Wygrani i przegrani meczu Polski z Estonią. "Ile można? Czas posadzić go na ławce"

Wygrani i przegrani meczu Polski z Estonią. "Ile można? Czas posadzić go na ławce"
Adam Starszynski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński22 Mar · 09:03
Powoli opadają emocje związane z meczem Polski przeciwko Estonii (5:1), a my, już trochę bardziej na chłodno, bierzemy pod lupę piłkarzy, których można przydzielić po starciu na Stadionie Narodowym do dwóch kategorii - wygranych oraz przegranych. Kto coś zyskał? Kto stracił? Sprawdzamy.
Nie mogło być inaczej. Estonia, zgodnie z przewidywaniami, okazała się rywalem wyjątkowo słabym, co musieli wykorzystać podopieczni Michała Probierza. 5:1 to najmniejszy wymiar kary, ale nawet po takim spacerku da się znaleźć kilku graczy, którzy zawiedli.
Dalsza część tekstu pod wideo

Najwięksi przegrani

Jan Bednarek

Zawodnik, który przyciąga kłopoty. Można odnieść wrażenie, że niemal zawsze, kiedy już Bednarek wychodzi na murawę z orzełkiem na piersi, trzymają się go błędy. Nawet w meczu z fatalną Estonią, grającą przecież od 27. minuty w osłabieniu, zawodnik Southampton musiał maczać palce przy utracie gola. Może wcześniej grał solidnie, bo i rywale praktycznie nie zbliżali się pod nasze pole karne, ale wystarczyła im jedna akcja, żeby 27-latek znów się “popisał”. A przecież prawdziwy test czeka na biało-czerwonych we wtorek, gdy trzeba będzie zagrać ze zdecydowanie silniejszą Walią.
Czy z Bednarkiem w składzie? Szczerze? Oby nie. Mamy do dyspozycji Bartosza Salamona. Jest Paweł Bochniewicz. Obie te opcje wydają się, przynajmniej na papierze, lepsze. Bardziej pewne. Trudno pozostawić po sobie niesmak, gdy gra się ze dziesiątkowaną Estonią, ale zawodnikowi Southampton i tak się to udało. Nie pierwszy raz. Ile można? Czas posadzić go na ławce.

Bartosz Slisz

Jeden z najsłabszych piłkarzy na murawie w polskim zespole. Momentami zapominaliśmy, że w ogóle jest na boisku, a kiedy już o sobie przypominał, to po jakiejś stracie czy złym zagraniu. Nie popisał się też przy straconym golu. Jasne, Slisz jako najniżej ustawiony pomocnik miał przede wszystkim zabezpieczać środkową strefę i trudno było oczekiwać, że będzie szarpał czy kreował, ale na tle tak fatalnej Estonii i tak powinien dać reprezentacji więcej spokoju oraz jakości. Tu zgadzamy się ze Zbigniewem Bońkiem, który na kanale Meczyki.pl na YouTube mówił po meczu tak:
- Bartosz Slisz nie pasuje mi do całej koncepcji gry. Michał Probierz lubi, jak przyspiesza się grę, a on tego nie robi. Ciężko było mu dziś znaleźć miejsce na boisku. Mogło być to spowodowane tym, że przyjechał późno i był trochę przemęczony.
Jeśli dla Slisza był to jakiś test, to raczej go nie zdał. Trudno przewidzieć, co zrobi Michał Probierz, ale wydaje się, że przed meczem ze Szkocją urosły szanse innych defensywnych pomocników - Tarasa Romanczuka oraz Damiana Szymańskiego.
Bartosz Slisz
Adam Starszynski / pressfocus

Karol Świderski

Chociaż Adam Buksa i Krzysztof Piątek w obecnym sezonie spisują się naprawdę świetnie, miejsce w ataku obok Roberta Lewandowskiego zajął ostatecznie Karol Świderski. Taka decyzja selekcjonera była jak najbardziej logiczna, bo choć napastnik Hellasu Verona w klubie aż tak nie błyszczy, to wielokrotnie wykorzystywał już swoje szanse w kadrze. Zapracował więc na zaufanie i trudno dziwić się, że wyszedł od pierwszej minuty na mecz z Estonią. Czy jednak zagrał dobrze? No nie. Wychodziło mu niewiele.
Teraz Michał Probierz stanie więc przed dylematem. Czy znów postawić na Świderskiego i liczyć na to, że tym razem da zespołowi więcej? A może jednak puścić w bój Buksę lub Piątka, będących po prostu w lepszej formie? Nie będzie to łatwa decyzja, ale w czwartkowy wieczór snajper Hellasu raczej nie polepszył swoich notowań.

Matty Cash

Niesamowity pechowiec. Najpierw Cash mógł czuć się delikatnie rozczarowany, bo nie znalazł się w wyjściowym składzie, a kiedy w przerwie zastąpił mającego problemy zdrowotne Frankowskiego, i miał okazję do udowodnienia swojej wartości, chwilę później sam złapał kontuzję. Póki co przygoda gracza Aston Villi z reprezentacją Polski, z naciskiem na ostatnie miesiące, nie układa się najlepiej.
Przed meczem z Walią możemy obawiać się o naszą prawą flankę, bo zarówno Cash, jak i wspomniany Frankowski, zmagają się z urazami.
- Jeśli chodzi o Matty'ego Casha, to wygląda to trochę gorzej niż w przypadku Frankowskiego. Podejmiemy decyzję z lekarzem, co dalej. Ale dlatego powoływaliśmy po trzech wahadłowych - mówił w rozmowie z TVP Sport selekcjoner, Michał Probierz.

Najwięksi wygrani

Nicola Zalewski

Można było mieć wątpliwości, czy Zalewski w ogóle znajdzie się w pierwszej jedenastce na mecz z Estonią, a on nie tylko zagrał w podstawowym składzie, ale był najlepszym piłkarzem polskiej kadry. Co rusz biało-czerwoni grali jego flanką, a on szarżował, dryblował, szukał dośrodkowań. Początkowo brakowało mu jeszcze trochę zimnej głowy i precyzji, ale w końcu zaczął dawać konkrety. To po dwóch faulach na nim z boiska wyleciał Paskotsi, a potem zawodnik Romy maczał jeszcze palce przy trzech golach dla biało-czerwonych. Asystował Zielińskiemu, dogrywał do Szymańskiego, a po wstrzelonej przez niego w pole karne piłce samobójczą bramkę zdobył Mets.
Zalewski kolejny raz potwierdził swoją przydatność w kadrze, bo równie dobrze wyglądał w listopadzie. Na teraz to zatem pewniak do pierwszej jedenastki.
Nicola Zalewski
Mateusz Porzucek / pressfocus

Jakub Piotrowski

Piotrowski, podobnie jak wspomniany Zalewski, nie mógł czuć się pewniakiem do występu w podstawowym składzie. Wystarczyły jednak 72 minuty rozegrane przeciwko Estonii i teraz nikt chyba nie podważa tego, że pomocnik Łudogorca zasługuje na grę z orzełkiem na piersi. W dużym wymiarze. 26-latek był niezwykle aktywny, pomagał w rozegraniu, podłączał się do akcji ofensywnych. Dorzucił też konkrety. Najpierw zaliczył kapitalną asystę przy golu Przemysława Frankowskiego, a w drugiej połowie huknął z dystansu i podwyższył na 3:0.
Jeśli dla Piotrowskiego był to jakiś test, to zdał go na piątkę z plusem. Mecz z Walią już za kilka dni. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, urodzony w Toruniu pomocnik znów znajdzie się w pierwszym składzie biało-czerwonych. Po prostu na to zasłużył.

Michał Probierz

Selekcjoner reprezentacji Polski podjął przed meczem z Estonią kilka nieoczywistych decyzji i trzeba mu oddać, że miał nosa. Postawienie na Piotrowskiego choćby kosztem Sebastiana Szymańskiego, okazało się trafione. Pierwszy z wymienionych zagrał naprawdę znakomicie, a drugi wszedł z ławki i dobił rywali. Obecność w składzie głównego bohatera rywalizacji - Nicoli Zalewskiego - też nie była taka pewna. Probierz postawił jednak na piłkarza Romy i był to jak najbardziej dobry wybór.
Na siłę oczywiście moglibyśmy doczepić się do kilku decyzji selekcjonera, ale po fakcie każdy jest mądrzejszy. Czy wysłanie w bój Bednarka i Slisza było szczególnie kontrowersyjne? Raczej nie. Czy warto wyciągnąć wnioski z występów obu tych graczy? Jak najbardziej.
Michał Probierz w meczu Polska - Estonia
Rafal Oleksiewicz / pressfocus

Przeczytaj również