Real w poszukiwaniu antidotum. Czy istnieje lekarstwo na Królewską chorobę?

Real w poszukiwaniu antidotum. Czy istnieje lekarstwo na Królewską chorobę?
CosminIftode / Shutterstock.com
Real Madryt od początku sezonu boryka się z problemami w lidze. Stołeczne strzelby nie są już tak skuteczne jak w poprzednich rozgrywkach. Co się stało z drużyną jak ze snu?
W dwóch poprzednich sezonach kibice Realu przeżywali wiele wspaniałych chwil. „Królewscy” jako pierwszy zespół w historii dwa razy z rzędu triumfowali w Lidze Mistrzów. Ponadto zdobyli mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii.
Dalsza część tekstu pod wideo
Po letniej przerwie w świetnie funkcjonującej do tej pory maszynie coś zaczęło się psuć. Real przestał seryjnie wygrywać. Gwiazdy zaczęły zawodzić, a Zinedine Zidane nie potrafił przywrócić drużynie jej niedawnego blasku.
Wpadki zdarzały się coraz częściej. Punkty uciekały, a porażka 0:3 w „El Clasico” praktycznie pozbawiła ekipę ze stolicy Hiszpanii szans na obronę mistrzowskiego tytułu. Największą sensacją było jednak odpadnięcie w ćwierćfinale Pucharu Króla po dwumeczu z CD Leganes – zespołem, który w sezonie 2015/16 po raz pierwszy w historii awansował do Primera Division.

Zacięte strzelby

Od początku sezonu ofensywa Realu nie funkcjonuje tak, jak zapewne życzyłby sobie Zidane. Największe problemy ze skutecznością ma Karim Benzema. Zaledwie dwie bramki w La Liga w tym sezonie to bardzo słaby wynik. 
Przez swoje kiepskie występy stracił bardzo dużo w oczach kibiców. W sobotę po raz kolejny został wygwizdany przez część sympatyków „Królewskich”. Niektórzy nawet nazywają jego grę sabotażem. Coraz częściej słychać głosy, że dni Benzemy na Santiago Bernabeu są już policzone.



Francuz ma jednak znaczącego sprzymierzeńca w osobie samego Zizou. Szkoleniowiec Realu stoi murem za napastnikiem i mimo jego nienajlepszych występów, broni go przy niemal każdej okazji. Jak na razie Benzema w niewielkim stopniu spłaca kredyt zaufania otrzymany od trenera.
Pecha do urazów ma natomiast Gareth Bale. Walijczyk przez powracające kontuzje nie może ustabilizować formy. W tym sezonie zdobył sześć bramek. Zagrał jednak tylko w dwunastu spotkaniach, bo przez dwa miesiące był wyłączony z gry przez kontuzje.

Ronaldo strzela = Real wygrywa

Trzonem tercetu BBC jest oczywiście Cristiano Ronaldo. Do tej pory, w 18 meczach Primera Division, Portugalczyk zdobył 11 goli i zaliczył 4 asysty. 
Gdy w tym sezonie w lidze trafiał już do siatki rywala, to Real zawsze wygrywał. Niestety dla "Królewskich", w obecnych rozgrywkach CR7 strzelał gole tylko w sześciu meczach La Liga.
Widać jednak, że Ronaldo powoli wraca do wysokiej formy. W ostatnich 4 meczach bramkarzy rywali pokonywał aż siedmiokrotnie, natomiast przy trafieniach kolegów asystował dwa razy.
Ostatnie wyniki pokazują, jak wiele zależy od dyspozycji Portugalczyka. Jego słabsze mecze od razu przekładały się na gorsze wyniki drużyny. Nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, że jednym z lekarstw na kiepskie wyniki Realu jest Ronaldo seryjnie trafiający do bramek rywali.

Po co komu transfery?

Z takiego założenia Zidane wyszedł w czasie zimowej przerwy. Dla wielu taka postawa była zaskoczeniem, bo Real boryka się w tym sezonie z problemem braku alternatyw.
Po odejściu Alvaro Moraty i Jamesa Rodrigueza trudno wskazać zawodników, którzy mogliby zastąpić Benzemę czy Bale’a, gdy ci są w słabszej dyspozycji. W poprzednich rozgrywkach siłą madryckiej drużyny była szeroka możliwość rotowania składem.
Obecnie sytuacja nie wygląda już tak kolorowo. Prognozowano, że zima będzie dobrym okresem na wzmocnienie nie najlepiej funkcjonującej linii ofensywnej. Kres tym przypuszczeniom położył jednak francuski szkoleniowiec:
– Nigdy nie będzie tu problemów między mną a klubem, my zawsze robimy wszystko razem. Jeśli o czymś rozmawiamy, to zawsze z klubem. Zawsze. Nie, nie dokonamy transferów – mówił w styczniu.

Być albo nie być

Coraz głośniej zaczęto za to mówić o zmianie trenera. Pozycja Zidane’a od dawna nie była tak słaba. Real ma realne szanse na triumf już tylko w Lidze Mistrzów i to może być szansa na ratunek dla francuskiego szkoleniowca. Nadchodzący dwumecz z PSG będzie decydujący dla jego przyszłości.
Może zabrzmi to jak banał, ale Liga Mistrzów rządzi się swoimi prawami. "Królewscy" będą zapewne chcieli ugrać coś więcej, odreagować po kiepskich wynikach w lidze i zaspokoić apetyty kibiców oraz własne ambicje.
Z okładki poniedziałkowej gazety „Marca” groźnie w ich kierunku spogląda Edinson Cavani, zapowiadając, że „Real Madryt napotka wielkie PSG”. Przed madrytczykami trudne zadanie, ale sobotnie zwycięstwo z Realem Sociedad 5:2 i hat-trick Cristiano wlał zapewne nieco nadziei na dobry wynik w serca kibiców przed środowym starciem w Champions League.
Jeżeli dopisze skuteczność, Ronaldo zagra dobre zawody (w tym sezonie w LM ma już 9 goli, strzelał do tej pory w każdym meczu), Benzema będzie prezentował ciut lepszą dyspozycję niż w ostatnich tygodniach, a Keylor Navas nie będzie popełniał prostych błędów, to awans Realu do ćwierćfinału jest bardzo prawdopodobny.
Krystian Błank

Przeczytaj również