15 najciekawszych transferów do mniej popularnych lig. Mocne nazwiska, oryginalne kierunki

15 najciekawszych transferów do mniej popularnych lig. Mocne nazwiska, oryginalne kierunki
Daniel Chesterton / PressFocus
Oczy piłkarskiego świata skierowane są przede wszystkim na pięć czołowych lig Europy, Arabię Saudyjską oraz MLS z racji transferów dawnych gwiazd FC Barcelony. Jednakże poza tymi rynkami też dochodzi do naprawdę ciekawych transferów. Wybraliśmy dla was 15 z nich.
Z okazji trwającego okienka transferowego przyjrzeliśmy się wzmocnieniom dokonywanym przez kluby na całym świecie i wybraliśmy 15 intrygujących ruchów. Wśród wyselekcjonowanych zawodników znajdują się swoiste ikony futbolu, ale też zawodnicy względnie młodzi. Nie brakuje też polskiego wątku, bo jeden z reprezentantów dokonał nieoczekiwanych przenosin.
Dalsza część tekstu pod wideo
W poniższym zestawieniu nie znajdziecie żadnego transferu do Premier League, Saudi Pro League, MLS, Ligue 1, La Liga, Bundesligi oraz Serie A. Jest to zabieg celowy, ponieważ dziś chcieliśmy skupić się na tych rozgrywkach, które względnie często wymykają się kibicom i właściwie nikt się nad nimi nie pochyla. Rozstrzał jest duży, bo przejdziemy od Turcji, przez Katar aż zawędrujemy do... Meksyku.

Nani (Melbourne Victory -> Adana Demispor, bez odstępnego)

Tak, tak, Portugalczyk dalej gra w piłkę i kontynuuje swoje wojaże po świecie. Po zaledwie rocznym pobycie w Australii przyszła pora na powrót do Europy. Nani zasilił szeregi tureckiej Adany Demirspor, co oznacza, że wraca na dobrze znane sobie tereny po siedmiu latach. Swego czasu skrzydłowy był bowiem związany z Fenerbahce, dla którego zanotował 47 występów, zdobył 12 bramek i zanotował 13 asyst. Teraz na podobne liczby próżno liczyć, 36-latek znajduje się już po drugiej stronie rzeki, lecz nadal jest jednym z najciekawszych nazwisk przemierzających szlak poza czołowymi ligami. Zmartwień może nastręczać fakt, że w Melbourne Victory Nani złapał uraz więzadła krzyżowego, co storpedowało jego regularną grę.

Lars Stindl (Borussia Moenchengladbach -> Karlsruher SC, bez odstępnego)

Lars Stindl w trakcie swojej kariery obsadzał właściwie każdą pozycję w ofensywie, co udowodnił podczas wieloletniego pobytu w Borussii Moenchengladbach. Teraz jednak doświadczony Niemiec zakończył swoją przygodę z Bundesligą i zszedł o jeden stopień niżej. Wybór mógł być tylko jeden, wszak 34-latek dołączył do Karlsruher SC, którego jest wychowankiem. Nie ulega wątpliwości, że były reprezentant kraju to jedno z najbardziej gorących nazwisk, jakie zawitało do 2. Bundesligi.
Stindl ma za sobą naprawdę udany sezon 2022/23. Chociaż nie zawsze występował w pierwszym składzie, to uzbierał imponujące osiem trafień i siedem asyst w samej lidze. Do tego dorzucił kolejnego gola i trzy asyst w Pucharze Niemiec, więc był bardzo blisko zanotowania double-double. Jakby tego było nominalny pomocnik pełnił funkcję kapitana "Źrebaków". Karlsruher po 13 latach odzyskało kogoś naprawdę wyjątkowego. Dowodem sparing z Liverpoolem, w którym doświadczony gracz strzelił absurdalnie pięknego gola.

Rodrigo Moreno (Leeds United -> Al-Rayyan FC, 3,5 mln euro)

Spekulowano o dalszej grze w Premier League, podsuwano pomysł z przenosinami do Realu Madryt, a ostatecznie stanęło na... Katarze. Kierunek nietypowy, bo przecież niemal wszyscy zawodnicy żegnający się ze Starym Kontynentem obierają kurs na Arabię Saudyjską. Rodrigo wybrał jednak inaczej i w przyszłym sezonie będzie reprezentował Al-Rayyan SC. Dla ekipy Leonardo Jardima to absolutnie wyjątkowe wzmocnienie.
Brazylijczyk był bowiem jednym z najlepszych piłkarzy Leeds United. Zdołał się wyróżnić mimo absolutnie fatalnych rozgrywek w wykonaniu całej drużyny, a dowodem na to 15 bramek i dwie asysty. W Katarze dawno nie było tak utalentowanego zawodnika, chociaż warto dodać, że razem z 32-latkiem do Al-Rayyan trafili jego rodacy - Thiago Mendes i Gabriel Paulista.

Aaron Ramsey (Nice -> Cardiff City, bez odstępnego)

Wszyscy kochamy sentymentalne powroty, a tutaj mamy do czynienia z jednym z nich. Aaron Ramsey spokojnie mógłby już zakończyć karierę. Ostatni sezon we Francji był dla niego naprawdę trudnym doświadczeniem, karta kontuzji - i tak już niesamowicie długa - stała się jeszcze bardziej bogata. A jednak Walijczyk podjął decyzję, że z piłką pożegna się w swoim ukochanym Cardiff City.
Doświadczony pomocnik był związany z ekipą z Championship stosunkowo krótko, bo dla pierwszej drużyny zdołał zaliczyć ledwo 28 występów i już został zawinięty przez Arsenal. Emocjonalne przywiązanie do "The Bluebirds" jednak nie zniknęło, a w konsekwencji doszło do jednego z najciekawszych ruchów na zapleczu Premier League. Chociaż Ramsey dawno już nie pełnił kluczowej roli na boisku, to w Walii mają nadzieję, że będzie inaczej. Walka o przetrwanie na drugim poziomie rozgrywkowym znów zapowiada się na naprawdę zaciętą.
Kolejną częścią tej opowieści jest fakt, że Ramsey podpisał dwuletni kontrakt z Cardiff tego samego dnia, w którym na podobny krok zdecydował się jego syn. To musiało być nieprawdopodobne doświadczenie.

Kasper Dolberg (Nice -> Anderlecht, 5 mln euro)

Duńczyk bywał określany mianem jednego z największych talentów w historii swojego kraju. Po pobycie w Ajaksie Nice wyłożyło na niego ponad 20 milionów euro, co miało stanowić potwierdzenie tezy. Przygoda na Lazurowym Wybrzeżu stanowiła jednak brutalną weryfikację dla młodego napastnika. Chociaż zdobył on 23 bramki na poziomie Ligue 1, to żaden z trenerów się do niego nie przywiązywał. Kasper Dolberg trafiał na wypożyczenia do Sevilli i Hoffenheim, a na dobrą sprawę nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca.
Teraz może się to zmienić dzięki Anderlechtowi, który zapłacił zaledwie 1/4 kwoty przeznaczonej swego czasu przez ekipę z Francji. To wciąż może być świetny biznes, wszak rzeczony piłkarz ma dopiero 25 lat i wciąż dysponuje sporym potencjałem sprzedażowym. Trzeba go po prostu odbudować, bo ostatni sezon - spędzony na boiskach Bundesligi - był po prostu koszmarny w jego wykonaniu. Zaledwie dwa trafienia i asysta oraz regularne przyspawanie do ławki rezerwowych. Jest nad czym pracować, ale i jest o kogo walczyć.

Noa Lang (Club Brugge -> PSV, 12,5 mln euro)

Holender wraca do ojczyzny po trzech latach spędzonych w Belgii. Wraca z imponującym dorobkiem, bo 0,64 akcji bramkowej na mecz w ligowych starciach to wynik, który musi imponować. Szczególnie wtedy, gdy mówimy o skrzydłowym i to w dodatku nadal młodym. Noa Lang jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, ma w końcu dopiero 24 lata i wysoko zawieszony sufit.
Nic dziwnego, że Club Brugge zarobił na nim ponad dwa razy więcej niż sam zainwestował w 2021 roku, chociaż sam piłkarz uważa, że to... zbyt mało. Reprezentant "Oranje" stwierdził w rozmowie dla portalu "Ed.nl", że ma świadomość własnej wartości przekraczającej 15 milionów euro. Noa Lang jest również przekonany, że zagra jeszcze dla Realu Madryt. Pobyt w PSV wydaje się idealnym przetarciem.

Sebastian Szymański (Dynamo Moskwa -> Fenerbahce, 10 mln euro)

Chociaż w Turcji wylądowali jeszcze Adam Buksa, Krzysztof Piątek czy Rafał Gikiewicz, to jednak przenosiny Sebastiana Szymańskiego budzą największe zainteresowanie. W końcu z całego grona Polaków to właśnie on zdaje się mieć największy potencjał. Nie ulega również wątpliwości, że dołączył do najlepszej drużyny - stanął już wszak przed szansą na pokazanie się w eliminacjach do europejskich pucharów i zdobył piękną bramkę (zobaczycie ją TUTAJ).
Fenerbahce buduje obecnie projekt skierowany na ponowną walkę o mistrzostwo i jeśli sięga po kadrowicza Fernando Santosa, to zdecydowanie nie jest to dziełem przypadku. Można nieco żałować, że 24-latek ostatecznie nie został wykupiony przez Feyenoord - ligę holenderską zdaje się śledzić więcej osób w Europie - ale, patrząc na ostatnie ruchy w Stambule i pozostałych tureckich miastach, ta decyzja może okazać się w pełni trafiona.

Angelino (RB Lipsk -> Galatasaray, wypożyczenie)

Pokaz ambicji ze strony mistrzów Turcji. Angelino wróżono w końcu powrót do największych klubów Europy i ponowną grę w zespole marki Manchesteru City. Stało się jednak nieco inaczej, bo Hiszpan niespodziewanie zamienił RB Lipsk na Galatasaray. Powody takiego ruchu ze strony samego zawodnika są nieznane, ale ekipa ze Stambułu z pewnością narzekać nie będzie. 26-latek wciąż jest ekscytujący.
W poprzednim sezonie wcale nie grzał ławy w Niemczech. Wręcz przeciwnie - podczas wypożyczenia do Hoffenheim zdołał zaliczyć dziewięć asyst w 33 meczach Bundesligi, lepszych od niego było tylko pięciu zawodników. W gronie tym znajduje się między innymi Raphael Guerreiro, który z 12 ostatnimi podaniami wygrał całą klasyfikację.

Edin Dzeko (Inter - Fenerbahce, bez odstępnego)

Chociaż Dzeko ma już 37 lat, to nie zamierza odwieszać butów na kołek. Rosły napastnik nadal imponuje formą. W swoim pierwszym spotkaniu dla Fenerbahce zdobył bramkę oraz dołożył dwie asysty. Jedna z nich - zanotowana przy trafieniu Sebastiana Szymańskiego - była szczególnej urody. Doświadczony piłkarz posłał piękne penetracyjne podanie, które minęło obronę rywala i trafiło prosto pod nogi Polaka wychodzącego już na czystą pozycję.
Oczywiście nie w każdym meczu Fenerbahce będzie mierzyło się z Zimbru, ale trudno nie wierzyć, że Bośniak sprawdzi się w kolejnym zespole. W końcu nawet w poprzednim sezonie, szczególnie ważnym dla Interu, zdołał strzelić 14 goli i zanotować pięć asyst, a w wielkim finale Ligi Mistrzów wyszedł w pierwszym składzie. Tacy zawodnicy w Turcji nie są codziennością.

Angel Di Maria (Juventus -> Benfica, bez odstępnego)

Po rozstaniu z Juventusem wydawało się, że Angel Di Maria ostatecznie wróci do Argentyny. Ostatecznie skrzydłowy zdecydował się na powrót, ale... do nieco innego kraju. Doświadczony zawodnik ponownie zagra w Portugalii, która pozwoliła mu wybić się na szerokie wody europejskiego futbolu. 35-latek już w sparingach pokazywał, że wciąż stać go na naprawdę dużo.
O ile bowiem wspomniany już Aaron Ramsey nosi znamiona wieku i kontuzji na swoich barkach, o tyle Di Maria wydaje się niezniszczalny. Poprzedni sezon to osiem goli i siedem asyst, czyli jeden z najlepszych wyników w "Starej Damie". Z pewnością warto mieć oko na lidera reprezentacji mistrzów świata, tym bardziej, że trafił do naprawdę intrygującej drużyny. Sprowadzenie wychowanka Rosario Central nie jest bowiem ostatnim słowem Benfiki na tej liście.

Wilfried Zaha (Crystal Palace -> Galatasaray, bez odstępnego)

W pewnym sensie Iworyjczyk jest jedną z ikon Premier League. Zawodnika z taką swobodą ruchów, dryblingiem i efektownością połączoną z efektownością nie da się znaleźć tak po prostu. W dodatku mówimy o skrzydłowym z 305 występami, 68 trafieniami i 43 asystami. Skoro legenda Crystal Palace potrafiła się utrzymać na elitarnym poziomie przez 10 sezonów z rzędu, to w Galatasaray powinien po prostu szaleć.
Jedynym warunkiem jest poskromienie kontuzji, gdyż 31-latek ma do nich niefortunną skłonność. Niemniej pod wieloma względami jest po prostu unikatowy w skali Europy. Ciekawe tylko, co zaproponowano mu w Turcji, skoro odrzucił ofertę dalszej współpracy z ukochanymi "Orłami".

Sergio Canales (Real Betis -> Monterrey, 10 mln euro)

Meksykańskie kluby mają to do siebie, że okazjonalnie potrafią dokonać transferu, na który nikt wcześniej by nie wpadł. Przykładami sprowadzenie Vincenta Janssena, Andre-Pierre Gignaca, Andy'ego Delorta, Keisuke Hondy czy Floriana Thauvina. Teraz do tego grona dołączył Sergio Canales, czyli jedna z postaci, które przyciągały kibiców do meczów La Liga.
32-latek jest bez dwóch zdań piłkarzem wybitnym, jeśli idzie o walory estetyczne prezentowanego futbolu. Spotkania z jego udziałem oglądało się z niekłamaną przyjemnością, właśnie ze względu na to, co potrafi były już zawodnik Realu Betis. Teraz jednak doświadczony pomocnik mógłby nieco zniknąć z radarów, bo występy w Ameryce Południowej przechodzą europejskim kibicom gdzieś wysoko nad głową. Warto jednak mieć na Canalesa oko, bo z pewnością nie raz i nie dwa uraczy fanów Monterrey czymś naprawdę spektakularnym.

Dusan Tadic (Ajax -> Fenerbahce, bez odstępnego)

Może i ma już 34 lata, więc stracił dynamikę biegu. Nadal jednak potrafi wiązać krawaty swoimi nogami, co dla Ajaxu udowadniał wielokrotnie. Dusan Tadic doczekał się w Holandii miana legendy i jednego z najlepszych piłkarzy. Słuszność tych określeń udowadniał nawet w ostatnim sezonie, gdy zdobył 13 bramek i zanotował 21 asyst (!).
Teraz reprezentant Serbii będzie kontynuował swoją przygodę w Fenerbahce, gdzie trafił jako wolny zawodnik. Wcześniej bowiem porzucił Amsterdam w związku z rozgoryczeniem spowodowanym brakiem odpowiednich transferów. W Stambule na podobne kwestie narzekać nie może, co pokazuje nawet przygotowana przez nas lista. Warto przy tej okazji dodać, że Tadic już zadebiutował w barwach nowego zespołu i przywitał się - co za zaskoczenie - asystą.

Orkun Kokcu (Feyenoord -> Benfica, 25 mln euro)

Strata Sebastiana Szymańskiego to jedno, ale odejście prawdziwego architekta mistrzostwa Holandii to kwestia zupełnie inna. Orkun Kokcu, jeden z najwybitniejszych zawodników całej Eredivisie, odszedł nie do Premier League, La Liga lub nawet Bundesligi. Turek przeszedł do Benfiki za imponujące, jak na portugalskie standardy, 25 milionów euro. Tego ruchu nikt wcześniej nie mógł przewidzieć.
Nie ulega jednak wątpliwości, że ekipa z Lizbony powinna za kilka lat zarobić poważne pieniądze na środkowym pomocniku. Chociaż głównym zadaniem a jednocześnie atrybutem Kokcu jest dystrybucja piłki, to liczby potrafi wykręcać naprawdę konkretne. W rozgrywkach 2022/23 zdobył 12 bramek i dorzucił pięć asyst. Jeśli idzie o trafienia, to w całym Feyenoordzie jedynie napastnicy Danilo i Santiago Gimenez byli lepsi.
Reprezentant Turcji już teraz pokazał się z dobrej strony w sparingach, gdzie błyszczał przede wszystkim we współpracy z Angelem Di Marią. Transfery tych dwóch zawodników naprawdę mogą wepchnąć Benfikę na szczyt w Portugalii.

Viktor Gyokeres (Coventry City -> Sporting, 20 mln euro)

Szeregi zespołu z Lizbony postara się oczywiście pokrzyżować lokalny rywal, czyli Sporting. Ekipa ta dokonała naprawdę intrygującego ruchu, gdy wywalczyła transfer jednego z najlepszych napastników na poziomie Championship. Zwykle gracze tego pokroju mają otwartą drogę do Premier League, lecz w wypadku Viktora Gyokeresa stało się zupełnie inaczej.
Reprezentant Szwecji zdobył 21 bramek i zanotował 10 asyst, a jego drużyna trafiła do wielkiego finału baraży na Wembley. Tym samym 25-latka przymierzano między innymi do Brentford, gdzie mógłby w naturalny sposób zastąpić zawieszonego Ivana Toneya. Nic takiego nie miało jednak miejsca, Gyokeres wyjechał do Portugalii i zadziwił całą Wielką Brytanię. Prawdopodobnie na Wyspy wróci, ale będzie kosztował znacznie więcej niż 20 milionów euro.

Przeczytaj również