Trener Lechii Gdańsk skomentował kontrowersyjną decyzję sędziego. "Wszyscy wiemy, że karnego nie było"

Gdańszczanie mogli z optymizmem podejść do dzisiejszego rewanżu. Przed tygodniem Lechia wywiozła z Wiednia bezbramkowy remis. Niestety, na własnym boisku zespół z Trójmiasta zaprzepaścił szansę na awans.

- Mieliśmy szansę, ale pierwsza połowa nie była wystarczająco dobra, by to wykorzystać. W Wiedniu zagraliśmy solidny mecz, mogliśmy też wygrać 1:0 i byłoby inaczej. Byłem pewny, że jak zagramy na najwyższym poziomie, przejdziemy do następnej rundy. Nie udało się tego zrobić, to moja odpowiedzialność - stwierdził Tomasz Kaczmarek na pomeczowej konferencji.

- W drugiej połowie potrzebowaliśmy bramki, mieliśmy dwie dobre sytuacje. Po przerwie wróciliśmy do meczu, nie byliśmy jednak w stanie sprowokować dogrywki. To, że odpadliśmy, bardzo boli, bo był to wymagający dwumecz, ale nie wykorzystaliśmy prawdziwej szansy - kontynuował szkoleniowiec cytowany przez portal "WP Sportowe Fakty".

Kaczmarek skomentował również kontrowersyjną sytuację z pierwszej połowy. W 18. minucie arbiter podyktował rzut karny dla Rapida Wiedeń, chociaż wydawało się, że Jakub Kałuziński faulował rywala jeszcze przed szesnastką. W pierwszych rundach eliminacji sędziowie nie mogą skorzystać z systemu VAR, więc decyzja nie mogła zostać zmieniona.

- Powinniśmy zagrać inaczej, ale wszyscy wiemy, że rzutu karnego nie było, tylko rzut wolny. Był to kluczowy moment, a praca sędziów bez VAR-u jest trudniejsza - przyznał Kaczmarek.

- Ja zawsze szanuję pracę sędziów. Niestety błędy ze strony trenerów, zawodników i sędziów są częścią tej pracy. Bezdyskusyjnie to boli, ale teraz tego nie zmienimy. Jedyne co dyskusyjne, dlaczego UEFA decyduje się na rozgrywanie takich meczów bez VAR-u, który jest obecny w niższych ligach, w małych krajach. My gramy decydujące, historyczne mecze i z VAR-em byłoby to bardziej sprawiedliwe - podsumował trener.