Wiceprezydent Leicester: Kilka lat temu Vardy przychodził pijany na treningi

Vardy jest jedną z największych gwiazd nowego mistrza Anglii. Dzięki wspaniałej grze awansował też do drużyny narodowej, z którą zapewne weźmie udział w zbliżających się mistrzostwach Europy.

Początki 29-letniego snajpera w Leicester nie były jednak różowe. Piłkarz nie potrafił sobie poradzić po niespodziewanym transferze z Fleetwood Town. Grające wówczas w Championship "Lisy" za piłkarza z piątej ligi zapłaciły aż milion funtów.

- Rozmawiałem o Vardym z ówczesnym menedżerem Nigelem Pearsonem i szefem scoutów Stevem Walshem, a potem przejrzałem raporty na jego temat. Uwierzyłem, że to może być świetny transfer. Potem zapytałem Pearsona i Walsha kogo by kupili, gdyby mogli wydać tylko milion funtów. Odpowiedzieli, że Vardy'ego. Wtedy zdecydowaliśmy się na ten transfer. Kibice nie mogli zrozumieć, że zapłaciliśmy milion funtów za piłkarza z piątej ligi. Dzwonili do mnie i pytali, czy oszalałem - wspomina Srivaddhanaprabha.

- Po transferze Vardy dziękował mi, że go kupiliśmy. Jego życie się zmieniło, bo trafił z niskiej ligi bezpośrednio do Championship. Nigdy wcześniej nie miał tak dużo pieniędzy, ale nie potrafił sobie z nimi radzić. Pił każdego dnia i regularnie przychodził pijany na treningi. Nie mieliśmy pojęcia, co z tym zrobić - nie ukrywa wiceprezydent Leicester City.

- Musiałem z nim porozmawiać. Zapytałem się go, czy chce zakończyć swoją karierę w taki sposób. Wtedy odpowiedział, że nie wie, co robić ze swoim życiem, bo nigdy wcześniej tyle nie zarabiał. Pytałem go wtedy o jego cele i marzenia. Powiedziałem też, że klub w niego zainwestował, więc teraz powinien się odpłacić. Przestał z dnia na dzień i postawił na ciężki trening. Zmienił się na lepsze. Nie mieliśmy pojęcia, że może grać aż tak dobrze - kończy Srivaddhanaprabha.

Vardy w tym sezonie wystąpił w 36 meczach Leicester we wszystkich rozgrywkach. Strzelił w nich 22 gole i zanotował osiem asyst.