23-letni weteran pobił rekord. Stereotypowy obraz Walii to fałsz. "Czasy się zmieniły"

23-letni weteran pobił rekord. Stereotypowy obraz Walii to fałsz. "Czasy się zmieniły"
Craig Thomas / pressfocus
Maciej  - Łuczak
Maciej Łuczak25 Mar · 19:30
W ostatnim czasie stracili dwóch liderów, ale to nie zmieniło ich ambicji. Reprezentacja Walii to drużyna, która na dobre zasmakowała dużych turniejów i więcej opuszczać ich nie zamierza. Dwa lata temu udowodniła, że baraże u siebie rozgrywać potrafi.
Jeszcze niedawno reprezentacja Walii postrzegana była przede wszystkim przez dwie wielkie postaci: Garetha Bale’a i Aarona Ramseya. To w dużej mierze dzięki tym dwóm piłkarzom osiągnęła największy sukces w historii, czyli półfinał EURO 2016. To było wejście na grubo, mistrzostwa Europy we Francji były pierwszym dużym turniejem od 1958 roku, na który Walijczycy awansowali.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zmierzch starych liderów

Bale i Ramsey mogli mieć różne problemy w klubach, ale na mecze kadry zawsze dojeżdżali poziomem. Do historii przeszła flaga, którą Bale zaprezentował po jednym ze zwycięstw. "Walia, golf, Madryt - w takiej kolejności" - brzmiał napis. To dobrze oddawało, jak ważna, w zasadzie priorytetowa dla niego jest drużyna narodowa. W klubie mógł zawodzić, mieć kłopoty zdrowotne, fizyczne, ale jak trzeba było się pojawić na kadrze, to zawsze był gotowy.
W przypadku Bale’a reprezentacyjna era dobiegła końca po mundialu w Katarze, w przypadku Ramseya niby jeszcze trwa, ale w coraz mniejszym sportowym wkładem. W ostatnich miesiącach piłkarz Cardiff City zaliczył zaledwie trzy mecze. Przed marcowym zgrupowaniem długo nie grał, w końcu rzutem na taśmę zaliczył 20 minut w ostatniej kolejce przed przerwą na baraże. Trudno go jednak postrzegać jako sportowe wzmocnienie. Nie jest w rytmie, klubowo też nie gra już w Arsenalu bądź Juventusie, ale w średniaku Championship.
O jego zmniejszającej się roli najlepiej świadczy fakt, iż nawet przy wysokim prowadzeniu z Finlandią ani na minutę nie pojawił się na boisku. Oficjalnie nadal jest kapitanem, kiedy był kontuzjowany, poleciał choćby z zespołem do Armenii, ale coraz częściej z opaską na ramieniu będziemy widywać Bena Daviesa. To też najbardziej prawdopodobny scenariusz na mecz z Polską.
Aaron Ramsey w meczu Cardiff City
Geraint Nicholas / pressfocus
Strata Bale’a i Ramseya to mogła być dla Walijczyków rewolucja. Obaj na tle reszty reprezentacji wyróżniali się jak przez lata Robert Lewandowski na tle partnerów z polskiej kadry. Grali w klubach i na poziomie, który dla większości był nieosiągalny. - Czasy się zmieniły. To zupełnie inny zespół niż 2-3 lata temu - stwierdził ostatnio Page.

Doświadczona młodzież

Warto jednak zauważyć, że przynajmniej na razie ewolucja przechodzi dość płynnie. Wszystko dlatego, że w zespole Page’a pojawia się coraz więcej młodych, utalentowanych i ciekawych piłkarzy. Część z nich uczestniczyła już w ostatnich dużych turniejach, zdążyli przez kilka lat nabrać sporego reprezentacyjnego doświadczenia.
Liczba meczów w kadrze reprezentantów Walii:
Brennan Johnson - 26 (22 lata)
Jordan James - 9 (19 lat)
Neco Williams - 38 (22 lata)
Ethan Ampadu - 50 (23 lata)
Ten ostatni w spotkaniu z Finlandią zagrał po raz 50., dzięki czemu w wieku 23 lat stal się najmłodszym piłkarzem, który w reprezentacji Walii dobrnął do tej liczby. Piłkarz Leeds United już jako 15-latek trenował z kadrą przez EURO 2016. Wtedy oczywiście na turniej nie pojechał, był jedynie zapraszany na zgrupowanie żeby się otrzaskać, ale teraz jest już jednym z liderów. W eliminacjach rozegrał komplet minut. - Ma 23 lata, a postrzegam go jako weterana, czuję jakby był tu od zawsze - powiedział ostatnio Joe Rodon.

W klubie razem, w kadrze osobno

Co ciekawe, selekcjoner nie korzysta z tego, że Ampadu i Rodon tworzą w klubie duet stoperów. Ten drugi w kadrze, podobnie jak w Leeds United, jest obrońcą, a Ampadu ustawiany jest wyżej, jako pomocnik. I to mimo że Leeds to najlepsza pod względem straconych goli defensywa w Championship. "Pawie" to zresztą w ogóle klub mocno związany w tym momencie z kadrą Walii. Na boisku przeciwko Polsce może pojawić się aż czterech piłkarzy - Rodon, Ampadu, a także Connor Roberts i Dan James.
Zacięta rywalizacja toczy się o miejsce w ataku. Z Finami Walijczycy zagrali bez klasycznego napastnika, tercet ofensywny tworzyli Wilson, Brooks i Johnson. Zabrakło Kieffera Moore’a, czyli typowej "9". Page ma spory wybór i przede wszystkim zawodników o bardzo różnej charakterystyce. Moore to wysoki zawodnik, dobrze czuje się w powietrzu, nieźle zagra tyłem do bramki, ale przy tym ma też przyzwoitą technikę użytkowa. Johnson natomiast to największa gwiazda zespołu. Uniwersalny, ofensywny zawodnik Tottenhamu, który najlepiej czuje się bliżej prawego skrzydła, lecz odnajdzie się też na lewej stronie i środku ataku. Mobilny, szybki, dobrze dryblujący i często wybiegający na pozycję. Niewiele różni się od Dana Jamesa, ten jednak w porównaniu do Johnsona ma mniej jakości piłkarskiej, ale jest idealny do gry z kontry, co pokazał też z Finami.
Brooks i Wilson to z kolei zawodnicy bazujący na dobrze ułożonej lewej nodze. Obaj odnajdują się w małej grze, są dobrze wyszkoleni technicznie. W przypadku Wilsona warto zwrócić uwagę na strzał z dystansu. Z Finlandią zaangażowany był w trzy z czterech zdobytych bramek. Ostatnio coraz częściej nazywany jest następcą Bale'a. Brooks natomiast w 2022 i 2023 roku miał przerwę w karierze, walczył z chorobą nowotworową, ale wraca do formy.
Wszystkich ofensywnych zawodników łączy to, że regularnie grają. Brooks i Moore zimą zmienili kluby, poszli na wypożyczenia do Championship, żeby częściej pojawiać się na boisku. Ten pierwszy nie bardzo mógł liczyć na stale miejsce w składzie Bournemouth, ale już w Southampton odgrywa istotną rolę. Moore też w Bournemouth łapał co najwyżej minuty w końcówkach, a teraz gra dla Ipswich, w którym strzelił już sześć goli.
David Brooks
fot. Jeremy Landey/Pressfocus.pl

Czołówka ligi

W kadrze Walii jest sporo piłkarzy z Championship, ale większość z nich gra dla ścisłej czołówki. Mamy kwartet z Leeds, mamy Moore’a i Broadheada z Ipswich, do tego Brooks z Southampton - to wszystko są kluby, które zajmują miejsca premiowane awansem albo barażami o Premier League. Wyjątkiem jest Jordan James z Birmingham. To kolejny młody, rozwojowy gracz, który coraz częściej występuje w podstawowym składzie. Wyszedł w składzie na Finlandię i podobnego scenariusza należy się spodziewać z Polakami.
Największy kłopot Walijczycy mają z bramkarzami. Żaden z aż czterech powołanych golkiperów nie zagrał w lidze ani minuty. To bezprecedensowa sytuacja, o której więcej pisaliśmy TUTAJ. Podstawowy bramkarz Danny Ward w Leicester jest w hierarchii za Polakiem, Jakubem Stolarczykiem. Bramka to na pewno pozycja, na której gospodarze indywidualnie od Polaków odstają najbardziej.

Zmiana stadionu

Polakom mecze z Walią o awans na duże turnieje mogą się kojarzyć z Millennium Stadium, obecnie nazywanym Principality Stadium. To ogromny obiekt (73 tysiące miejsce), na który w 2017 roku rozgrywany był finał Ligi Mistrzów. To tam drużyny Jerzego Engela i Pawła Janasa pokonywały Walię w grze o awans na mistrzostwa świata w Korei i Japonii oraz Niemczech.
Ostatnie mecze z Walią:
Walia - Polska 0:1 (25.09.2022) - Cardiff City Stadium
Polska - Walią 2:1 (01.06.2022) - Stadion Olimpijski w Warszawie
Polska - Walia 1:0 (11.02.2009) - Stadion Municipal, Vila Real de Santo Antonio
Polska - Walia 1:0 (07.09.2005) - Stadion Legii Warszawa
Walia - Polska 2:3 (13.10.2004) - Millennium Stadium
We wtorek zespół Michała Probierza zagra jednak na innym stadionie. Znacznie mniejszym, bardziej kompaktowym, przede wszystkim typowo piłkarskim - Cardiff City Stadium. Kadra narodowa Walii występuje tam na stałe od 2014 roku i nikt nie pali się do tego, aby cokolwiek zmieniać. Principality Stadium to dom reprezentacji rugby, a Cardiff City Stadium przynależy do piłkarzy. Przez moment pojawiła się nawet dyskusja, czy baraży nie rozgrywać jednak na stadionie o znacznie większej pojemności, ale rozmowy szybko zostały ucięte przez federację i samego selekcjonera. Z ostatnich 26 meczów Walijczycy przegrali tam tylko trzy, w tym z Polakami w Lidze Narodów oraz Holandią (Liga Narodów) i Armenią (el. EURO 2024). Decyzja była jednoznaczna: nic nie zmieniamy, nie ma żadnego powodu, aby opuszczać nasz dom.
Tam Walijczycy wygrali oba barażowe spotkania o awans na mundial w Katarze. Najpierw pokonali Austriaków, a następnie Ukrainę. Zdaniem Page’a obecnie sytuacja jest jeszcze bardziej korzystna, bo większość zawodników regularnie gra w swoich klubach, co dwa lata temu nie było normą. Skład jest młodszy, bardziej gotowy do fizycznej rywalizacji. Potrzebuje też mniej czasu na regenerację.
Stabilizacja dotyczy nie tylko miejsc rozgrywania meczów, ale też posady selekcjonera. Page, który najpierw tymczasowo przejął zespół po Ryanie Giggsie, pracuje już cztery lata. Poprowadził kadrę w 42 spotkaniach. Reprezentacja Polski w tym czasie miała łącznie aż pięciu selekcjonerów.
Walijczycy to solidny, powtarzalny zespół, który w ostatnim czasie odmłodził skład. Ma coraz więcej nieźle wyszkolonych technicznie zawodników, a nie typowych walczaków w starym brytyjskim stylu. Drużyna Page’a będzie dla Polaków świetnym wyznacznikiem, czy nadają się na EURO 2024.

Przeczytaj również