Wygrani i przegrani minionego sezonu. Koeman i Neymar mają komu zazdrościć. Trzech Polaków na liście

Wygrani i przegrani minionego sezonu. Koeman i Neymar mają komu zazdrościć. Trzech Polaków na liście
youtube+pressfocus
Pięć najlepszych lig w Europie w weekend rozdało wszystkie karty i zamknęło sezon 2020/21. Kto zasługuje na miano największych wygranych i przegranych rozgrywek? Ci, którzy wręcz skompromitowali się na ostatniej prostej do sukcesu, mają czego żałować.
To był naprawdę wyjątkowy sezon, właściwie we wszystkich czołowych ligach, od Anglii po Francję. Do samego finiszu trwała rywalizacja o tytuł w La Liga i Ligue 1. W Serie A i Premier League byliśmy świadkami emocjonującej batalii o awans do Ligi Mistrzów i innych pucharów. W Bundeslidze do końca ważyły się losy rekordu Roberta Lewandowskiego, a karierę w Dortmundzie efektownie i uroczyście zamknął Łukasz Piszczek. Na nudę narzekać absolutnie nie mogliśmy. Szczególnie, że we wrześniu ubiegłego roku mało kto mógł spodziewać się utraty mistrzostwa Francji przez PSG. Albo balansującego na granicy Champions League Juventusu, który w najważniejszym spotkaniu radził sobie bez siedzącego na ławce Cristiano Ronaldo.
Dalsza część tekstu pod wideo
Podsumujmy zatem miniony sezon zestawieniem największych wygranych i przegranych spośród lig TOP5. Postaraliśmy się nie iść na łatwiznę i w niektórych miejscach myśleć nieszablonowo. W efekcie tego umieściliśmy na poniższej liście łącznie zarówno kluby, jak i poszczególnych piłkarzy oraz trenerów. Po czterech przedstawicieli (dwóch wygranych, dwóch przegranych) każdej z lig. Było z czego wybierać.

WYGRANI

Bundesliga: Robert Lewandowski
Niektóre oczywiste kandydatury pominęliśmy, ale Robert Lewandowski po prostu musiał się tutaj znaleźć. Kapitan reprezentacji Polski został wybrany najlepszym piłkarzem ubiegłego roku, ale nie zamierzał zwalniać tempa. Dokonał niemożliwego, najpierw wyrównując, a następnie przebijając niesamowite osiągnięcie Gerda Muellera sprzed kilkudziesięciu lat. 41 goli to kosmiczny rezultat. “Lewy” znokautował konkurencję, zgarnął też Europejskiego Złotego Buta, a patrząc drużynowo - poprowadził Bayern do kolejnego tytułu mistrzowskiego. A kto wie, jakie wykręciłby wyniki i co zrobiłby dla Bawarczyków w Champions League, gdyby nie pechowy uraz kolana odniesiony w spotkaniu z Andorą. Mistrz. Oby na Euro też swoje nastrzelał.
Bundesliga: Edin Terzić
W 2012 r. Edin Terzić jako kibic oglądał jak Borussia Dortmund wygrywa Puchar Niemiec po zwycięstwie z Bayernem. Dziewięć lat później ten sam Terzić w roli trenera ukochanego klubu poprowadził go do kolejnego pucharowego skalpu. 38-latek wykonał w Dortmundzie niesamowitą robotę. Przejął drużynę w trakcie sezonu, odbudował ją i doszlusował nie tylko do triumfu w DFB Pokal, ale także kolejnej edycji Ligi Mistrzów, tym samym właściwie ratując finanse Borussii. Wielka szkoda, że nie dostanie szansy na dłużej.
Premier League: Ole Gunnar Solskjaer
Odkąd Solskjaer objął pierwszy zespół Manchesteru United wielokrotnie był wyszydzany i typowany do rychłego zwolnienia. Gdy odpadł z Ligi Mistrzów, chyba mało kto wątpił w powodzenie jego projektu. Ale Norweg się nie poddał i dziś może świętować wicemistrzostwo Anglii. Zasłużone, dodajmy. Jeżeli dołoży do tego jeszcze wygraną w Lidze Europy, będzie mógł mówić o niezwykle udanym sezonie. Choć kibice “Czerwonych Diabłów” nie mają co narzekać. Tym bardziej sam Solskjaer, który zdołał udowodnić, że jest menedżerem z wysokiej półki.
Premier League: John Stones
Grał bardzo rzadko, zwykle zawodził, a media przepowiadały mu transfer do Arsenalu lub powrót do Evertonu. Tak rysowała się sytuacja Johna Stonesa w Manchesterze City przed rozpoczęciem rozgrywek. Tymczasem Anglik wrócił na właściwe tory, stworzył z Rubenem Diasem zaporę niemal nie do przejścia i nagle stał się kluczowym elementem układanki Pepa Guardioli. Rozegrał świetny sezon, należał do najlepszych graczy City, czego efektem będzie miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Anglii na Euro. Nieprawdopodobny renesans formy.
Ligue 1: Lille
To chyba najsympatyczniejsza historia napisana w minionym sezonie we wszystkich czołowych ligach. Lille wyróżniamy w całości, bo to właśnie kolektyw był siłą sensacyjnego mistrza Francji. Klub z północy kraju zdetronizował PSG, choć zmagał się z problemami finansowymi, a jego trener prawdopodobnie po sezonie odejdzie, bo ma inne, lepsze oferty pracy. A jednak “Mastifom” się udało wdrapać na najwyższy stopień podium. Nie wyłożyli się na finiszu, wytrzymali ciśnienie. Złote medale zawisły na szyi Buraka Yilmaza i spółki wyjątkowo zasłużenie. Za takie wydarzenia kochamy futbol.
Ligue 1: Arkadiusz Milik
Gdyby nie gole polskiego napastnika, Marsylia pewnie tułałaby się w środku tabeli, a zamiast tego może wyczekiwać nowego sezonu Ligi Europy. Milik zaryzykował, opuszczając Napoli na rzecz OM, ale trafił w sam środek tarczy. Odnalazł się we Francji wyśmienicie. Strzelił dziewięć goli w Ligue 1, zdobył uznanie kibiców, zbudował właściwą formę na Euro. Wiosną należał do czołowych piłkarzy rozgrywek. Więcej soku z tej cytryny wycisnąć się nie dało. Wygrany przez wielkie “W”.
La Liga: Luis Suarez
Atletico Madryt miało na ławce niesamowitego “Cholo” Simeone, w środku obrony Stefana Savicia w życiowej formie, uniwersalnie znakomitego Marcosa Llorente, odrodzonego Yannicka Carrasco, pewnego Jana Oblaka, ale jeśli mamy wskazać głównego architekta mistrzostwa “Rojiblancos”, to musi być to Luis Suarez. Urugwajczyk, w paskudny sposób wykopany z Barcelony, udowodnił, że nadal jest snajperem z najwyższej półki. Potwierdził świetną formę strzelecką. Jego 21 goli stanowiło dla “Atleti” przepustkę do złota. Ronald Koeman może pluć sobie w brodę.
La Liga: Zinedine Zidane
Real Madryt nie obronił mistrzostwa Hiszpanii. Ale sam fakt, że właściwie do ostatnich minut sezonu o nie walczył, zasługuje na ogromny respekt. Zinedine Zidane cały sezon zmagał się z kłopotami kadrowymi. Liczba kilkudziesięciu kontuzji spowodowała, że rzadko kiedy mógł wystawić najbardziej optymalny skład. Szył z tego, co miał pod ręką. I uszył tytuł drugiej najlepszej drużyny w Hiszpanii, znacznie lepszej od Barcelony, którą dwukrotnie pokonał w El Clasico. A przecież w grudniu media chciały wyrzucać go z klubu. “Zizou” jest po prostu wielki. Nawet jeśli właśnie zakończył misję w Madrycie.
Serie A: Romelu Lukaku
Co to były za miesiące w wykonaniu piłkarza Interu! Jeśli ktokolwiek wątpił w to, że Romelu Lukaku zalicza się do ścisłej czołówki napastników na świecie, dziś właściwie pozostał bez argumentów. Belg rozegrał kapitalny sezon. 24 bramki i 10 asyst w Serie A były fundamentalne dla zdobycia przez “Nerazzurrich” Scudetto. Potężny snajper jest w życiowej formie. Pod okiem Antonio Conte osiągnął niebotyczny poziom. A przed nim przecież jeszcze mistrzostwa Europy.
Serie A: AC Milan
Milan, podobnie jak Lille, zasłużył na zbiorcze wyróżnienie. “Rossoneri” w imponującym stylu wywalczyli wicemistrzostwo Włoch. Mieli zadyszkę, nie zdołali utrzymać rewelacyjnej formy przez cały sezon, ale koniec końców dobili do brzegu na drugiej pozycji, bezpośrednio za lokalnym rywalem z Mediolanu. To była orkiestra z wieloma artystami - Franckiem Kessiem, Theo Hernandezem, Simonem Kjaerem, wreszcie Zlatanem Ibrahimoviciem i, przede wszystkim, Stefano Piolim. Zwalnianym z Milanu jeszcze przed zatrudnieniem, dziś ojcem największych sukcesów klubu od lat.

PRZEGRANI

Bundesliga: Eintracht Frankfurt
Eintracht powinien zamknąć ten pozytywny sezon awansem do Ligi Mistrzów. Ba, wręcz musiał to zrobić! Piłkarze z Frankfurtu postanowili jednak wyłożyć się w najbardziej żenujący z możliwych sposobów - przegrali mecz w Gelsenkirchen. Porażka z Schalke wyautowała ich poza czołową czwórkę, w efekcie czego znów pozostanie im jedynie rywalizacja w Lidze Europy. Inna sprawa, że podopieczni Adiego Huettera zaczęli gorzej grać odkąd dowiedzieli się o odejściu trenera do Gladbach. Futbol bywa przewrotny. Następca Huettera będzie prawdopodobnie odpowiedzialny za przebudowę zespołu. Ale trzymamy kciuki za Eintracht - to budzący sympatię, ambitny i przyjemny dla oka projekt.
Bundesliga: Schalke
Można by było określić spadek Schalke jako coś niewytłumaczalnego, ale właściwie relegacja ekipy z Gelsenkirchen stanowi podsumowanie tego, co działo się w klubie ostatnimi czasy. S04 zanotowało nieprawdopodobny regres. Miniony sezon okazał się zwyczajnie kompromitujący dla tak zasłużonej drużyny. “Die Koenigsblauen” dostali zimny prysznic. Oby podziałał na nich bardziej korzystnie niż na HSV. Na razie czas na rozpoczętą już rewolucję nie tylko wewnątrz zespołu, ale i całego klubu. Lepiej późno niż wcale.
Premier League: Leicester
“Lisy” dokonały rzadkiej sztuki - drugi rok z rzędu zaliczyły spektakularną wywrotkę na finiszu sezonu, wypadając z czołowej czwórki i znów nie awansując do Ligi Mistrzów. Puchar Anglii pozostał im jedynie na osłodę. Warto także przypomnieć okoliczności, w których Leicester się skompromitowało. Walcząc o TOP4, najpierw ulegli grającemu o nic Newcastle, dając sobie wbić cztery gole, a następnie przegrali w ostatniej kolejce z Tottenhamem, prowadząc 2:1 i kontrolując przebieg spotkania. Tak brutalnie się wywrócić też trzeba umieć.
Premier League: Arsenal
Gdyby spojrzeć na tabelę Premier League za okres od Bożego Narodzenia, Arsenal byłby na drugim miejscu. Ale niestety dla “Kanonierów” - takie zestawienie nie ma żadnego znaczenia. Liczy się efekt końcowy, a ten jest dla londyńczyków katastrofalny. Klub z Emirates po raz pierwszy od ćwierćwiecza nie zagra w żadnym z europejskich pucharów. A może wyjdzie im to na dobre? Nad Arsenalem wisi bowiem zbliżająca się rewolucja kadrowa. A przynajmniej takową się zapowiada. Więcej o planowanych gruntownych zmianach w AFC przeczytacie TUTAJ. https://www.meczyki.pl/newsy/liderzy-chca-odejsc-pol-kadry-do-wymiany-duza-lista-zyczen-i-ambitne-plany-transferowe-rewolucja-w-arsenalu/165745-n
Ligue 1: Neymar
Klęska PSG na własnym podwórku ma kilka twarzy, ale najdobitniej o słabym sezonie “Les Parisiens” świadczą statystyki Neymara. Brazylijczyk wykręcił w tym sezonie identyczny bilans bramkowy jak… Arek Milik. Dziewięć goli to w jego przypadku bardzo przeciętny rezultat. Jasne, “Ney” miał problemy zdrowotne, lecz na przestrzeni całych rozgrywek dał drużynie zdecydowanie zbyt mało. Zawodził w decydujących, przegranych meczach - z Lille, Monaco, Lyonem, Marsylią.
Ligue 1: Olympique Lyon
Lyon pozazdrościł zawodnikom Leicester. “Olimpijczycy” najpierw wypuścili z rąk dwubramkowe prowadzenie z Lille w 34. kolejce, przez co stracili szansę na tytuł mistrzowski. W ostatniej kolejce zaś piłkarze Rudiego Garcii postanowili powtórzyć ten wyczyn w starciu z nie grającą o nic Niceą. I w ten sposób znaleźli się zaledwie na czwartym miejscu w tabeli, choć większość sezonu spędzili w czołowej trójce. Frajerstwo na sporą skalę.
La Liga: Ronald Koeman
Ocena pracy Holendra w trakcie rozgrywek zmieniała się jak w kalejdoskopie, lecz ogólne jej podsumowanie wypada dla Koemana zdecydowanie negatywnie. Bo fakty są takie, że trener Barcelony postanowił, po pierwsze, za bezcen pozbyć się z klubu czołowego piłkarza, który zdobył mistrzostwo w barwach ligowego rywala. Po drugie, przegrał tytuł w kuriozalny sposób, bo na ostatniej prostej to właśnie Barcelona miała najkorzystniejszy układ gier. Przeszkodami nie do pokonania były jednak ekipy Levante i Celty Vigo. Koeman sporo na Camp Nou namieszał, ale na brawa nie zasłużył. Puchar Króla to za mało.
La Liga: Eden Hazard
Minął kolejny rok Belga w Madrycie, a on nadal nie rozwinął skrzydeł. Nie podbił ligi hiszpańskiej i wszystko wskazuje na to, że już tego nie dokona. Hazardowi wyjątkowo szwankowało zdrowie, a gdy grał, to nie potrafił wspiąć się na wyżyny umiejętności, którymi błyszczał w barwach Chelsea. Media wieszczą rychłą sprzedaż Edena przez Real. I to właściwie jedyne sensowne rozwiązanie. Najgorszy transfer w historii Primera Division? W historii futbolu? Odpowiedzcie sobie sami.
Serie A: Napoli
Anglia ma Leicester, Francja ma Lyon, a Włochy mają Napoli. “Azzurri” byli o kilka centymetrów od awansu do Ligi Mistrzów, bo właśnie tyle zabrakło Andrei Petagni, by skierować piłkę do siatki w doliczonym czasie gry meczu z Hellasem. Nie wyszło. Neapolitańczycy grzecznie przepuścili w kolejce do Champions League odwiecznego rywala z Turynu, zaliczając nieprawdopodobną wtopę pół kroku przed metą. Do definicji przegranych pasują jak ulał, choć sezon mieli naprawdę niezły.
Serie A: Kamil Glik
Andrea Pirlo uciekł od miana przegranego dramatyczną, lecz pozytywną końcówką sezonu. Nieco polonocentrycznie wskazujemy więc na Kamila Glika. Filar reprezentacji Polski wrócił do Serie A po latach gry dla Monaco i z miejsca dostał za zadanie dowodzenie defensywą Benevento. Skończyło się spadkiem “Czarownic” ligę niżej tuż po awansie. Glik miał słaby sezon - był elektryczny, niepewny i skory do popełniania prostych błędów. Ambicją i charakterem nie da się ukryć wszystkich mankamentów. Ogromne rozczarowanie dla doświadczonego defensora.
***
Prawdę mówiąc, powyższą listę dałoby radę powiększyć przynajmniej dwukrotnie. Na myśl przychodzą m.in.: Wolfsburg, Marcelo Bielsa, Niko Kovac, Youssef En-Nesyri i Antonio Conte po stronie wygranych, czy Gladbach, Jose Mourinho, Mauro Icardi, Ronaldo (brazylijski, właściciel Valladolid) i Josep Maria Bartomeu wśród przegranych. Dajcie znać, jak Wy byście ułożyli własne zestawienia! A tymczasem - Liga Europy, Liga Mistrzów i Euro. Za długo się nie ponudzimy.

Przeczytaj również