie krytyki i szyderstw, z jakimi musiał zmagać się podczas ostatnich występów w United, nagle stanie się choćby wartościowym zmiennikiem, satysfakcja będzie gigantyczna. Wybór wcale nie jest łatwy. A od niego może zależeć cała kariera.

Przeczytaj również