Wielki dzień akademii Manchesteru United. Ten Hag dostał do ręki diament. "Następne 10 lat może być jego"
Erik Ten Hag już chyba pojął, że musi środek pola budować wokół 18-letniego Kobbiego Mainoo. Rzadko zdarza się, żeby piłkarz w takim wieku wszedł do Premier League z drzwiami i futryną, a tak właśnie wyglądał gol w 97. minucie meczu z Wolves. Chłopak zrobił to z takim rozmachem, że od razu przekierował dyskusję na to, co w Manchesterze dobre zamiast znowu rozgrzebywać braki i mankamenty.
To był wielki dzień akademii. Manchester jest jedynym klubem w Anglii, który może pochwalić się tym, że od 1937 roku zawsze miał w składzie co najmniej jednego wychowanka, a teraz z dumą mógł przypomnieć, że trzech z nich strzeliło na Molineux gole. Marcus Rashford wyrzucił z głowy uroki Belfastu i odwdzięczył się trenerowi za szansę, Scott McTominay w swoim stylu dał dobrą zmianę, a na końcu show ukradł Mainoo, któremu asystował inny wychowanek, Omari Forson. To on otworzył przestrzeń koledze, który zabawił się z obrońcami Wolves jakby dalej był na boisku treningowym Carrington.
Odrabianie czasu
Rasmus Hojlund mówi, że odkąd latem trafił do klubu, na korytarzach wszyscy mówili o Mainoo, choć wtedy jeszcze ocierał się o skład. Nie ma wątpliwości, że to w tym momencie największa perła akademii, a teraz też odpowiedź na braki Manchesteru. Wyraz twarzy Ten Haga po meczu z Wolves mówił wszystko: to była mieszanka zaskoczenia, ulgi i duma z tego, że w tym trudnym spotkaniu jego wybory wreszcie się obroniły. Manchester wyszedł najmocniejszym składem w tym sezonie. Pierwsza połowa pokazała, ile jakości jest w tej drużynie i że jeśli wypracuje stabilność i regularność, to znowu wskoczy na dobre tory. Gdyby nie gol Mainoo, znowu sporo byłoby narzekań na pogubienie w drugiej połowie i zremisowanie meczu, który był już wygrany.
Żaden inny klub w ostatnich latach nie miał tylu wygranych meczów w ostatniej minucie po golu wychowanka, w dodatku zaledwie 18-letniego. To, co teraz zrobił Mainoo wcześniej przerabiał już Alejandro Garnacho (vs Fulham, 2022 rok) i Marcus Rashford (vs Hull, 2016). Mecz z Wolves pokazał nam chłopaka gotowego na wielkie granie, a działo się to zaledwie rok po jego debiucie, gdy w meczu z Charlton w Pucharze Ligi często odbijał się od rywali, przegrywając pojedynki zwykłą fizycznością. Dzisiaj ten sam piłkarz doskonale wie, jak zastawiać piłkę i tylko można żałować, że w sezon wchodził z kontuzją, bo pewnie ten błysk zobaczylibyśmy już wcześniej.
Gwiazdka z nieba
Manchester będzie go teraz eksponował przy każdej nadarzającej się okazji. Akademia United w ostatnich latach zbierała gromy, bo rywal z City lekko im pod tym względem odjechał. Nie pomagały też przytyki w kierunku infastruktury, jak te w wywiadzie Ronaldo u Morgana. Flagowa postać akademii, czyli Rashford, w tym roku przygasł, więc tak naprawdę Mainoo spada teraz wszystkim z nieba. Wychowany w klubie od wieku dziewięciolatka, przechodzący kolejne szczeble w reprezentacji, do tego z nagrodą Jimmy’ego Murphy’ego dla najlepszego nastolatka klubie w 2023 roku - ta układanka nie ma wad, to jest po prostu naturalny rozwój piłkarza, który jest za dobry, by zginąć w tłumie.
Mainoo już latem typowany był na objawienie tego sezonu Premier League. Ten Hag zachwycał się nastolatkiem podczas tournée w Stanach Zjednoczonych. Młokos świetnie wyglądał w sparingu z Arsenalem i wydawało się, że u boku Casemiro będzie rósł jak na drożdżach. Uraz w meczu z Realem Madryt wykluczył go aż do grudnia, gdy Manchester męczył się z rywalami, zewnętrzną presją i coraz większą liczbą kontuzji. Nie było przecież choćby Casemiro. Dopiero teraz widzimy, jak dobrze może funkcjonować współpraca Mainoo z Brazylijczykiem. Mając bezpiecznik za plecami, 18-latek jest w stani zagrać “piętro” wyżej, może mocniej wyrażać siebie, trochę ryzykować i grać tak naprawdę na pozycji “numer 8”, co dodaje Manchesterowi dodatkowy atut.
Kaganiec Giggsa
Piłkarze Erika Ten Haga w tym roku kalendarzowym jeszcze nie przegrali meczu. Mainoo w styczniu został wybrany najlepszym graczem klubu, strzelił gola w Pucharze Anglii z Newport, ale dopiero bramka przeciwko Wolves wyniesie go na inny poziom zainteresowania. Gdyby nie ten nieprawdopodobny zryw w 97. minucie, w mediach znowu byłyby narzekanie, że Manchester nie potrafi dowieźć zwycięstwa do końca i że w drugiej połowie gaśnie. Zwycięstwo 4:3 zmienia narrację, bo mówi się o dobrym Rashfordzie, o współpracy z Shawem, albo o kluczowym powrocie Lisandro Martineza. Był taki moment w tamtym spotkaniu, gdy cała drużyna wydawała się stracić głowę, a jedynym, który zachował zimną krew, był Mainoo. Widzieliśmy to już zresztą jesienią w spotkaniu z Evertonem, gdy był najlepszy na boisku.
Teraz przez całą Anglię fruną zachwyty ekspertów, bo nawet lubiący pomarudzić Roy Keane nazywa go skarbem i gościem, który wychodzi na boisko jakby zagrał już w tej lidze ponad 200 spotkań. Erik Ten Hag jest świadomy tego szumu, więc zablokował wszystkie wywiady i aktywności medialne, w których Mainoo miałby brać udział. Ludzie wewnątrz klubu mówią, że to taktyka Alexa Fergusona, który identycznie postąpił z młodym Ryanem Giggsem, izolując go od mediów przez pierwsze lata kariery w Manchesterze. Premierowego wywiadu Walijczyk udzielił w 1994 roku dla BBC, czyli cztery lata po debiucie.
Na razie wyjątkiem była krótka rozmowa po meczu z Wolves dla stacji TNT, która płaci za pokazywanie ligi i która po prostu pewne rzeczy może wymuszać. Mainoo stanął obok Bruno Fernandesa, a ten powiedział wprost.
- Już dawno mówiłem moim znajomym, którzy oglądali mecze młodzieżowe Manchesteru, by patrzyli tylko na jednego chłopaka. On jest wyjątkowy.
Ciekawe jest też to, że Mainoo dalej mieszka z rodzicami, a samochód parkuje na parkingu akademii, choć już dawno przysługuje mu wjazd do części drużyny seniorów. Gary Neville nie ma wątpliwości:
- Ten chłopak pod każdym względem wygląda jakby już szykował się, że przez następne 10 lat może mieć świat u swoich stóp.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.