Wyrzut sumienia Pepa Guardioli robi furorę w Niemczech. Hiszpan naprawdę ma czego żałować

Wyrzut sumienia Pepa Guardioli robi furorę w Niemczech. Hiszpan naprawdę ma czego żałować
Xinhua / PressFocus
Pep Guardiola z niego zrezygnował, choć sam ma notoryczne problemy z obsadą pozycji lewego obrońcy. Angelino nigdy nie dostał prawdziwej szansy w Manchesterze City, ale wydaje się tym zupełnie nie przejmować. Właśnie robi furorę w Niemczech i pokazuje, że hiszpański menedżer popełnił błąd.
Mimo że Guardiola zgromadził na Etihad Stadium całą plejadę gwiazd, w jego zespole wciąż można zauważyć pewne braki. Te dotyczą szczególnie defensywy, a jedną z takich pozycji jest bez wątpienia lewa obrona. Tak naprawdę 49-latek ma tam do dyspozycji jedynie chimerycznego i kontuzjogennego Benjamina Mendy’ego oraz przekwalifikowanego ze środka pomocy Ołeksandra Zinczenkę. Tym bardziej dziwić powinien więc fakt, że tak doświadczony trener łatwo pozwolił odejść piłkarzowi, który z City związany był już od wieku juniorskiego. W seniorach “Obywateli” Angelino jednak nigdy nie zaistniał, nie licząc pojedynczych epizodów z poprzedniego sezonu. Z kolei w barwach RB Lipsk przechodzi samego siebie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Podróżnik

Sprowadzony do Anglii w wieku 16 lat Hiszpan do pewnego momentu był przykładem typowego piłkarza będącego w strukturach wielkiego klubu i rzucanego na wypożyczenia po całej Europie, a w jego przypadku nawet i świecie. Czas spędzony w New York City FC, Gironie i Mallorce nie należał jednak dla Hiszpana do zbytnio udanych. 23-latek na dobre odnalazł się dopiero w NAC Breda, dla którego w sezonie 2017/2018 zanotował w sumie trzy gole i siedem asyst. Jego dobra postawa w przeciętnej holenderskiej drużynie pozwoliła mu się wypromować wyżej - do PSV Eindhoven. Na Philips Stadion trafił latem 2018 roku za około 5,5 miliona euro i z miejsca stał się filarem ekipy ówczesnego mistrza Holandii. Choć dla „Boeren” strzelił tylko raz, to pod względem asyst znacznie się poprawił, notując ich aż 12. Zasłużenie wybrano go do jedenastki sezonu Eredivisie.
Manchester City zwietrzył okazję i skorzystał z prawa do odkupu Hiszpana. Po powrocie do Anglii wydawało się, że wreszcie nadejdzie więc właściwy moment na zadomowienie się Angelino w pierwszym zespole “Obywateli”. Jego rola w drużynie Guardioli w pierwszej części ubiegłorocznych rozgrywek była jednak minimalna. Rozegrał sześć spotkań w Premier League i czterokrotnie dostał szansę w pucharach.
- City to klasowa drużyna z drogimi piłkarzami. Uważam, że nie miałby tam szans na awans w hierarchii. Owszem, w Eindhoven pokazał niezłe umiejętności, ale te umiejętności pokazywał nie jeden gracz ligi angielskiej. Angelino może się wybić, będąc jedynie wypożyczanym do innych, coraz to bardziej klasowych klubów. Nie da się ukryć, Eredivisie to bardzo ofensywna liga, a taki zawodnik jak Hiszpan może mieć w niej tylko uciechę ze swoich umiejętności gry na flankach - przyznaje Mariusz Szymański z fanpage’a „PSV Poland”.

Korzystna reanimacja

Reanimacji kariery Angelino podjął się Julian Nagelsmann. Lewonożny piłkarz przeniósł się do Lipska pod sam koniec ostatniego zimowego okna transferowego, ale ostatecznie okazał się sporym wzmocnieniem późniejszego półfinalisty Ligi Mistrzów.
- Największym problemem dla Angelino w City był brak minut - często siedział na ławce albo na trybunach, co dla zawodnika, który sezon wcześniej rozegrał wszystkie możliwe mecze w Eredivisie, mogło być frustrujące. Nagelsmann dał mu przede wszystkim pewność siebie, a raczej zapewnił mu komfort psychiczny, że jest w nim pokładana wiara i podarował mu po prostu szansę pokazania umiejętności - uważa Karol Krakowiak z „RBLipsk.pl”.
Sukces ekipy ze wschodnich Niemiec w Lidze Mistrzów w minionym sezonie jest również po części zasługą Hiszpana. To on zanotował asystę najpierw przy trafieniu Marcela Sabitzera na 2:1 w 1/8 finału z Tottenhamem (3:1), a później w ćwierćfinale, przy zwycięskim golu Tylera Adamsa przeciwko Atletico. A choć w półfinale Lipsk musiał uznać wyższość PSG, Angelino i tak był jedną z najbarwniejszych postaci na boisku.
Przed nowym sezonem w Saksonii obawiano się, czy klub zdoła wypełnić lukę w ofensywie powstałą po odejściu do Chelsea Timo Wernera. Nieoczekiwanie świetnym następcą reprezentanta Niemiec w zdobywaniu bramek dla „Byków” okazał się właśnie hiszpański defensor, a właściwie nowoczesny wahadłowy. W obecnych rozgrywkach ma on już na koncie w sumie pięć goli - trzy w Bundeslidze oraz dwa w Lidze Mistrzów, co czyni go najlepszym strzelcem RB.
- Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę zadania, które jako wahadłowy ma w taktyce Nagelsmanna. To jest raczej przejmowanie roli skrzydłowych w ataku i wsparcie obrony, a nie de facto obrona bez piłki. Angelino wykorzystuje w wielu przypadkach nieuwagę obrońców, którzy zostawiają go bez krycia i potrafi ustawić się na tyle dobrze, że piłka prędzej czy później do niego trafi - tłumaczy Krakowiak.

Skrojony na miarę

Choć więc 23-latek początek sezonu notuje naprawdę świetny, nie można powiedzieć, że jest już gotowym materiałem na piłkarza ze światowego topu. Mimo że latem, kiedy Lipsk walczył o przedłużenie wypożyczenia z City, plany chciała pokrzyżować mu Barcelona, to wybór “Byków” powinien więc okazać się lepszym rozwiązaniem.
- On mi do Barcelony nie pasuje. Mam wrażenie, że Lipsk to idealny kierunek. Drużyna średnia, ale mająca sporo ambitnych piłkarzy. Niestety, Hiszpan wydaje się nie być graczem na miarę mistrzowskich drużyn. Nie zapowiadałbym go jako zdobywcy Ligi Mistrzów. Mimo bardzo dobrej gry w ofensywie, mam wrażenie, że posiada braki gry defensywnej, stąd nie będzie z niego światowego obrońcy, a jedynie solidny wybór dla zespołu ze średniej półki - uważa Szymański.
Angelino rzeczywiście musi nadal pracować nad lepszym zabezpieczaniem tyłów, lecz jego postawa w obecnym sezonie, szczególnie kiedy jest ustawiony nieco wyżej, robi spore wrażenie. Nic więc dziwnego, że przyszłość Hiszpana rysuje się w optymistycznych barwach.
- Jakiś czas temu Nagelsmann powiedział o tych jego brakach w grze obronnej. Ja tutaj się zdecydowanie zgadzam, że kiedy Lipsk gra czwórką w obronie i Hiszpan ma więcej zadań w defensywie, jego występy nie są aż tak spektakularne i z racji taktyki nie zapuszcza się tak często pod bramkę rywali. Jednak kiedy zespół ustawiony jest bardziej z myślą o grze ofensywnej, Angelino radzi sobie bardzo dobrze. Zdecydowanie ma więc on te kluczowe cechy, żeby odnaleźć się w największych klubach. Hiszpan jest zawodnikiem, który mógłby się odnaleźć w Barcelonie, gdzie dość duża waga przykładana jest do gry ofensywnej bocznych obrońców - sądzi Krakowiak.
Obaj panowie w jednym są więc zgodni. Angelino jako obrońca w ofensywie radzi sobie więcej niż solidnie. A to w świecie coraz większej mody na wahadłowych może się okazać dla niego prawdziwym El Dorado, z którego przez Lipsk trafi do najsłynniejszych klubów Europy. Pep Guardiola ma czego żałować.

Przeczytaj również