Więzadła Arka Milika, czyli diabeł tkwi w kolanach

Więzadła Arka Milika, czyli diabeł tkwi w kolanach
asinfo
Odkąd Milik wrócił do gry po drugiej kontuzji więzadeł kolanowych, wszyscy zastanawiamy się w jakiej będzie formie na Mistrzostwach Świata w Rosji i czy pomoże Napoli w zdobyciu mistrzostwa Włoch. Czy będzie w stanie grać choćby na zbliżonym poziomie, jak dawniej? Ta kontuzja bowiem to prawdziwa zmora piłkarzy.
Więzadła krzyżowe to wytrzymałe struktury tkankowe kolana, które łączą kość udową z piszczelą i stabilizują staw zarówno w spoczynku, jak i podczas ruchu.
Dalsza część tekstu pod wideo
To właśnie dzięki niemu kolano potrafi znosić ogromne obciążenia, dlatego jego uszkodzenie prowadzi do poważnej dysfunkcji stawu kolanowego. Zerwanie więzadeł krzyżowych przednich to jeden z najgroźniejszych urazów w sportowym świecie.

Wzorem Lewandowskiego

Arkadiusz Milik zapowiadał się na wielki talent. Znaleziony i wychowany przez Adama Nawałkę, jako nastolatek debiutował w seniorskim futbolu i jako nastolatek wyjechał z Polski szukać większej piłki w zachodnich klubach.
Świetnie ułożona lewa stopa, a także zmysł do gry kombinacyjnej uczyniły go napastnikiem poważanym w Europie, co skutkowało transferem do rosnącego w siłę Napoli.
To piłkarz prowadzący się bardzo profesjonalnie. Zdrowa dieta, odpowiedni odpoczynek i dbałość o najmniejsze detale  to u niego codzienność.
Wzoruje się na Robercie Lewandowskim, który przecież nigdy nie był poważnie kontuzjowany, a to Milik w bardzo młodym wieku musiał na długo rozstać się piłką nożną i leczyć dwa tak skomplikowane urazy zerwania więzadeł w kolanie. Co poszło nie tak?

Czekamy, nie czekamy doktorze

Za pierwszym razem upadł na boisko w spotkaniu Eliminacji Mistrzostw Świata z Danią, gdy uszkodził lewe kolano. Przeszedł rychłą operację, solidnie przepracował okres rehabilitacyjny i pauzował 4 miesiące.
Wrócił bardzo szybko, ale po pierwsze nie dostawał wielu minut, a po drugie zwyczajnie nie był dobrze dysponowany. Mówiono, że wrócił wcześnie, ale miał swoje zdanie.
Zbyt krótka rehabilitacja prawdopodobnie dobra nie jest, lecz zdania fachowców są podzielone.
- Gdyby zapytać dwudziestu najlepszych specjalistów na świecie operujących tylko więzadła krzyżowe  o czas potrzebny do osiągnięcia  pełnej sprawności, to część z nich odpowie pięć miesięcy, natomiast niektórzy, że rok - twierdzi Zbigniew Boniek, który przez prawie całą swoją karierę grał bez jednego z więzadeł kolanowych.
Być może czas rekonwalescencji nie jest tu głównym czynnikiem, ale jej jakość. Wielu sportowców wraca do gry (w przypadku rewelacyjnej rehabilitacji) już po pięciu miesiącach i nic się złego nie dzieje.
Kiedyś jednak leczenie takich przypadłości wyglądało zupełnie inaczej i okres wyłączenia zawodnika z gry był o wiele dłuższy. Obecnie cały czas szuka się sposobów, by wyleczyć pacjenta jak najszybciej.

Zawsze musi być ten... drugi raz?

Na pewno teraz większość zada sobie pytanie czy kontuzja więzadeł tym razem prawego kolana Milika we wrześniu 2017 roku mogła być wynikiem wcześniejszego urazu? Mogła.
Specjaliści twierdzą, że zbyt wczesny powrót do gry może spowodować u piłkarza podświadome odciążanie kontuzjowanej nogi, przez co druga kończyna może być nazbyt dociążona i bardziej narażona na uszkodzenie.
Czy było tak w przypadku Arkadiusza Milika? Pewności nie ma, ale warto się nad tym zastanowić. Polak po powrocie do gry w lutym 2017 roku nie błyszczał, choć od czasu do czasu pokazywał przebłyski swojej dawnej formy.
Do końca kampanii ustrzelił jednak tylko jednego gola Sassuolo, wchodząc zazwyczaj na końcówki spotkań, będącego wówczas w świetnej formie Napoli.
Gdy w kolejnym sezonie 2017/2018 w letnich sprawdzianach towarzyskich zdobył 7 bramek w 3 spotkaniach wydawało się, że „stary” Milik powraca, że dostanie więcej szans i bardziej przyczyni się do sukcesów drużyny.
Tymczasem znów wchodził głównie z ławki rezerwowych, zdobywając jedynie dwie bramki, aż doszło do felernego meczu ze Spal, podczas którego prawe kolano wygięło się w nienaturalny sposób, co oznaczało ponowny kilkumiesięczny rozbrat z piłką.
Niektórzy zastanawiali się wówczas, czy polski napastnik w ogóle jeszcze wróci do prezentowanego kiedyś poziomu. Druga kontuzja więzadeł kolanowych to może nie wyrok, ale powrót do wielkiego futbolu z pewnością będzie bardzo trudny. 

Zaufanie do własnych kolan

Za byłym piłkarzem Górnika Zabrze przemawia jednak kilka atutów: młodość, pracowitość, talent i nieustępliwość w dążeniu do powrotu do zdrowia. Te cechy na pewno mogą pomóc mu w ewentualnym dojściu do optymalnej dyspozycji i przyspieszyć proces zaufania do własnego organizmu, co w przypadku ciężkich kontuzji jest niezwykle ważne.
Pozwala to pracować na 100%, nie mając w podświadomości, że zbyt ryzykowny ruch może ten uraz odnowić. Lekarz Napoli operujący Polaka stwierdził, że sam zawodnik do powrotu musi być także przygotowany psychicznie.
Oprócz zielonego światła ze strony medycznej, człowiek musi umieć zaufać organizmowi oraz specjalistom, którzy go leczyli.
- Osobiście uważam, że od jakiegoś czasu jest już gotowy pod względem fizycznym. Teraz to jednak bardziej kwestia psychologiczna - zaznaczył Alfonso De Nicola.
Jednakże nigdy nie wiadomo jak zawodnik będzie reagował na murawie, czy będzie w stanie „zapomnieć” o kontuzji i nie cofać nogi w bardziej groźnych starciach. Jak zachowa się samo kolano, które już nadwyrężone, może odezwać się raz jeszcze? Czy operacja i rehabilitacja zostały prawidłowo przeprowadzone?
Pytań jest wiele, a odpowiedź możemy otrzymać jedynie w postaci przygotowania motorycznego samego Milika w najbliższych dwóch miesiącach, kiedy to dokończy sezon w lidze włoskiej oraz sprawdzi się na Mistrzostwach Świata w Rosji.
Wiemy, że możliwości ma spore, a jego ogromna determinacja w powrocie do dawnej dyspozycji tylko pomoże w osiągnięciu celu.

Owacja na stojąco

Milik wrócił na początku marca na mecz z Romą i od tej pory w kolejnych pięciu meczach Serie A pojawiał się na boisku z boksu rezerwowych, strzelając pierwszego gola w pojedynku z Chievo.
Potem zmienił jeszcze Driesa Mertensa w 66. minucie spotkania z Milanem, aby w ubiegłotygodniowym starciu z Udinese wreszcie wyjść na plac gry w pierwszej jedenastce.
Polak zagrał bardzo dobrze i strzelił bramkę, dającą cenne prowadzenie. Gdy schodził z boiska zmieniany przez Allana, kibice oklaskiwali go na stojąco, co tylko pokazuje jak bardzo w niego wierzą i jak mocno wspierają, doceniając ogrom pracy, jaką włożył w rekonwalescencję.
Stał się przez to jednym z ulubieńców na stadionie San Paolo, przypominając w końcu dawny błysk i odzyskując skuteczność pod bramką.

Wielki sprawdzian w Turynie

Dzisiejszy mecz z Juventusem (relacja tekstowa na Meczykach na około godzinę przed pierwszym gwizdkiem) jest dla neapolitańczyków jednym z najważniejszych w historii.
Zwycięstwo może bowiem przybliżyć ich do pierwszego mistrzostwa Włoch od 28 lat i pomóc zdetronizować dominującego w ostatnich latach przeciwnika z Turynu. Zwłaszcza gdy przed nim jeszcze spotkania m.in. z Interem, Milanem i Romą, które niekoniecznie musi wygrać.
Czy Arkadiusz Milik wyjdzie w pierwszym składzie? Jest na to szansa tym bardziej, że Mauricio Sarri musi zagrać ofensywnie i być może zmieści Polaka pomiędzy Mertensa, Callejona i Insigne. Jeśli nie, zapewne wejdzie w drugiej części, by spróbować zmienić oblicze ofensywne zespołu.
Na takiego Milika liczymy i wierzymy, że mimo nieprzychylnego losu, będzie potrafił z niego zakpić i znów błyszczeć na europejskich sportowych „salonach”. Udowodnić, że potrafi poskromić diabła w nogach i przynieść kibicom wiele radości, strzelając w karierze jeszcze mnóstwo goli.
W historii piłki nożnej było wielu zawodników, którzy po tej nieprzyjemnej kontuzji wracali do zdrowia i ponownie wchodzili na najwyższy poziom. Najlepszym przykładem jest Brazylijczyk Ronaldo, który również dwa razy przechodził przez piekło rekonstrukcji więzadeł, a który wygrał Mistrzostwa Świata i zdobył tytuł króla strzelców turnieju.
Jakże nie mielibyśmy nic przeciwko temu, gdyby podobny scenariusz przełożył się na Milika i „Biało-Czerwonych” na mundialu w Rosji.
Paweł Chudy

Przeczytaj również