Wielki dzień akademii Manchesteru United. Ten Hag dostał do ręki diament. "Następne 10 lat może być jego"

Wielki dzień akademii Manchesteru United. Ten Hag dostał do ręki diament. "Następne 10 lat może być jego"
Craig Thomas / pressfocus
Erik Ten Hag już chyba pojął, że musi środek pola budować wokół 18-letniego Kobbiego Mainoo. Rzadko zdarza się, żeby piłkarz w takim wieku wszedł do Premier League z drzwiami i futryną, a tak właśnie wyglądał gol w 97. minucie meczu z Wolves. Chłopak zrobił to z takim rozmachem, że od razu przekierował dyskusję na to, co w Manchesterze dobre zamiast znowu rozgrzebywać braki i mankamenty.
To był wielki dzień akademii. Manchester jest jedynym klubem w Anglii, który może pochwalić się tym, że od 1937 roku zawsze miał w składzie co najmniej jednego wychowanka, a teraz z dumą mógł przypomnieć, że trzech z nich strzeliło na Molineux gole. Marcus Rashford wyrzucił z głowy uroki Belfastu i odwdzięczył się trenerowi za szansę, Scott McTominay w swoim stylu dał dobrą zmianę, a na końcu show ukradł Mainoo, któremu asystował inny wychowanek, Omari Forson. To on otworzył przestrzeń koledze, który zabawił się z obrońcami Wolves jakby dalej był na boisku treningowym Carrington.
Dalsza część tekstu pod wideo

Odrabianie czasu

Rasmus Hojlund mówi, że odkąd latem trafił do klubu, na korytarzach wszyscy mówili o Mainoo, choć wtedy jeszcze ocierał się o skład. Nie ma wątpliwości, że to w tym momencie największa perła akademii, a teraz też odpowiedź na braki Manchesteru. Wyraz twarzy Ten Haga po meczu z Wolves mówił wszystko: to była mieszanka zaskoczenia, ulgi i duma z tego, że w tym trudnym spotkaniu jego wybory wreszcie się obroniły. Manchester wyszedł najmocniejszym składem w tym sezonie. Pierwsza połowa pokazała, ile jakości jest w tej drużynie i że jeśli wypracuje stabilność i regularność, to znowu wskoczy na dobre tory. Gdyby nie gol Mainoo, znowu sporo byłoby narzekań na pogubienie w drugiej połowie i zremisowanie meczu, który był już wygrany.
Żaden inny klub w ostatnich latach nie miał tylu wygranych meczów w ostatniej minucie po golu wychowanka, w dodatku zaledwie 18-letniego. To, co teraz zrobił Mainoo wcześniej przerabiał już Alejandro Garnacho (vs Fulham, 2022 rok) i Marcus Rashford (vs Hull, 2016). Mecz z Wolves pokazał nam chłopaka gotowego na wielkie granie, a działo się to zaledwie rok po jego debiucie, gdy w meczu z Charlton w Pucharze Ligi często odbijał się od rywali, przegrywając pojedynki zwykłą fizycznością. Dzisiaj ten sam piłkarz doskonale wie, jak zastawiać piłkę i tylko można żałować, że w sezon wchodził z kontuzją, bo pewnie ten błysk zobaczylibyśmy już wcześniej.

Gwiazdka z nieba

Manchester będzie go teraz eksponował przy każdej nadarzającej się okazji. Akademia United w ostatnich latach zbierała gromy, bo rywal z City lekko im pod tym względem odjechał. Nie pomagały też przytyki w kierunku infastruktury, jak te w wywiadzie Ronaldo u Morgana. Flagowa postać akademii, czyli Rashford, w tym roku przygasł, więc tak naprawdę Mainoo spada teraz wszystkim z nieba. Wychowany w klubie od wieku dziewięciolatka, przechodzący kolejne szczeble w reprezentacji, do tego z nagrodą Jimmy’ego Murphy’ego dla najlepszego nastolatka klubie w 2023 roku - ta układanka nie ma wad, to jest po prostu naturalny rozwój piłkarza, który jest za dobry, by zginąć w tłumie.
Kobbie Mainoo
ANP / pressfocus
Mainoo już latem typowany był na objawienie tego sezonu Premier League. Ten Hag zachwycał się nastolatkiem podczas tournée w Stanach Zjednoczonych. Młokos świetnie wyglądał w sparingu z Arsenalem i wydawało się, że u boku Casemiro będzie rósł jak na drożdżach. Uraz w meczu z Realem Madryt wykluczył go aż do grudnia, gdy Manchester męczył się z rywalami, zewnętrzną presją i coraz większą liczbą kontuzji. Nie było przecież choćby Casemiro. Dopiero teraz widzimy, jak dobrze może funkcjonować współpraca Mainoo z Brazylijczykiem. Mając bezpiecznik za plecami, 18-latek jest w stani zagrać “piętro” wyżej, może mocniej wyrażać siebie, trochę ryzykować i grać tak naprawdę na pozycji “numer 8”, co dodaje Manchesterowi dodatkowy atut.

Kaganiec Giggsa

Piłkarze Erika Ten Haga w tym roku kalendarzowym jeszcze nie przegrali meczu. Mainoo w styczniu został wybrany najlepszym graczem klubu, strzelił gola w Pucharze Anglii z Newport, ale dopiero bramka przeciwko Wolves wyniesie go na inny poziom zainteresowania. Gdyby nie ten nieprawdopodobny zryw w 97. minucie, w mediach znowu byłyby narzekanie, że Manchester nie potrafi dowieźć zwycięstwa do końca i że w drugiej połowie gaśnie. Zwycięstwo 4:3 zmienia narrację, bo mówi się o dobrym Rashfordzie, o współpracy z Shawem, albo o kluczowym powrocie Lisandro Martineza. Był taki moment w tamtym spotkaniu, gdy cała drużyna wydawała się stracić głowę, a jedynym, który zachował zimną krew, był Mainoo. Widzieliśmy to już zresztą jesienią w spotkaniu z Evertonem, gdy był najlepszy na boisku.
Teraz przez całą Anglię fruną zachwyty ekspertów, bo nawet lubiący pomarudzić Roy Keane nazywa go skarbem i gościem, który wychodzi na boisko jakby zagrał już w tej lidze ponad 200 spotkań. Erik Ten Hag jest świadomy tego szumu, więc zablokował wszystkie wywiady i aktywności medialne, w których Mainoo miałby brać udział. Ludzie wewnątrz klubu mówią, że to taktyka Alexa Fergusona, który identycznie postąpił z młodym Ryanem Giggsem, izolując go od mediów przez pierwsze lata kariery w Manchesterze. Premierowego wywiadu Walijczyk udzielił w 1994 roku dla BBC, czyli cztery lata po debiucie.
Na razie wyjątkiem była krótka rozmowa po meczu z Wolves dla stacji TNT, która płaci za pokazywanie ligi i która po prostu pewne rzeczy może wymuszać. Mainoo stanął obok Bruno Fernandesa, a ten powiedział wprost.
- Już dawno mówiłem moim znajomym, którzy oglądali mecze młodzieżowe Manchesteru, by patrzyli tylko na jednego chłopaka. On jest wyjątkowy.
Kobbie Mainoo (Manchester United) celebruje bramkę z kolegami
Źródło: Gareth Evans / PressFocus
Ciekawe jest też to, że Mainoo dalej mieszka z rodzicami, a samochód parkuje na parkingu akademii, choć już dawno przysługuje mu wjazd do części drużyny seniorów. Gary Neville nie ma wątpliwości:
- Ten chłopak pod każdym względem wygląda jakby już szykował się, że przez następne 10 lat może mieć świat u swoich stóp.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.
Kobbie Mainoo
News Images / pressfocus

Przeczytaj również