Powrót na salony. Król młodzieżowej piłki wreszcie udowodni wartość w Premier League? Kosztował naprawdę sporo

Powrót na salony. Król młodzieżowej piłki wreszcie udowodni wartość w Premier League? Kosztował naprawdę sporo
Jeremy Landey / Focus Images / MB Media / PressFocus
Nie tylko Fulham, ale i AFC Bournemouth wraca po przerwie do Premier League. To zupełnie inny zespół niż ten, który niedawno spadał do Championship. Ale jednocześnie bardzo, bardzo ciekawy.
W Bournemouth nie ma już menedżera Eddiego Howe’a ani szeregu piłkarzy, którzy tworzyli trzon zespołu w trakcie poprzedniego pobytu w Premier League. Do najważniejszych zawodników drużyny z Vitality Stadium należą obecnie zarówno nieco zapomniani, jak i zupełnie nieznani jeszcze szerszej publiczności gracze. Oto najważniejsze postaci drugiego w historii awansu Bournemouth do Premier League.
Dalsza część tekstu pod wideo

Scott Parker

- Chcecie sukcesu - nie miał złudzeń były reprezentant Anglii, który rozegrał ponad 350 meczów na poziomie Premier League, kiedy latem ubiegłego roku niespodziewanie zamienił Fulham na Bournemouth. - Chcecie wydostania się z tej ligi. Ja i mój sztab chcemy tego samego.
Zaledwie 41-letni Parker osiągnął sukces. Został przy tym drugim najmłodszym szkoleniowcem w historii, który awansował na najwyższy poziom z dwoma różnymi klubami. Co więcej, w obu przypadkach dokonał tej sztuki za pierwszym podejściem. Dwa sezony temu prowadzone przez niego Fulham potrzebowało baraży, by uzyskać promocję do elity. Teraz, za sterami Bournemouth, Parker wywalczył już bezpośredni awans z drugiego miejsca w tabeli Championship.
Do Premier League wraca jednak zupełnie inna drużyna niż ta, którą pamiętamy z jej pięcioletniego okresu występów w najwyższej klasie rozgrywkowej w latach 2015-2020. Pod wodzą Eddiego Howe’a Bournemouth nigdy nie miało problemu ze zdobywaniem bramek. Równocześnie zawsze wiele ich traciło. Dość napisać, że nawet w sezonie 2016/17, który ekipa z południowego wybrzeża kraju zakończyła na dziewiątym miejscu w tabeli, tylko cztery zespoły dały sobie strzelić więcej goli. Tymczasem Parker wprowadził Bournemouth do elity z drugą największą liczbą zdobytych (74 w 46 spotkaniach), ale przede wszystkim najmniejszą liczbą straconych bramek (39), a także największą liczbą czystych kont (21).
To właśnie solidna gra w defensywie w połączeniu z bardziej cierpliwym budowaniem akcji ofensywnych ma stanowić fundament pod następne wielkie wyzwanie w obiecującej karierze jednego z najlepiej rokujących obecnie angielskich trenerów. Parker i Bournemouth znowu chcą bowiem tego samego. Utrzymania w Premier League. Tego młody szkoleniowiec jeszcze nie osiągnął.

Dominic Solanke

Bournemouth zdobyło w zakończonym sezonie zasadniczym Championship o 32 bramki mniej od zwycięzcy rozgrywek (o Fulham pisaliśmy TUTAJ) oraz o 24 mniej w porównaniu do sezonu 2014/15, kiedy popularne “Wisienki” poprzednio cieszyły się z awansu do elity. Sukces zespołu Scotta Parkera nie byłby jednak możliwy bez wyjątkowo skutecznego napastnika. Takim okazał się drugi najlepszy strzelec zaplecza Premier League, Dominic Solanke. Pamiętacie to nazwisko?
Jeszcze kilka lat temu rosły atakujący uchodził za jeden z większych talentów na Wyspach. Na szczeblu młodzieżowym wygrał wszystko, co najcenniejsze: mistrzostwo Europy i świata z reprezentacją Anglii, UEFA Youth League z Chelsea. Zdobył też, a w zasadzie przede wszystkim, najbardziej prestiżowe wyróżnienia indywidualne. Był najlepszym strzelcem zwycięskiej edycji młodzieżowej Ligi Mistrzów. Został wybrany najlepszym zawodnikiem mundialu do lat 20. To, czego nie widziano w nim na Stamford Bridge, zobaczył Liverpool, który latem 2017 roku postanowił ściągnąć do siebie Solanke na zasadzie wolnego transferu. Kiedy niespełna rok później “The Reds” poprzednio mierzyli się z Realem Madryt w finale Ligi Mistrzów, młody napastnik znalazł się w meczowej osiemnastce.
Na Anfield konkurencja okazała się ostatecznie za silna. Równocześnie nie brakowało chętnych na usługi napastnika, który zdążył zadebiutować nawet w dorosłej reprezentacji Anglii. Z początkiem stycznia 2019 roku aż 19 milionów funtów zdecydowało się zainwestować w niego Bournemouth. Na Vitality Stadium Solanke “odbił się” na razie od Premier League. Przez półtora sezonu występów, do spadku z ligi latem 2020 roku, strzelił w niej marne trzy gole. Zupełnie inaczej przedstawia się za to od tamtej pory jego dorobek na drugim poziomie rozgrywkowym. Niespełna 25-letni obecnie atakujący przez dwa sezony zdobył w Championship 44 bramki, z czego aż 29 w zakończonych rozgrywkach. Solanke notuje ponadto wiele asyst, regularnie - co bardzo rzadkie na jego pozycji - przebiega najwięcej kilometrów w drużynie i w zasadzie nie opuszcza meczów ani treningów.
Podobnie jak Parker, on również wraca do Premier League z chęcią udowodnienia swojej wartości.

Jaidon Anthony

Krytycy zwrócą uwagę, że Scott Parker wprowadził do Premier League jednego z głównych kandydatów do awansu. Z drugiej strony, warto zauważyć, że wiodących ról w zespole nie odegrali w minionym sezonie doświadczeni zawodnicy. Za wyjątki można uznać obrońców: weterana Gary’ego Cahilla oraz 31-letniego Adama Smitha. Obaj wystąpili jednak w mniej niż połowie rozegranych spotkań.
Trener Bournemouth odważnie postawił na kilku nie tyle młodych, co wręcz anonimowych do niedawna piłkarzy. Po odejściu Asmira Begovicia do Evertonu podstawowym bramkarzem został 23-letni obecnie Irlandczyk Mark Travers, który rok temu miał na koncie łącznie 11 występów w czterech najwyższych klasach rozgrywkowych. Jeszcze lepszą historię napisał rówieśnik Traversa - Jordan Zemura. Urodzony w południowym Londynie lewy obrońca reprezentacji Zimbabwe był, za sprawą dynamicznych wbiegnięć w strefę ataku, najgroźniejszym w ofensywie graczem “Wisienek” w decydującej o awansie do elity konfrontacji z Nottingham Forest. W ten sposób spiął klamrą swój pierwszy w ogóle sezon w dorosłym futbolu.
Jedną z gwiazd zespołu na przestrzeni rozgrywek okazał się jednak jeszcze jeden zawodnik z rocznika 1999, współtworzący wraz z Zemurą świetnie rozumiejący się duet po lewej stronie boiska. Wychowanek Arsenalu, Jaidon Anthony, spędził w akademii Bournemouth aż cztery sezony, zanim w końcu zapracował na premierowe występy w seniorskim zespole. Ale w wyjściowej jedenastce po raz pierwszy wybiegł na inaugurację minionego sezonu. Do końca rozgrywek uzbierał osiem zdobytych bramek oraz siedem asyst. Pod względem średniej liczby kluczowych podań był jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze.
Były kolega z drużyna Emile’a Smitha Rowe’a czy Reissa Nelsona w akademii Arsenalu może być jednym z odkryć następnego sezonu Premier League.

Kieffer Moore

- To była improwizacja: dobrzy zawodnicy wykazali się niesamowitą inicjatywą - rozwiał wątpliwości Scott Parker w odniesieniu do akcji bramkowej, która przypieczętowała awans Bournemouth do Premier League w meczu z Nottingham Forest (1:0). Był to gol o tyle ważny, że gdyby “Wisienki” uległy przed własną publicznością rozpędzonej w drugiej połowie sezonu ekipie Foresti, prawdopodobnie przygotowywałyby się obecnie do udziału w fazie play-off.
Nie dobrze dysponowani tamtego wieczoru Solanke, Anthony ani Zemura przybili finalny stempel na powrocie Bournemouth do elity. Decydującą asystę zaliczył wybrany do jedenastki sezonu Championship (obok Solanke oraz kapitana zespołu, środkowego obrońcy Lloyda Kelly’ego), niezmordowany w środku pola Philip Billing. Do siatki trafił zaś napastnik reprezentacji Walii - Kieffer Moore.
- To zdumiewająca historia - dodał Parker. - On zasługuje na ten moment.
To właśnie transfer Moore’a miał zagwarantować Bournemouth upragniony awans. Kiedy w połowie sezonu ekipa z Vitality Stadium wyrosła na jednego z dwóch głównych kandydatów do wywalczenia promocji, w ostatnim dniu styczniowego okna transferowego klub zdecydował się przeznaczyć blisko pięć milionów funtów na sprowadzenie do siebie jeszcze jednego, obok Solanke, skutecznego napastnika. Moore przeprowadził się na południowe wybrzeże Anglii z Cardiff City, po czym nabawił się złamania kości stopy w trzeciej minucie debiutanckiego występu w nowych barwach. Do gry zdążył wrócić na cztery ostatnie mecze sezonu. Trzykrotnie wszedł z ławki. Zdobył cztery bramki, zapewniając drużynie wyjazdowy remis przeciwko Swansea oraz domowe wygrane z Forest i Millwall. Innymi słowy: zrobił dokładnie to, po co został sprowadzony.
Teraz blisko 30-letni Moore, który zaczynał swoją seniorską karierę na siódmym poziomie rozgrywkowym, dostąpi szansy występu w elicie. O jego niesamowitej historii pisaliśmy więcej rok temu TUTAJ..

David Brooks

- Wiadomość, jaką dziś dostaliśmy, była niesamowita - przyznał Scott Parker po najważniejszym wydarzeniu, jakie odnotowano w klubie w ubiegłym tygodniu. I wcale nie chodzi o drugi w historii awans Bournemouth do Premier League.
- Klub i drużyna były wstrząśnięte, kiedy usłyszeliśmy diagnozę. To pomogło nam ujrzeć sprawy we właściwym świetle.
W zakończonym sezonie Bournemouth miało dla kogo grać. Jeszcze bardziej niż zwykle. W październiku ubiegłego roku u podstawowego jeszcze na początku sezonu skrzydłowego drużyny, Davida Brooksa, zdiagnozowano chorobę nowotworową. Reprezentant Walii natychmiast poddał się leczeniu. Dokładnie w dzień rozstrzygającego o powrocie do elity spotkania z Nottingham Forest sam zawodnik ogłosił w mediach społecznościowych, że wygrał z walkę z rakiem. Wieczorem z wysokości trybun obejrzał kolejne zwycięstwo: swoich kolegów z zespołu na drodze z powrotem do elity. Jego historię znajdziecie W TYM MIEJSCU.
Dzień 3 maja 2022 roku można chyba zatem uznać za najszczęśliwszy w dziejach AFC Bournemouth.

Przeczytaj również