Znika poważny problem Lecha Poznań z transferami! „Kolejorz” może szaleć na koniec okna [NASZ NEWS]

Znika poważny problem Lecha z transferami! „Kolejorz” może szaleć na koniec okna [NASZ NEWS]
Pawel Jaskolka / PressFocus
Bartosz Salamon i Filip Bednarek nie będą już traktowani jak 'obcokrajowcy”. Jak ustaliliśmy, Polski Związek Piłki Nożnej w najbliższych dniach uporządkuje przepisy dotyczące zawodników szkolonych w Polsce. To bardzo ważna wiadomość dla Lecha Poznań. Dzięki poprawce klub będzie mógł znacznie sprawniej poruszać się w końcówce letniego okna transferowego i zakontraktować zagranicznych piłkarzy.
To z pozoru kosmetyczna, ale bardzo istotna dla „Kolejorza”, która była dyskutowana od kilku tygodni w gronie najważniejszych ludzi polskiej piłki klubowej jako jeden z pomysłów, jak pomóc reprezentującym nas na arenie międzynarodowej. Co ciekawe, za zmianami, które na razie są przede wszystkim korzystne dla Lecha, lobbował Wojciech Cygan, wiceprezes PZPN ds. piłki profesjonalnej, a także przewodniczący rady nadzorczej Rakowa Częstochowa, który z pucharów nieszczęśliwie odpadł, a od mistrzowskiej fety „Kolejorza”, miał z nim szorstkie relacje. Mimo to Cygan do końca widział szerszy kontekst sprawy i wziął na siebie koordynowanie zmian, o których piszemy poniżej.
Dalsza część tekstu pod wideo

Problem z transferami. Nerwowe dni w Poznaniu

Mistrz Polski awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, ale zrobił to w słabym stylu. Zespół potrzebuje wzmocnień. Władze myślały, że bezpośrednio po wygranym dwumeczu z Dudelange uda się pozyskać Damiana Kądziora. Nic z tego. Piast Gliwice odrzucił ofertę w wysokości 800 tysięcy euro i postanowił zatrzymać pomocnika.
Tym samym przy Bułgarskiej zaczęło robić się jeszcze bardziej nerwowo. Lechowi odpadło ważne wzmocnienie, którym chciał się pochwalić przed kibicami i poprawić nastroje. Zegar szybko tyka, bo okno zamyka się już 1 września. Lech został zaskoczony decyzją Piasta i nie miał na horyzoncie mocnych alternatyw. Telefony pomiędzy klubowymi gabinetami a menedżerami są rozgrzane do czerwoności.
Niemoc potęguje fakt, że Lech musi poruszać się po rynku transferowym w bardzo ograniczony sposób. Mógł spoglądać w stronę Polaków, co utrudniało sprawę, bo ci są z reguły drodzy i trudno dostępni. Dodatkowo wszyscy wiedzą, że mistrz jest na musiku i mogą dodatkowo stawiać twarde warunki.

Przepis wiązał ręce Lechowi

Dlaczego tylko polscy piłkarze? Przed każdym sezonem klub zgłasza tzw. Listę A, na którą według przepisów każdy klub może zgłosić do rozgrywek 25 zawodników. Wśród nich trzech musi być wychowanych w danym klubie, a pięciu kolejnych w Polsce. Pozostaje siedemnaście wolnych miejsc – z reguły zajmowanych przez obcokrajowców.
Zawodnikiem wychowanym w klubie lub w Polsce jest piłkarz, który między 15. a 21. rokiem życia przez trzy pełne sezony lub 36 miesięcy był zawodnikiem polskiego klubu. I tu pojawia się problem w przypadku Lecha, bo pod tę definicję podpadają Filip Bednarek, który szkolił się w Holandii oraz Bartosz Salamon, który wcześnie wyjechał do Włoch. Choć są Polakami, przepisy traktują ich jak obcokrajowców.
Jakby nie patrzeć, to kuriozum. Kuriozum, które dziś wiąże Lechowi ręce na rynku transferowym. PZPN postanowił wygładzić definicję szkolenia w Polsce: „Zawodnikiem wychowanym w klubie lub w Polsce jest piłkarz, który między 15. a 21. rokiem życia przez trzy pełne sezony lub 36 miesięcy był zawodnikiem polskiego klubu LUB MA POLSKIE OBYWATELSTWO”. W ten sposób Bednarek i Salamon, który przecież jest reprezentantem Polski, będą traktowani jak zawodnicy, którzy przeszli przez polski system.

Lech korzysta dziś, inni jutro?

Sprawą w trybie pilnym powinna zająć się teraz Komisja ds. Nagłych PZPN. Przepis stanie się teraz bardziej precyzyjny. Oczywiście dziś dotyczy on głównie Lecha, który w tym momencie zyskuje znacznie większy luz w poruszaniu się po rynku transferowym. Ale podobny przykładem jest także Ben Lederman – zawodnik Rakowa Częstochowa, młodzieżowy reprezentant Polski, który piłkarsko wychowywał się m.in. w La Masii. Stąd na teraz traktowany jest jako „obcokrajowiec”.
Według naszych informacji innym dyskutowanym pomysłem, jak pomóc naszym przedstawicielom w pucharach, było powiększenie Listy A do 28 nazwisk, gdzie klub grający w Europie zyskiwałby trzy dodatkowe sloty - dwa dla obcokrajowca i jeden dla wychowanka. Ten był jednak bardziej kontrowersyjny ze względu na fakt, iż dany zespół zyskiwałby dość istotną przewagę (większa rotacja i świeżość piłkarzy) na wiosnę, gdy pewnie już na tylu frontach by nie grał. Nie wiadomo, czy przejdzie w najbliższym czasie.

Przeczytaj również