Problemy Bednarka w klubie. Dziś nikt nie mówi o transferze do mocniejszego klubu. "To dla niego trudna rola"

Problemy Bednarka w klubie. Dziś nikt nie mówi o transferze do mocniejszego klubu. "To dla niego trudna rola"
Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Jan Bednarek rozegrał zaledwie 45 minut w czterech pierwszych meczach Southampton w nowym sezonie Premier League. Czy środkowy obrońca reprezentacji Polski będzie w rozgrywkach 2021/22 tylko rezerwowym? Rokowania są niejednoznaczne.
- Na tę chwilę to dla niego trudna rola - przyznał menedżer Southampton, Ralph Hasenhuettl, zapytany po ostatnim ligowym meczu o sytuację w zespole Jana Bednarka. - Odbyliśmy na ten temat długą rozmowę. Potrzebujemy każdego zawodnika. Dziś wszyscy zagrali na dobrym poziomie. On jest dla nas ważny i jestem pewien, że też rozegra w tym sezonie wiele spotkań.
Dalsza część tekstu pod wideo

Sinusoida

Przykład Jana Bednarka pokazuje, jak trudno przewidzieć najbliższą przyszłość dowolnego piłkarza w najsilniejszej lidze świata. Równo rok temu, na starcie sezonu 2020/21, TUTAJ obawialiśmy się, że reprezentant Polski może stracić miejsce w wyjściowej jedenastce Southampton na rzecz sprowadzonego z hiszpańskiego Realu Valladolid i uznawanego wtedy za jednego z najbardziej utalentowanych środkowych obrońców w Europie Mohammeda Salisu. Nasze obawy okazały się całkowicie nieuzasadnione.
Na przestrzeni ubiegłych rozgrywek tylko kapitan “Świętych”, James Ward-Prowse, wystąpił w większej liczbie ligowych i pucharowych meczów drużyny niż Bednarek. Polak opuścił raptem dwa spotkania i to dopiero pod koniec sezonu, kiedy zmagał się z drobnym urazem. Co więcej, kiedy grał, zawsze wybiegał na boisko od pierwszej minuty. Na półmetku kampanii zarówno Southampton, jak i samemu Bednarkowi szło zresztą tak dobrze, że na Wyspach można było natrafić na opinie, że nasz rodak należy do najbardziej niedocenianych graczy w całej Premier League, o czym wspominaliśmy W TYM MIEJSCU.
Druga połowa poprzedniego sezonu była już dla ekipy Hasenhuettla znacznie mniej udana. A zwłaszcza, kiedy spojrzy się na jej grę w obronie. Poniższe liczby są bezlitosne:
  • pierwsza połowa sezonu - 24 stracone bramki, 8 czystych kont
  • druga połowa sezonu - 44 stracone bramki, 1 czyste konto
Na koniec rozgrywek 2020/21 tylko West Bromwich Albion (76) miało na koncie więcej straconych goli od Southampton (68), któremu zdarzyło się przegrać aż 0:9 na Old Trafford. Tamten wieczór okazał się zresztą prawdziwym koszmarem dla Jana Bednarka. Polak zanotował w nim trafienie samobójcze, sprokurował rzut karny i jeszcze na domiar złego otrzymał czerwoną kartkę.
Złego obrazu nie zamazał nawet marsz “Świętych” aż do półfinału Pucharu Anglii, po czterech kolejnych meczach na zero z tyłu, gdzie w najniższych możliwych rozmiarach ulegli oni późniejszemu zdobywcy trofeum - Leicester City. W lidze Bednarek i spółka finiszowali dopiero na 15. miejscu w tabeli.

Wątpliwości

Fatalna ligowa seria Southampton w 2021 roku nie wydawała się osłabić pozycji reprezentanta Polski. Powodów do zmartwień początkowo nie dostarczył też początek nowego sezonu. W pierwszych trzech kolejkach Premier League Bednarek zaczynał mecze na ławce rezerwowych, podczas gdy duet środkowych obrońców “Świętych” stworzyli zmagający się w ubiegłych rozgrywkach z kontuzjami Salisu oraz Jack Stephens. Na marginesie: w klubie z St Mary’s Stadium nie ma już sprzedanego pod koniec letniego okna transferowego do Leicester City Jannika Vestergaarda. W miejsce Duńczyka pozyskano z Torino Brazylijczyka Lyanco.
Bednarek pojawił się na boisku w przerwie domowego spotkania z Manchesterem United, kiedy, broniąc jednobramkowego prowadzenia, Hasenhuettl zdecydował się przejść na ustawienie z trójką środkowych obrońców. Zmiana przyniosła pozytywny skutek. Southampton co prawda nie utrzymało skromnej przewagi, ale i tak dość nieoczekiwanie zremisowało z wicemistrzami kraju. Trzy dni później nasz rodak rozegrał tymczasem 90 minut, u boku Stephensa, w wysoko wygranym (8:0) meczu przeciwko występującemu w angielskiej czwartej klasie rozgrywkowej Newport County w Pucharze Ligi.
Kiedy stoper przyjechał na ostatnie zgrupowanie reprezentacji Polski, sam miał spodziewać się, że jego sytuacja w klubie ma charakter przejściowy. Komentujący mecz z Albanią Mateusz Borek zauważył podczas transmisji, że środkowy obrońca Southampton nie przepracował - z uwagi na udział w EURO 2020 - pełnego okresu przygotowawczego do sezonu i dopiero wracał do pełni formy.
Być może była to jednak tylko zasłona dymna. Po ostatnim ligowym meczu przeciwko West Hamowi, który Bednarek znowu obejrzał w całości z ławki, wątpliwości przybyło. Tym bardziej, że 25-latek zebrał również na Wyspach pozytywne recenzje z występ w spotkaniu z reprezentacją Anglii raptem kilka dni wcześniej. Na domiar złego dla naszego rodaka “Święci” w końcu zagrali przed tygodniem w Premier League na zero z tyłu, a według portalu “WhoScored.com” statystycznie najlepszym zawodnikiem meczu okazał się Salisu. I to grając przeciwko najlepszemu zawodnikowi początku sezonu, Michailowi Antonio, o którym więcej przeczytasz TUTAJ.
- Jest im łatwiej, kiedy wszyscy pracują na boisku tak jak dziś, ale tak - nie ukrywał po konfrontacji z West Hamem Hasenhuettl w odpowiedzi na pytanie, czy Salisu i Stephens stanowią na tę chwilę jego podstawowy duet środkowych obrońców. - To był zdecydowanie ich najlepszy mecz. I to przeciwko Michailowi Antonio, który został na koniec wyrzucony z boiska. Myślę, że wynikało to z jego frustracji, ponieważ nie miał w tym spotkaniu żadnej okazji do zdobycia bramki. Na tym polegało zadanie naszych środkowych obrońców i dobrze zobaczyć, że pokazali taką jakość. Dokładnie tego od nich oczekiwałem. Cieszę się, że zachowali pierwsze czyste konto w sezonie.
Hasenhuettl pochwalił również aktualnego rywala Bednarka do miejsca w składzie.
- Salisu jest bardzo silny w pojedynkach - opisywał Ghańczyka Austriak. - Jest dla rywali bardzo nieprzyjemny, ponieważ “depcze im po piętach”, na tym polega jego gra. Właśnie dlatego chciałem, żeby zagrał przeciwko Antonio, z powodu swojej fizyczności. Posiada ten atut.

Szybki powrót?

Jak trudna stała się zatem klubowa sytuacja Jana Bednarka? Biorąc pod uwagę aktualną formę jego rywali do miejsca w składzie, z pewnością nie można jej zbagatelizować. Z drugiej strony, ligowy sezon ledwo się rozpoczął, a przed kolejną, październikową przerwą na mecze reprezentacji duet Salisu - Stephens czeka poważna weryfikacja w postaci wyjazdowych spotkań z Manchesterem City oraz Chelsea. Po ostatnim meczu Hasenhuettl wcale nie rozpływał się zresztą nad występem Ghańczyka. Zwracał też uwagę na mankamenty w jego grze.
- Myślę, że nadal potrzebuje poprawić się, kiedy ma piłkę przy nodze - przyznał szkoleniowiec Southampton. - Pod tym względem nie jest jeszcze Vestergaardem. Powoli pracujemy z nim nad tym elementem. To nie jest coś, co wydarzy się z dnia na dzień. Zmuszamy go do gry, jakiej nie doświadczył dotychczas zbyt często w swojej karierze.
Przed sobotnim starciem z City, gdzie ekipa Bednarka przegrywała w ostatnich latach 2:5 czy 1:6, Salisu i Stephens powinni utrzymać miejsce w wyjściowej jedenastce. Wcale nie można jednak wykluczyć scenariusza, że - wzorem drugiej połowy sierpniowej konfrontacji z Manchesterem United - Hasenhuettl znowu zdecyduje się na zmianę systemu gry i postawi od pierwszej minuty również na reprezentanta Polski. W końcu Bednarek dopiero co był absolutnie wiernym “żołnierzem” Austriaka i zapewne nie bez przyczyny doczekał się już od trenera szczegółowego wyjaśnienia swojej aktualnej sytuacji. Szkoleniowiec zapewnił, że niezmiennie na niego liczy.
Sam Polak doskonale zaś wie, że w Premier League wszystko potrafi zmienić się bardzo szybko.

Przeczytaj również