Wiceprezes PZPN krytykuje współpracownika Nawałki. "On atakuje piłkarzy!"

Wiceprezes PZPN krytykuje współpracownika Nawałki. "On atakuje piłkarzy!"
Marcin Kadziolka / shutterstock.com
Choć od odpadnięcia reprezentacji Polski z mistrzostw świata minęły już ponad dwa miesiące, to klęska biało-czerwonych wciąż jest szeroko komentowana. Marek Koźmiński, wiceprezes PZPN, zarzuca błędy Remigiuszowi Rzepce, który w sztabie Adama Nawałki odpowiadał za przygotowanie fizyczne.
Kilkanaście dni temu Rzepka udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że reprezentacja została optymalnie przygotowana do występu na mundialu. - Nic byśmy nie zmienili - mówił o przeprowadzonych treningach.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wypowiedź Rzepki zbulwersowała Koźmińskiego. Jego zdaniem biało-czerwoni mieli problem fizyczny, który wynikał ze źle dobranych treningów przed mundialem, a słabe wyniki były tego konsekwencją.
- Remek odpowiadał za przygotowanie w 2012, 2016 i 2018 roku. Pierwszy i ostatni turniej łączy jedna rzecz – drużyna fizycznie wyglądała słabo. Jeżeli tak doświadczony, ukształtowany, doskonale znający swój organizm zawodnik jak Łukasz Piszczek mówi, że w meczu z Senegalem nogi mu „nie kręciły”, to co? Nie chciało mu się? Przecież tu ewidentnie było widać problem fizyczny - mówi Koźmiński w rozmowie z Onet.pl.
Wiceprezes PZPN uważa, że Rzepka zachowuje się nieelegancko spychając winę za niepowodzenie na piłkarzy. Jego zdaniem więcej klasy miał Adam Nawałka, który przyznał, że przed mistrzostwami popełnił błędy.
- Mówienie teraz wszem i wobec, dwa miesiące po turnieju, jak oni to fajnie wszystko zrobili, że pod kątem przygotowania fizycznego wszystko było super, ja odczytuję w ten sposób: ja jestem świetny, zrobiłem wszystko najlepiej, a to wy, zawodnicy, nie byliście na tyle fantastyczni, by wykonać to, co dla was zaplanowałem. To jawne zrzucenie odpowiedzialności za wynik wyłącznie na piłkarzy - ocenia Koźmiński.
Rzepka twierdzi, że każdy piłkarz miał indywidualnie ustalany plan treningów. Koźmiński zarzuca mu kłamstwo.
- Byłem na co dzień w Soczi i tego nie widziałem. A każdy zawodnik miał inne potrzeby. Druga sprawa to klimat, który miał ogromne znaczenie. Jeśli zaczynaliśmy trening o godz. 10-11, to kończyliśmy go w największym upale.  To, co mi się nie podoba z perspektywy czasu, zamiast siedzieć cicho, mamy odbicie piłeczki i wręcz atak na piłkarzy: my zrobiliśmy wszystko, a to wy byliście nie najlepsi - kończy Koźmiński.
Redakcja meczyki.pl
Kamil Kaczmarek31 Aug 2018 · 08:12
Źródło: onet.pl

Przeczytaj również