Z Lechem nie wyszło, ale transferu się doczekał. Helik wraca tam, gdzie go cenią. "Jasny punkt, solidna marka"

Z Lechem nie wyszło, ale transferu się doczekał. Helik wraca tam, gdzie go cenią. "Jasny punkt, solidna marka"
Rafal Rusek / PressFocus
Po letnich zawirowaniach transferowych Michał Helik wraca do gry w Championship. Udało mu się rzutem na taśmę odejść ze spadkowicza Barnsley. Teraz nadchodzi pora na potwierdzenie marki, którą zdołał sobie wyrobić na zapleczu Premier League.
Po dwóch latach spędzonych w angielskim Barnsley Michał Helik znalazł na finiszu letniego okienka nowy klub. Spadek “The Tykes” do trzeciej ligi sprawił, że 26-latek postanowił zmienić otoczenie. Mimo oferty z Lecha Poznań postawił na występujące w Championship Huddersfield Town. Wygląda to na logiczne posunięcie. W końcu polski obrońca ma za sobą dwa bardzo udane indywidualnie sezony. Zbierał w Anglii świetne opinie, mocno się rozwinął. To inny zawodnik niż ten, którego w 2020 roku na Wyspy sprzedawała Cracovia. Bez cienia kontrowersji można powiedzieć, że lepszy. Mimo relegacji Barnsley został wybrany piłkarzem roku w klubie, a lokalne media zgodnie go chwaliły..
Dalsza część tekstu pod wideo

Jasny punkt

Michał Helik opuszczał Polskę jako solidny obrońca. Nie był gwiazdą ligi, nie zbierał wielkich komplementów, ale na swojej pozycji się wyróżniał. Trafił do Championship. Ta liga, bardzo wymagająca, niełatwa dla polskich piłkarzy, okazała się idealnym miejscem dla rosłego defensora. Wraz z nim do Anglii przychodzili Przemysław Płacheta i Kamil Jóźwiak. Obaj się nie sprawdzili. A Helik okrzepł, dojrzał, rozwinął i doczekał się debiutu w reprezentacji Polski. Po dwóch latach występów na Wyspach ma tam opinię naprawdę solidnego defensora.
- Jego początek w Barnsley można określić mianem “nierównego”, ale pod wodzą trenera Valeriena Ismaela, byłego obrońcy m.in. Bayernu, mocno przycisnął - mówi nam Leon Wobschall, dziennikarz działu piłkarskiego “Yorkshire Post”. - Bardzo odpowiadał mu jego styl gry: agresywny, z wysokim pressingiem, oparty na szybkim przesuwaniu piłki do przodu i wykorzystaniu stałych fragmentów gry. Helik świetnie wypadał w trzyosobowym bloku defensywnym. Dobre statystyki przechwytów, bloków czy wybić głową plasowały go w ścisłej czołówce Championship 2020/21.
W pierwszym sezonie Helika Barnsley sensacyjnie awansowało do play-offów o awans do Premier League. Polak był centralnym ogniwem solidnej defensywy zespołu. Niestety, w kolejnych rozgrywkach, po zmianie menedżera na Markusa Schoppa, kopciuszek stracił swój blask. Ostatecznie spadł z ligi, ale Wobschall zwraca uwagę, że Helik i tak stanowił jasny punkt drużyny “The Tykes” podczas tego trudnego sezonu.
- Po przybyciu Schoppa podejście Barnsley się zmieniło. Próbowali budować akcje od tyłu bardziej cierpliwie, w efekcie wyglądali na zagubionych. Forma wielu piłkarzy zaliczyła przez to ogromny zjazd. Tak samo było z Polakiem, lecz wciąż pozostał jednym z ich najlepszych i najbardziej regularnych zawodników w rozgrywkach 2021/22 - ocenia nasz rozmówca.
Koledzy z boiska wybrali wychowanka Ruchu Chorzów najlepszym graczem klubu w ostatniej, gorzkiej kampanii. Według portalu “FBref” Helik przewodził w ligowej klasyfikacji, jeśli chodzi o częstotliwość wybić, odbiorów i przechwytów. “The Athletic” umieścił go nawet na liście wartych obserwowania zawodników Football League, podkreślając, że “z pewnością przyciągnie zainteresowanie” ze strony innych zespołów.

Solidna marka

- Już rok temu byłem przekonany, że Helik może trafić do lepszego klubu. Może nie od razu do Premier League, ale jego klubowy kolega - Alex Mowatt - powędrował do West Bromu, podobnie jak Ismael. Z tamtej drużyny, która sensacyjnie weszła do play-offów, połowa składu spokojnie znalazłaby miejsce w czołówce Championship - mówi Maciej Łaszkiewicz, redaktor portalu “Angielskie Espresso”, współprowadzący podcastu “Szósta Liga Europy”, poświęconego rozgrywkom na zapleczu Premier League. - Po drugim, katastrofalnym sezonie sytuacja wygląda oczywiście inaczej, ale i tak uważam, że Helik wyrobił sobie solidną markę w swoich 83 ligowych występach. Zaskakiwało mnie, że długo nie było mowy o zainteresowaniu angielskich zespołów.
Reprezentant Polski udowodnił, że z powodzeniem potrafi rywalizować na poziomie Championship. Dlatego należało się spodziewać, że po spadku Barnsley on akurat znajdzie nowego pracodawcę na tym samym szczeblu rozgrywkowym. Ma bowiem walory predysponujące go do występów na zapleczu Premier League. Do tego plusuje postawą i zachowaniem. Uczciwie zapracował na dobrą opinię.
- Helik spisywał się dotychczas bardzo dobrze, a jego fizyczność pasuje do tutejszego stylu gry. Odnalazłby się w zespole walczącym o awans, ma umiejętności, by zrobić taki krok do przodu. To prawdziwy walczak, zapracował na szacunek - tłumaczy Wobschall. - Kibice Barnsley za nim przepadają, w rozmowach z dziennikarzami wygląda na miłego gościa. Dodatkowo poprawił swój angielski. W wieku 26 lat wciąż może stać się jeszcze lepszym piłkarzem.
Na Wyspach panowała więc opinia, że stać go na coś więcej i trochę przerósł swój klub. Zyskał świetny PR. Dał się poznać jako postać, którą łatwo polubić, która zdobywa sympatię trybun. Ponadto, poza tytaniczną pracą w defensywie, Polak dawał zespołowi pokaźne bonusy w postaci bramek. Lądował tym samym w centrum uwagi mediów i kibiców.
- W mediach społecznościowych Barnsley pojawiało się mnóstwo postów chwalących Polaka, przez co stał się jednym z ulubieńców fanów. Nie ma co się dziwić, bo jak na obrońcę był niezwykle aktywny pod bramką rywala i praktycznie zawsze stwarzał zagrożenie przy stałych fragmentach gry. Swoimi golami uratował kilka punktów zespołowi, co naturalnie zrobiło z niego jedną z czołowych postaci w klubie - wyjaśnia Łaszkiewicz.

Konieczność

Zmiana otoczenia była dla obrońcy koniecznością. W Barnsley się z tym pogodzili.
- Helik prezentował wzorowy profesjonalizm od powrotu do treningów i cieszył się dużym szacunkiem w szatni. To jednak zrozumiałe, że w obliczu nadchodzących MŚ chciał uniknąć gry w League One. To nie jest poziom dla piłkarza z aspiracjami do gry w reprezentacji na kluczowym etapie swojej kariery - przyznaje Wobschall. - Zarząd Barnsley zdawał sobie sprawę, że kluczowi piłkarze będą chcieli odejść.
Pomimo spadku, “The Tykes” nie zamierzali jednak łatwo odpuszczać w negocjacjach. Z ich strony sygnał był jasny: nie oddamy najważniejszych piłkarzy za półdarmo. W tym Helika.
- Relegacja to dla Barnsley strata siedmiu-ośmiu milionów funtów. Prezes Neerav Parekh mówił otwarcie, że kluczowi zawodnicy zostaną sprzedani. Zaznaczał jednak, że nie dojdzie do wyprzedaży po promocyjnych cenach - nakreśla sytuację klubu dziennikarz “Yorkshire Post”. - Odeszli Cauley Woodrow i Carlton Morris, ale konieczne były kolejne sprzedaże.
Pozyskanie Helika byłoby dobrym ruchem właściwie dla każdego zespołu Championship. W Huddersfield mogą więc być zadowoleni. Dostali gracza sprawdzonego na tym poziomie ligowym. Osoby bacznie śledzące te rozgrywki nie mają wątpliwości, że Helik jest gotów, by sprawdzić się w mocniejszym zespole. Wygląda zatem na to, że “The Terriers” dokonali wartościowego wzmocnienia. Szczególnie, że fatalnie rozpoczęli nowy sezon i znajdują się w strefie spadkowej, mimo że dopiero co grali w finale barażów o Premier League. Prawdopodobnie Helik zadebiutuje w nowych barwach we wtorek 13 września przeciwko Wigan.

Dobry interes

Michał Helik może i jest stoperem w klasycznym stylu. Nieco “staroświeckim”. Silnym, bezkompromisowym, dobrym w powietrzu, lecz nie wyróżniającym się z piłką przy nodze. Solidność z tyłu to jednak jego największa zaleta, a przecież Polak dodaje też swoje z przodu.
- Helik to inteligentny gracz. Robiło na mnie wrażenie to, jak potrafił odnajdywać się przy stałych fragmentach gry. Nie mam tu na myśli tylko rzutów wolnych i rożnych, ale nawet wrzuty z autu. To była potężna siła drużyny z jego pierwszego sezonu z Barnsley. Ismael miał przygotowany wariant na rozegranie z dowolnego miejsca na boisku. Helik pojawiał się wówczas w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu - podkreśla Maciej Łaszkiewicz.
Oczywiście, mimo opinii jednego z najbardziej regularnych i godnych zaufania zawodników “The Tykes”, Polakowi zdarzały się zdecydowanie gorsze występy, a czasami i zaskakująco niezrozumiałe pomyłki. Dodatkowo jest piłkarzem “prostym”, konkretnym. Trudno od niego oczekiwać wydatnego wkładu w konstruowanie akcji, gdyż szuka raczej bezpiecznych zagrań.
- Przychodzą mi do głowy jego słabsze mecze, gdzie zdarzało mu się popełniać kardynalne błędy. Tu głupia żółta kartka, tam brak dynamiki w walce ze zwinniejszymi piłkarzami - zwraca uwagę Łaszkiewicz. - Z piłką przy nodze czuł się dobrze, ale od zawsze miałem wrażenie, że najlepiej grało mu się, gdy jego kluczowe zadanie stanowiło po prostu wybijanie piłek do przodu, a nie bawienie się w rozgrywanie od tyłu.
Generalnie jednak pozyskanie Helika to naprawdę rozsądny ruch dla obu stron. Polak pozostaje w znanej lidze, Huddersfield ma gracza sprawdzonego na poziomie Championship. Teraz pora na weryfikację. Choć wydaje się, że mistrzostwa świata odjechały obrońcy bezpowrotnie. W hierarchii zastępców Kamila Glika przeskoczył go Mateusz Wieteska.

Przeczytaj również