Król Lecha Poznań wrócił do formy. Zaczął gonić najlepszych. Poważny problem dla Legii Warszawa?

Król Lecha Poznań wrócił do formy. Zaczął gonić najlepszych. Poważny problem dla Legii?
Pawel Jaskolka / PressFocus
Lech Poznań w obecnej dyspozycji byłby pewnie w stanie awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji. "Kolejorz" rozkręcał się jednak powoli, formę zaczął łapać po czasie. Nie bez powodu jest to ściśle związane z wielkim powrotem Mikaela Ishaka. Chociaż Szwed na boisku bywał już wcześniej, to dopiero ostatnio znów stał się utrapieniem dla wszystkich zespołów Ekstraklasy.
Na ten moment Mikael Ishak ma sześć ligowych trafień w bieżącym sezonie. Wynik dobry, bo tylko Erik Exposito, Pedro Henrique oraz Bartłomiej Wdowik mogą pochwalić się lepszym. Kluczowe w wypadku reprezentanta Szwecji jest jednak to, że pięć z sześciu goli strzelił niemal dokładnie w jeden miesiąc. Pierwszą bramkę w trwających rozgrywkach zdobył bowiem jeszcze w lipcu, gdy Lech ograł Radomiaka Radom (2:0). Później doświadczony napastnik przepadł, ale teraz w końcu wydaje się, że wrócił do optymalnej dyspozycji. Podstawy ku takiemu stwierdzeniu są cokolwiek solidne.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nic ma też zaskoczenia, że na lepszej skuteczności Ishaka znacznie korzysta też cały "Kolejorz". Żadna z potyczek, w której kapitan wpisał się na listę strzelców, nie zakończyła się porażką drużyny Johna van den Broma. Oczywiście, większość tych meczów to starcia z ligowymi outsiderami, ale 30-latek gwarantuje nie tylko wpakowanie piłki do siatki rywali. Tym bardziej szkoda, że na początku sezonu był cieniem samego siebie.

Utracony czas

Aż do 20 kwietnia 2023 roku Mikael Ishak grał regularnie. Był współautorem mistrzostwa Polski zdobytego przez Lecha, a także bardzo owocnej kampanii w Lidze Konferencji. Gdy rosły zawodnik kończył swój udział w starciu z Fiorentiną (3:2) nikt nie podejrzewał, że kibicom niebawem przyjdzie się rozstać z ulubieńcem trybun i to na kilka miesięcy. W tym czasie "Kolejorz" rozegrał sześć ligowych meczów i ostatecznie wyratował swoją pozycję w TOP3 Ekstraklasy - w dużej mierze było to zależne od Artura Sobiecha oraz Filipa Marchwińskiego, którzy na tamtym etapie byli w stanie stosunkowo dobrze zastąpić Szweda przynajmniej pod względem liczby strzelanych goli. Jednocześnie jednak oczekiwanie na powrót "Papy" stało się coraz bardziej uciążliwe, a ostatecznie niepokojące.
W maju dziennikarz Adam Zakrzewski poinformował, że Ishak zmaga się z boreliozą. Choroba to wyniszczająca, a przy tym coraz bardziej powszechna. W 2022 roku zdiagnozowano ją u przeszło 17000 pacjentów w porównaniu z 12500 w 2021 roku, a także 2400 na początku XXI wieku. Chociaż nie ma statystyk dotyczących tego, jak długo można żyć z nieleczoną boreliozą, to taka postawa z pewnością doprowadzi do poważnych komplikacji zdrowotnych. Dość powiedzieć, że na liście potencjalnych powikłań znajdują się zapalenie mózgu i nerwu wzrokowego, liczne dolegliwości sercowe oraz zapalenia stawów. Koszmar, a dla piłkarza rzecz potencjalnie nie do przeskoczenia. Sam Ishak doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- Z boreliozą nie ma żartów, jeśli masz ją w swoim ciele przez długi czas, może atakować nerwy i możesz zostać na wpół sparaliżowany, dopóki nie zniknie. Nie wiem, czy byłem wtedy u kresu sił i jak długo to miałem, ale lekarze byli zaniepokojeni - przyznał sam zawodnik, cytowany przez "PS Onet". Ostatecznie Szwed wrócił do treningów po kilku miesiącach i był gotowy na start nowego sezonu Ekstraklasy. Z perspektywy czasu wydaje się jednak, że był jedynie na wpół przygotowany. Chociaż brał czynny udział w treningach, to chyba nikt nie spodziewał się 100% intensywności. Problemy tym spowodowane były siłą rzeczy widoczne na boisku.
Chociaż 30-latek strzelił gola wspomnianemu Radomiakowi, to w pozostałych meczach nie był najlepszą wersją samego siebie. Dla przykładu w całych rozgrywkach 2022/23 mógł pochwalić się uśrednionym xG 0,51, 2,51 celnego strzału na mecz, a także 1,66 podania w tercję obronną przeciwnika. Jak wyglądało to na wstępnym etapie bieżącego sezonu?
  • Piast Gliwice - 0,16 xG / 0 KP / 0 CS
  • Żalgiris Kowno - 0,08 xG / 0 KP / 1 CS
  • Radomiak Radom - 0,52 xG / 0 KP / 2 CS
  • Zagłębie Lubin - 0 xG / 1 KP / 0 CS
  • Spartak Trnawa - 0,28 xG / 0 KP / 2 CS
  • Spartak Trnawa - 0,25 xG / 1 KP / 0 CS
  • Śląsk Wrocław - 0 xG / 0 KP / 0 CS
  • Górnik Zabrze - 0,31 xG / 0 KP / 1 CS
  • Pogoń Szczecin - 0 xG / 0 KP / 0 CS
Jakkolwiek zbliżony do poprzedniej dyspozycji Ishaka był zatem tylko mecz z Radomiakiem. Jednocześnie zdarzały się absolutnie fatalne występy przeciwko Zagłębiu Lubin (1:1) oraz Piastowi Gliwice (2:1), których nie można tłumaczyć skrajnie ograniczonym czasem gry. Należy bowiem zwrócić uwagę, że Van den Brom faktycznie dość mocno oszczędzał swojego najlepszego napastnika. Teraz jednak wydaje się, że już nie musi.

Powrót króla

Po spotkaniu z Górnikiem Zabrze (1:1) reprezentant Szwecji złapał uraz mięśniowy i zabrakło go w trzech kolejnych meczach. Wrócił na Pogoń Szczecin (0:5), ale tam rozegrał nieco ponad 30 minut i nie pomógł w uniknięciu kompromitacji. Na kolejne starcie - już z Puszczą Niepołomice - był jednak gotowy od początku. Szkoleniowiec "Kolejorza" w końcu na niego postawił. Dla Mikaela Ishaka to październikowe spotkanie było pierwszym w wyjściowej jedenastce po blisko dwóch miesiącach oczekiwania. Comeback może nie należał do najbardziej spektakularnych, w końcu rywalem była drużyna beniaminka, ale i tak cieszyło, że doświadczony napastnik jest w końcu w stanie grać jak faktyczna gwiazda Ekstraklasy.
  • Puszcza Niepołomice - 0,05 xG / 2 KP / 1 CS
Strzelanie rozpoczęło się od dogrania do Adriela Ba Louy. Szwed prawdopodobnie nie widział wbiegającego kolegi, ale miał na tyle dobrze opanowaną sytuację w polu karnym rywala, że w ciemno zagrał do środka. Trafienie jest zaś efektem zupełnego pokpienia sprawy przez defensywę Puszczy. Co z tego, że Ishak był dość daleko od bramki rywala, skoro miał na tyle miejsca i czasu, że zdołał sobie poprawić piłkę, a następnie huknąć w róg bramki. Miejsce, z którego udało mu się pokonać golkipera niepołomiczan, niejako tłumaczy też tak niski współczynnik xG.
Nie można też nie docenić pracy wykonanej przez napastnika przy wcześniejszym trafieniu "Kolejorza". To właśnie Ishak piętą podał do Ba Louy, a ten wystawił futbolówkę Jesperowi Karlstroemowi. 30-latek pokazał w tamtej sytuacji, jak świetnie czuje grę w "szesnastce".
  • ŁKS - 0,33 xG / 0 KP / 2 CS
Kolejne stracie z beniaminkiem to kolejne wykorzystanie ogromnych błędów rywala. Ishak bez żadnych problemów zgubił obrońców beniaminka i mierzonym strzałem - znów zza pola karnego - otworzył wynik przy Bułgarskiej. Przy golu numer dwa było podobnie, bo zawodnicy ŁKS-u znów zachowywali się jak dzieci we mgle. Szczególnie zagubiony okazali się Pirulo, a także Nacho Monsalve, którzy zupełnie nie przekazali sobie krycia, a skupili się na bieganiu od punktu A do punktu B.
  • Jagiellonia Białystok - 0,08 xG / 0 KP / 1 CS
Znów Ishak rozwiązuje worek z bramkami, ale tym razem w rolę głównego aktora wciela się Ba Loua. To właśnie Iworyjczyk wchodzi na pozycję numer "9", zaś Szwed prostym podbiciem piłki posyła do niego podanie w pole karne. Na 2:0 Lech podwyższa dzięki kolejnemu wzorowemu zachowaniu swojego napastnika. Doświadczony napastnik skorzystał z tego, że rywale się zupełnie od niego odkleili, co udało się wykorzystać mimo ostrego kąta, z którego oddawał strzał. Świetne w tej akcji było podanie Joela Pereiry, ale też zmysł przestrzenny "Papy", bo kolejny raz pokazał, jak doskonale potrafi zniknąć z radarów obrońców rywala.
  • Cracovia - 0,2 xG / 1 KP / 2 CS
  • Ruch Chorzów - 0,52 xG / 1 KP / 1 CS
Szósty gol w wykonaniu Ishaka w tym sezonie jest zaś zasługą odważnego pójścia na piłkę po piekielnie mocnym dośrodkowaniu Karlstroema. Szwed mógł urwać swojemu rodakowi głowę, ale zamiast tego zaliczył kapitalną asystę. Uderzenie głową, które pokonało Michała Buchalika, jest wręcz wzorcowe, tym bardziej, że sytuacja nie była wcale taka idealna. O losach starcia z Ruchem rozstrzygnęła zaś akcja w drugiej połowie. Miha Blazić posłał otwierające podanie na połowę rywala, osamotniony kapitan Lecha popędził do piłki, a następnie wyłożył ją Kristofferowi Velde na srebrnej tacy. Znów środki proste, ale bardzo skuteczne. Widać doskonale, że "Papa" odnajduje się nie tylko w siłowej walce i graniu "na ścianę", ale też w momentach, gdy ma nieco więcej swobody. Chociaż nie wygląda na demona prędkości, to myśli szybciej od większości przeciwników. A to procentuje.
Uśredniony wynik z ostatniego miesiąca Ishaka to 0,24 xG, 0,8 podania w tercję obronną rywala i 1,4 celnego strzału. Nie są to jeszcze liczby na poziomie z poprzedniego sezonu, ale znacznie lepsze od początku bieżących rozgrywek w wykonaniu reprezentanta Szwecji, gdy wartości te wynosiły kolejno 0,18 xG, 0,11 KP oraz 0,67 CS. Nie ulega wątpliwości, że "Papa" wrócił do dyspozycji, bo w gruncie rzeczy prezentuje się jakieś dwa razy lepiej. Niemniej ostatecznym potwierdzeniem tezy będzie dopiero udany występ w jednym z najważniejszych meczów w sezonie. Tak się ciekawie składa, że okazja ku temu czeka tuż za rogiem, a Legia... Legia ma swoje defensywne problemy, co szczegółowo opisywaliśmy TUTAJ.

Przeczytaj również